Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[ 11 ] ❝ Wycieczka szkolna ❞



              — Jak ci się jechało z Gilbertem? — zapytał Cole, kiedy szliśmy do szkoły.

— Chwila. — Odwróciłam się do niego zmieszana. — Skąd o tym wiesz?

Posłał mi uśmiech i wyciągnął swój telefon.

— Chyba nie widziałaś jego posta na Instagramie — stwierdził, wchodząc na profil Gilberta, by pokazać mi jego najnowsze zdjęcie.

Na ekranie znajdowało się moje zdjęcie bez żadnych filtrów, na którym wyglądałam przez okno samochodu, słońce oświetlało całą moją twarz, a włosy opadały na moje policzki.

— Jakim cudem sprawił, że wyglądam tak...

— Pięknie? — Cole dokończył za mnie.

— Normalnie — syknęłam, mrużąc oczy.

— Chyba po prostu ma talent widzenia twojego piękna w tym, czego ty nie potrafisz ujrzeć. — Uśmiechnął się pod nosem, na co wywróciłam oczami. — Ale myślę, że jego opis jest lepszy.

Nie jestem pewna, czy bardziej zdenerwowały mnie użyte przez niego emotikony, czy to, że nazwał mnie swoją. Ale gdy przeczytałam to zdanie jeszcze raz, uświadomiłam sobie, że nazwał mnie piękną...

Nie mogłam powstrzymać rumieńca wpływającego na moje policzki.

— Aha! — zawołał Cole, pokazując na mnie palcem. — Wiedziałem, że lubisz go tak samo bardzo, jak on lubi ciebie!

Prychnęłam i oddałam mu komórkę.

— Skąd wytrzasnąłeś ten pomysł? — Dumnie uniosłam podbródek.

— To — stwierdził, żartobliwie szturchając moje czerwone policzki.

Odwróciłam wzrok, by ukryć rumieńce i parsknęłam na jego komentarz.

— Cokolwiek, to po prostu idiota i tyle. I wcale się nie spotkaliśmy, po prostu odwoził mnie do domu — obroniłam się, unikając jego oceniającego spojrzenia.

— Uch, huh. — Uśmiechnął się nikczemnie. — To tłumaczy, dlaczego dostałaś 2000 polubień i 153 komentarze.

Szeroko otworzyłam usta w szoku.

— C-co?! — wyjąkałam. — Co piszą?!

Uśmiechnął się zwycięsko na widok mojego zainteresowania, po czym zaczął na głos czytać komentarze.

— Jesteście przeuroczy, jesteście razem, jest przepiękna, zasługujecie na siebie, oczy na drogę, stary i nawet (och, ten to mój ulubiony) to ta dziewczyna, która uderzyła cię książką, prawda? Musisz naprawdę ją kochać, skoro teraz jesteście tak blisko. — Uniósł kąciki ust, podkreślając głowo kochać najbardziej, jak tylko mógł.

Poczułam, jak wszystkie kolory odpływają mi z twarzy, gdy tylko uświadomiłam sobie, że teraz wszyscy w szkole będą o tym mówić.

— Ugh, dlaczego to zrobił?! — jęknęłam, zaczynając iść trochę szybciej.

— Zwolnij, petardo. Jeśli znowu uderzysz go książką, to będzie jeszcze więcej plotek — ostrzegł mnie.

Jęknęłam jeszcze głośniej, a moja twarz wykrzywiła się w obrzydzeniu, gdy krzyknęłam:

— Jak ktokolwiek mógłby kiedykolwiek uznać nas za parę?!

— Cóż, bardzo często na ciebie patrzy, a ty leżałaś w jego ramionach dwa razy tylko w zeszłym tygodniu — wytłumaczył blondyn, przyspieszając kroku.

Wzdrygnęłam się na to wspomnienie, po czym skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej, nie pozwalając mu do mnie dotrzeć.

— Mogę się założyć, że zrobił to celowo. Najpierw jest uroczy i miły, a potem robi COŚ TAKIEGO! — zawołałam, zgrzytając zębami.

— Spokojnie, Aniu. Pewnie chciał tylko pokazać wszystkim, że jesteście przyjaciółmi? — Wzruszył ramionami.

— PRZYJACIÓŁMI?! — krzyknęłam, zatrzymując się w miejscu i odwracając do niego. — W JAKI SPOSÓB NAZYWANIE MNIE PIĘKNĄ MAŁPECZKĄ INSYNUUJE, ŻE JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI?!

Pesząc się przez mój krzyk, powoli do mnie podszedł i pocieszająco poklepał po plecach. Resztę drogi do szkoły spędził na ciągłym pocieszaniu mnie i przypominaniu, że mogę go pobić na pierwszej lekcji, jaką miała być przyroda.



☁️



               — Tak naprawdę go nie pobijesz, prawda? — zapytała nerwowo Ruby, gdy szłyśmy na lekcję.

— Zależy, czy przeprosi, czy będzie się spierał — warknęłam, przechodząc przez drzwi.

Na moje szczęście, Gilbert już siedział na swoim miejscu obok Karola. Przerwali swoją rozmowę, gdy tylko zobaczyli, że wchodzimy, a Karol pomachał do Diany. Naprawdę bardzo chciałam zachwycać się tym, jacy są uroczy, ale moja wściekłość przeważała ponad wszystkimi pozostałymi uczuciami. Zmrużyłam oczy, podchodząc wściekle do Gilberta.

— Blythe — syknęłam.

— Dzień dobry, panienko Kordelio — powitał mnie z szerokim uśmiechem.

Karol uśmiechnął się pod nosem.

— Nie miałeś na myśli „moja piękna małpeczko"? — zacytował chłopak, łapiąc się za serce z dramatycznym westchnięciem.

Jego słowa spowodowały, że moja twarz stała się jeszcze bardziej czerwona, a furia opanowała całe moje ciało.

Mocno oparłam dłoń na jego książce, by powstrzymać go od pisania, po czym popatrzyłam mu głęboko w oczy.

— Co przyszło ci do głowy, że pomyślałeś, że nic się nie stanie, jeśli opublikujesz moje niestosowne zdjęcie na swoim Instagramie?! — wykrzyczałam mu w twarz.

Nie wydawał się ani trochę zirytowany, a zamiast tego siedział uśmiechnięty na krześle, niemalże napawając się przedstawieniem.

— Och, ale jak mógłbym się oprzeć? Wyglądałaś tak uroczo na przednim siedzeniu mojego samochodu, że nie mogłem nie podzielić się tym ze światem — wyjaśnił, nieświadomy rozbawionego spojrzenia Karola.

— Ale czy musiałeś nazwać mnie... Wiesz jak... W INTERNECIE?! — zawołałam, nie będąc w stanie wymówić słowa, którego użył.

Z zaskoczeniem zobaczyłam, jak jego uśmiech opada.

— Dlaczego nie chcesz polubić tego, kim jesteś? — zapytał i pochylił się, żebyśmy byli jeszcze bliżej siebie. — Dlaczego tak bardzo nienawidzisz, gdy mówię, że jesteś piękna?

Przeszyła mnie fala wściekłości pomieszana z zażenowaniem, natychmiast rumieniąc moje policzki. Wzięłam głęboki oddech i zazgrzytałam zębami, posyłając mu mordercze spojrzenie.

— Ponieważ, panie Blythe — syknęłam — nie lubię ludzi, którzy kłamią, a ty jesteś w tym dość dobry.

Moje słowa jedynie sprawiły, że jego brwi jeszcze bardziej się zmarszczyły ze zmieszania oraz trochę ze wściekłości. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że cała klasa zajęła swoje miejsca i teraz obserwuje całą sytuację, coś do siebie szepcząc.

— Dlaczego miałbym kłamać, że jesteś piękna? — zapytał, a ja wzdrygnęłam się na to okropne słowo.

— Przestań. To. Mówić — rozkazałam przez zaciśnięte zęby.

— Nie — stwierdził po prostu, a następnie zaskoczył Ruby, Dianę, Karola i mnie, nagle stając prosto. Potem najgłośniej, jak tylko potrafił, ogłosił całej klasie. — Hej, wszyscy, słuchajcie! Chciałem tylko powiedzieć, że według mnie Ania Shirley-Cuthbert jest najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem! I jeśli ktoś ma z tym jakiś problem, przyjdźcie z nim do mnie. Ty również, panienko Kordelio.

Na początku nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Nie mogłam się zdecydować, czy chcę go udusić, przytulić, czy po prostu stać zażenowana przed całą klasą, z czerwoną twarz.

— A więc — powiedziała nagle panna Stacy z progu. — Teraz, skoro już wszyscy wiemy o uczuciach Gilberta do Ani, może zajmijmy miejsca i zacznijmy lekcję?

Przez chwilę jedynie stałam w miejscu zarumieniona i z szeroko otworzoną buzią. W końcu Gilbert pochylił się w moim kierunku i ujął mój podbródek między palce.

— Może ją zamknij — wyszeptał zachrypnięty. — Bo wleci ci mucha.

Delikatnie poprawił moją buzię, aż w końcu odsunął się uśmiechnięty i zajął miejsce obok niebywale rozbawionego Karola.

— Spokój, wszyscy! — krzyknęła ponownie panna Stacy, gdy klasa zaczęła szeptać o tym, jak blisko siebie byliśmy. — Aniu, proszę, usiądź.

Nagle szeroko otworzyłam oczy, gdy uświadomiłam sobie, co się stało, aż w końcu popatrzyłam na Gilberta z morderczym spojrzeniem. Szybko odwróciłam się w kierunku mojej ławki i odrzucając rude warkocze na plecy, ruszyłam do chichoczących Diany oraz Ruby.

Przez kilka następnych sekund mamrotałam coś o chłopcach i ich głupich dumach, dopóki nie przeszkodziła mi nauczycielka.

— Teraz, skoro już mnie słuchacie, mam dla was świetne wieści!

Dookoła rozległy zaciekawione szepty.

— Skoro rozpoczęliśmy rozdział o elektryczności, cała nasza klasa pojedzie do Charlottetown na cały następny tydzień!

Podekscytowanie natychmiast zastąpiło wszelką odczuwalną przeze mnie nienawiść, kiedy zaczęłam piszczeć do Ruby i Diany:

— Jak spektakularnie! Możemy razem nocować i w nocy oglądać straszne filmy!

Ruby wzdrygnęła się na część o strasznych filmach, ale widziałam, że mimo wszystko podzielały mój entuzjazm.

— Nie mogę się doczekać! — zgodziła się Diana i odwróciła do panny Stacy, która próbowała nas uciszyć.

— Jak wiecie, są cztery klasy, więc dwie z nich będą trzymały się pierwszej części programu, a pozostałe drugiej. Potem się zamienimy — wytłumaczyła. — Nasza klasa będzie razem z klasą pana Matthewsa.

Twarz Diany się rozjaśniła.

— To klasa, w której są Cole, Tillie, Moody i Jerry.

— Szkoda, że nie zobaczymy Józi, ani Janki przez cały tydzień — skomentowała Ruby.

Prychnęłam na jej słowa.

— No nie wiem. Osobiście mogłabym przeżyć bez oglądania Józi przez tydzień. Ale za Janką naprawdę będę tęsknić.

— Tak, to prawda — przyznała Diana. — Ale starajmy się skupiać na pozytywach! Bo możemy w czwórkę dzielić pokój, a chłopcy będą razem w piątkę!

Kiwnęłam głową na jej dedukcję, a mój uśmiech trochę zmalał, gdy uświadomiłam sobie, że utknęłam przez przyszły tydzień z Gilbertem.

Coraz trudniej było mi ignorować dziwne uczucie, które odczuwałam za każdym razem, gdy był w pobliżu. Starałam się zamaskować je nienawiścią, ale to oczywiście nie zadziałało — chociaż, szczerze mówiąc, nadal byłam wściekła na niego za to całe „ogłoszenie całej klasie, że według niego jestem piękna".

Może, gdybym po prostu przestała psuć jego próby zbliżenia się do mnie, pozbyłabym się tego dziwnego, denerwującego uczucia, które czuję za każdym razem, gdy mówi takie rzeczy.

Tak, dokładnie tak. Po prostu będę zachowywała się normalnie, będę tak miła, jak tylko mogę i oby to sprawiło, że wszystko wróci do tego, jak było między nami, gdy się poznaliśmy. Kiedy nie czułam tego dziwnego uczucia w jego pobliżu...



☁️



               — Nie mogę uwierzyć, że spędzimy cały tydzień w Charlottetown! — zawołała Ruby podczas lunchu, cała rozpromieniona z podekscytowania.

— Tak, ja też — zgodził się Jerry. — Słyszałem, że kilka minut od hotelu jest ogromny park wodny. Musimy go sprawdzić.

Wszyscy przy stole mu przytaknęli, uśmiechając się na myśl o wspólnym tygodniu.

— Szkoda, że nie jestem wystarczająco mądra, by być w górze klasy — jęknęła Janka. — Wtedy może wszyscy bylibyśmy razem.

Tillie pocieszająco potarła jej ramię.

— Nie martw się. Bez ciebie nie będzie nawet w połowie tak fajnie.

— Jesteś tego pewna, księżniczko? — zapytał Moody z uśmiechem. — Jestem pewny, że razem wpakujemy się w kłopoty.

Wywróciła oczami i odwróciła spojrzenie od jego rozbawionego wzroku.

— Nawet nie każ mi zaczynać z tobą.

Wszyscy przy stole pokręcili głowami w cichym porozumieniu.

— Nie mogę się doczekać, aż będziemy dzielić pokój we czwórkę! — pisnęłam, uśmiechając się tak szeroko, że aż bolało. — Możemy grać „w prawda czy wyzwanie" w nocy, a potem oglądać straszne filmy!

Cole zaśmiał się z mojego entuzjazmu.

— Aniu, czy kiedykolwiek oglądałaś horror?

Wzruszyłam beztrosko ramionami.

— Nie, nie bardzo. Jerry kazał mi tego nie robić, ale wyobrażam sobie, że to będzie cudowne doświadczenie.

— Pożałujesz tego? — ostrzegł mnie Jerry.

— Nie martw się, Jerry. — Gilbert popatrzył na nas z uśmiechem. — Wbijemy się na ich imprezkę, żeby żadna z nich za bardzo się nie bała. Prawda, małpeczko?

Tym razem nie pozwolę mu zaleźć mi za skórę. Nie chciał mnie obrazić, po prostu to go bawiło.

— Dobra, chyba mi pasuje — wymamrotałam. — Ale, żeby było jasne, my, dziewczyny, jesteśmy w pełni zdolne same się obronić!

— Mów za siebie. — Wzdrygnęła się Ruby, łapiąc za ramię Jerry'ego.

Francuz nagle stał się jasnoczerwony, ale nie przestał pocieszająco jej obejmować.

— Musimy tylko przetrwać ten tydzień, a potem zobaczymy, kto to zniesie. — Gilbert kiwnął głową i odwrócił się do mnie. — A kto nie.

Wywróciłam oczami, po czym wszyscy powoli zaczęliśmy zbierać swoje rzeczy, by udać się na ostatnią lekcję, myśląc o tym, co wydarzy się w przyszłym tygodniu. Jednak niektórzy więcej niż inni...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro