Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.

- czemu mi to dałaś?- spytał gdy tylko przekroczył próg mojego pokoju
- a ty mi to?- pokazałam naszyjnik
- jesteśmy zupełnie z innych miast, chciałem, żebyś miała coś po mnie, gdy to wszystko się skończy- powiedział wprost. 
- widziałam jak patrzysz na tego aniołka za każdym razem gdy tu przychodziłeś-
- przypomina ciebie- wypalił nagle a ja się zaśmiałam.
- daleko mi do anioła- przypomniałam i powoli zaczęłam rozpinać zamek po boku sukienki.
-  nie jest dla ciebie jakiś ważny?- spytał cały czas patrząc jak ściągam sukienkę. Było już po północy i reszta domowników już dawno spała.
- aniołek? Nie. Przypomina mi tylko o mojej głupocie, a teraz musisz mi pomóc sie rozebrać- jego ręce w ułamku sekundy znalazły się na mnie. Mogłabym na prawdę uzależnić się od jego dotyku.
Dzisiaj to on całkowicie przejął kontrole, a mi jak najbardziej to odpowiadało. Rzucił mnie Jak szmacianą lalkę na łóżko i sam mało delikatnie wszedł między moje nogi.
***
- zostajecie tu do sylwestra?- spytał gdy było już po wszystkim
- nie raczej nie, mój starszy jeszcze do sylwestra musi oddać jakiś raport - powiedziałam . Straszne jest to Jak bardzo sie przy nim otwieram.
- to źle. Znaczy że mamy jeszcze? Trzy dni?- spytał i znowu zaczął składać pocałunki na moim nagim ramieniu, no bo kogo obchodzi że dochodzi druga nie?
- wydaje mi sie że coś wibruje- powiedział nagle i faktycznie ja też to czułam, no tak, leżeliśmy na moim telefonie.
- kto normalny dzwoni o takich porach?- spytał a ja tylko wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam telefon. Nie wiele osób ma mój numer,  nie mam Zbyt wielu znajomych a  w szkole raczej mnie ignorują albo się mnie boją. Ale jest jeden rąbany kretyn który od dwóch lat nie daje za wygraną i uparcie wierzy, że jest moim przyjacielem.
- to potrwa chwile - powiedziałam do Adriena i odebrałam telefon podchodząc do okna.
- czego?-
- jak zwykle milusia- zaczął  Greg
- jest druga w nocy-
- nie spałaś- zauważył- śniłaś mi się-
- znowu coś brałeś?!- warknęłam do słuchawki
- nie mamo, no może trochę ale nie wiem - zaśmiał się
- weź Zimny prysznic i połóż się spać chyba że znowu chcesz ...-nie dokończyłam
- wiem mamo wiem - tak po prostu rozłączył połączenie. Dopiero teraz przypomniałam sobie o obecności Adriena.
- chłopak?-
- to mogłoby być nieźle-
- co takiego?- spytał
- gdybyś był moim kochankiem, ale niestety nie mam chłopaka, to kumpel. Znowu sie czegoś nawąchał- powiedziałam I tak po prostu na nim usiadłam

- bardzo podobałaś mi się w tej sukience- wyszeptał
- muszę przyznać, że widok ciebie w garniaku też był rozkoszny
- to dlatego jesteś dziś taka miła? Bo lecisz na kolesi w garniakach?- zaśmiałam się a  on spojrzał na mnie zdziwiony.
- zaśmiałaś się- powiedział a ja byłam tak samo zaskoczona co on. Co to ma wszystko znaczyć?
- masz zamiar się ruchać czy dalej będziesz przynudzać?- warknęłam nie Zbyt miło I teraz to on sie zaśmiał. On ma coś z głową? Przecież to ja jestem chora, nie on.

***
- Nina otwórz drzwi chce tylko porozmawiać- ktoś bezustannie pukał w moje drzwi. Spojrzałam w bok widząc jak Adrien w ekspresowym tempie zakłada spodnie. Zaspaliśmy?
- co teraz?- spytał szeptając
- do łazienki- powiedziałam i narzucając na siebie szlafrok otworzyłam drzwi.
Matka nic nie mówiąc po prostu weszła i usiadła na moim łóżku....
- musimy porozmawiać - powiedziała
- zauważyłam- nie byłam za miła, ale kiedy ja byłam miła?
- nie podobało mi się twoje zachowanie na wczorajszej kolacji- ona tak serio? Przecież już grzeczniej się nie dało.
- żartujesz?
- nie żartuje Nina. Mamy serdecznie dość twoich humorków, myślimy z ojcem że lepiej będzie gdy po świętach pojedziesz jednak do tej kliniki-dokończyła a ja zamarłam. Dali mi słowo że gdy będę się dobrze zachowywać to mnie tam nie wyślą. Starałam sie przez cały ten czas no I po co?
- powiedz coś- powiedziała matka
- przecież i tak już postanowiliście. Teraz chce spać- powiedziałam
- widzisz o czym mówie? Wszystko masz gdzieś!- warknęła a ja po prostu położyłam się do łóżka I przykryłam po same uszy. Po chwili matka westchnęła I wyszła. 
- jaka klinika?- całkiem zapomniałam o obecności Adriena w mojej łazience.
- dla psycholi- Wyznałam tak po prostu
- czemu jej nie powiedziałaś, że nie chcesz tam jechać?- spytał
- co to by zmieniło?-
- ona czekała na twoją reakcje, jak na prawde nie chcesz tam jechać to po prostu  jej to powiedz-
- bez sensu- westchnęłam ale wiedziałam że ma racje.
- powiedz jej co czujesz to nie jest jakieś trudne - powiedział a ja znowu westchnęłam.
- jeśli zaczne okazywać emocje ktoś znowu mnie zrani- wyszeptałam I zanim on zdążył odpowiedzieć dodałam- idź już do siebie -
- kto cie zranił?- spytał przejeżdżając dłonią po moim policzku.
- powiedziałam, że masz wyjść- I już po chwili znowu byłam sama.

***
Resztę dnia myślałam o tym jak to rozegrać. I już miałam całkiem niezły plan, tylko nie wiem czy Adrien mnie Za to nie rozszarpie.
Wybrałam moment gdy państwo Green wybrali się na spacer do lasu, moi starsi oglądali coś w telewizji. Razem z resztą domowników.

- patrz na jej minę,  szykuje się kolejne przedstawienie- powiedział do mnie Damien gdy do salonu weszła brunetka.
- chce porozmawiać - Wyznała cicho i  usiadła obok mamy.
- jakaś nowość- zauważył ojciec dziewczyny i wyprostował się na swoim miejscu.
- nie możecie mnie tam oddać- powiedziała nagle
- daj nam jeden powód abyśmy tego nie robili, lekarze od roku namawiają nas na te klinike Nina, matka wczoraj tam dzwoniła i mają jeszcze kilka wolnych miejsc- Wyznał ojciec i widziałem jak dziewczyna się cała spięła.
- przeprosiłaś nas chociaż raz? Kogokolwiek? Stale są z tobą problemy,  nie liczysz się z naszym zdaniem, stale sie z kimś kłócisz, jest na tym świecie osoba, chociaż jedna osoba, którą lubisz?- spytał ojciec.
- Adrien- powiedziała nagle a Nico siedzący obok mnie zadławił się herbatą. Rodzice dziewczyny  były w takim samym szoku co ja. Nikt sie nie odezwał.
- przecież nawet go nie znasz- zaczęła jej matka
- przeprosiłam go wczoraj- skłamała a oczy wszystkich spojrzały na mnie. A to cwaniara!
- Adrien? To prawda?- kurwa mać! Ona na prawdę jest genialna!
- tak, gdy układaliśmy drewno w stodole nie celowo zrzuciła na mnie jeden kawałek, później na prawdę z przejęciem mnie przeprosiła- powiedziałem i widziałem cień uśmiechu na twarzy brunetki. Znowu jej się udało. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro