Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

***K-Kopnęłem Tsukiego***

Ciemnowłosy chłopak oddawał się ulubionej czynności nr 2. Nie mógł się okłamywać. To siatkówka była tym, co kochał całym sercem, zresztą, jego chłopakowi to nie przeszkadzało, bo on też to uwielbiał nad życie. Drugą czynnością był seks z jego krewetką. Cała gra wstępna i ten krótki czas poruszania się w nim. Aktualnie, swoimi ustami maltretował małżowinę uszną Shoyo. Kochał, gdy ten sapał mu w ucho, gdy wykonywał tę drobną pieszczotę. To nic wielkiego, a doprowadzało rudowłosego do szaleństwa.

- Hinata, boke - zamruczał mu do ucha, a jego głos był tak uwodzicielski, że jego chłopak zasłonił swoje kroczę rękoma i zarumienił się mocno. - Mówiłeś, że do której nie będzie twoich rodziców? - zapytał cicho, a ten jęknął przez jego ton.

- D-Do dziesiątej wieczorem. - przypomniał mu, a ich spojrzenia spotkały się. Oboje wyglądali na bardzo napalonych. Shoyo wiedział, że Tobio czeka na zachętę, więc nieśmiało przesunął dłoń po miejscu, które było wypukłe. Dodał drugą, by rozpiąć guzik i rozporek, a potem przesunął je na brzuch, pod koszulkę. Kageyama więcej zachęty nie potrzebował, połączył ich usta i zaczął rozbierać niższego chłopaka. Gdy ten był całkiem nagi pod nim, oblizał się, po czym usiadł na piętach, robiąc mu mały pokaz striptizu, gdy ściągał koszulkę. Potem podniósł się i pozbył się spodni, zostawiając tylko bokserki.  Położył się na chłopaku i znowu go pocałował ocierając się delikatnie o niego swoimi biodrami. W siatkówce może i byli jacy byli, ale jeżeli chodzi o seks, zawsze wszystko robili powoli i bez pośpiechu. Ciemnowłosy  podniósł się i wyciągnął spod szafki (taki mały ich schowek) lubrykant i paczkę gumek. Chłopak już się ułożył wygodnie na boku, wypinając lekko swoje pośladki.  Kageyama położył się za nim, po czym dał sobie na dwa palce trochę żelu i wsunął mu je, między pośladki. Zaczął powoli masować jego wejście, robiąc ruchy w górę i w dół, w tym czasie zajmując się całowaniem jego pleców. Dodał więcej mazi na palce i zaczął zataczać kółeczka przy jego 'oczku', by po chwili włożyć tam środkowy palec. Hinata jak zawsze lekko się spiął, ale jego kochanek, uspokoił go za pomocą ust i słodkich pocałunków.
Zaczął powoli wysuwać i wsuwać palec, gdy poczuł rozluźnienie. Jego druga ręka prześlizgnęła się pod poduszką i zaczęła dotykać klatki niższego, Shoyo zawsze znosił rozciąganie całkiem pozytywnie, lubił to, mógł wtedy dotykać i stymulować swojego penisa, a także dochodzić, gdy do gry wchodziły trzy palce. Tak też było tym razem. Tobio całował i pieścił jego skórę na karku, zajmował się tyłem już trzeba palcami, a on, z niewielkim swoim udziałem doszedł w prezerwatywę, by pościel się nie pobudziła.

- Sporo tego masz - zamruczał wyższy chłopak i powoli wyjął paluszki z jego dziurki. Ten wiecznie radosny człowiek nadal był w stanie gotowości, więc  tym razem Tobio dotknął jego penisa.  Osobiście zmienił mu gumkę, wcześniej wycierając o ręcznik mokre palce, zawiązał ją i wyrzucił, muskając usta chłopaka. - Zróbmy to od tyłu - poprosił, a gdy dostał pozwolenie, to się trochę odsunął. Hinata ustawił się tak jak lubił, czyli z pośladkami w górze, a głową na poduszce, gdzie się wtulał. Kageyama nałożył na penisa ochronę i polał trochę żelu wprost z opakowania, ale nie rozprowadzał go. Dużo zużył wcześniej i Shoyo miał pełno lubrykantu w 'oczku' i wokół niego.
Pierwsze złapanie, za pośladki, by je trochę rozsunąć, po czym położył penisa między nimi, dociskając go. Zaczął poruszać się idealnie równo pomiędzy nimi, aby rozprowadzić nawilżacz i jeszcze bardziej ich podniecić.  - Mów do mnie brzydko. - poprosił, a chłopak przygryzł wargę.

- Nie jestem w tym dobry, Kageyama - mruknął rudy,  zerknąc na niego zawstydzony.

- Zrób to - oznajmił poważniej, a chłopak stęknął w poduszkę.

- Byłem niegrzeczny - wymamrotał cicho, patrząc na niego zawstydzony. Tobio kochał go takiego, niewinnego, czerwonego że zawstydzenia.

- Tak? Jak bardzo...? - zadał pytanie, a ten tym razem schował twarz.

- K-Kopnęłem Tsukiego.

- Oh, ta - zatrzymał się w połowie wypowiedzi i spojrzał na niego wytrącony z rytmu. - Że co? - zapytał, a chłopak spalił jeszcze większego raka.

- Możesz mnie po prostu wziąć? - zapytał ledwo słyszalnie. - Proszę.

- Musisz dostać karę, za twoje czyny - kontynuował Kageyama po chwili. Dał mu dość mocnego klapsa w prawy pośladek.  Chłopak jęknął głośno w poduszkę, a w jego oczach pojawiły się łezki, gdy dostał też w drugi. Potem poczuł, że penis jego chłopaka napiera na jego wejście i powoli się wsuwa, przez co też wydał z siebie dźwięk. Pierwsze ruchy jak zawsze były dziwne, ale gdy weszli w swój rytm, to oboje doszli w prezerwatywę w mniej niż trzy minuty.  Ciemnowłosy wyszedł z niego i zmienił gumkę, dość szybko i złapał go za biodra.

- K-Kageyama? - zapytał chłopak, ale zaraz potem krzyknął, gdy ten od razu i z impetem wsunął się w niego, po same jajka. - C-Co ty? - zajęczał, ale młody mężczyzna nie przestał, tylko zaczął robić to raz po raz, coraz szybciej, przez co rudowłosy nie był w stanie powstrzymać sapania i jęczenia. Dodatkowo krzyczał, gdy ten dawał mu klapsa.
Ponownie nie trwało to długo. Shoyo doszedł pierwszy, upokorzony tym faktem, a Tobio po nim, z głośnym jękiem. Uległy chłopak upadł na pościel, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.  Słyszał, że jego chłopak wyciąga kolejną prezerwatywę z paczki. - Nie! - oznajmił zabierając mu ją z złą miną.

- Dlaczego, chcesz bez? -zapytał, a Hinata okrył się kocem.

- Cały weekend mamy mecze sparingowe z Nekomą, a ty nagle postanowiłeś, bez zapytania mnie, wziąć mój tyłek mocniej niż zwykle?! Jesteś podły, chcesz bym nie mógł skakać do wystaw?! Idź sobie stąd! -nakrył się pościelą.

- Ale ja... - próbował się wytłumaczyć, ale odpuścił..- Przepraszam, to się więcej nie powtórzy. - oznajmił i pocałował go przez kołdrę w  głowę. - Mam nadzieję, że cię nie będzie tak boleć jutro... - mruknął i po ubraniu się wyszedł.

Następnego ranka, gdy był już na sali, właściwie, nawet Nekomą zdążyła przyjechać i zakwaterować się w motelu niedaleko szkoły, Kageyama był przerażony.  Siedział na schodkach, z łokciami na kolanach a jego palce tworzyły piramidkę. Jego wzrok był pusty, bo jego myśli krążyły wokół jednej osoby i tego co zrobił.

- Kageyama, dlaczego nie ma Hinaty? Zawsze się ścigacie - zapytał Suga, a za nim gdzieś stał Kenma ciekawy odpowiedzi, bo chciał się przywitać z rudowłosym, z którym się dogadywał.

- Ja... Chyba go zniszczyłem - oznajmił przerażony własnymi myślami. - Za mocno go brałem, mimo że wiedziałem, że mamy mecze sparingowe. Cholera, pewnie nie może podnieść się z łóżka.

- To... Ty jesteś z Shoyo... Parą? - zapytał starszy chłopak, a ten kiwnął sztywno głową. - I wczoraj uprawialiscie seks i za mocno go... Brałeś? - dopytał, bo nie dowierzał. Naprawdę nie miał pojęcia o tym, że na sali było cicho i każdy ich podsłuchiwał. Kageyama pokiwał głową. - Spróbuję się do niego dodzwonić, a ty idź na trening. Pierwszy skład nie może się opierdzielać - oznajmił i poklepał go po plecach, próbując dodać mu otuchy. Kenma podał Kuroo piłkę i chciał już szarżować na czarnowłosego, za skrzywdzenie jego przyjaciela, ale wtem dostrzegł rudą czuprynę, biegnącą do nich ile sił. Ba, on nawet przeskoczył nad swoim chłopakiem by dostać się na salę.

- Wybaczcie. Zaspałem - oznajmił nie zdając sobie sprawy, dlaczego tak nieprzychylnie wszyscy patrzyli się na Kageyame. Suga nawet przytulił dziesiątkę ze słowami ' Znam twój ból', ale nie miał pojęcia o co mu chodziło.  - Nie mogę się doczekać! Grajmy! - oznajmił głośno rudy i podskoczył.

Kageyama patrząc na niego odetchnął ulgą. Teraz będzie pytał. Dostał nauczkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro