Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Oboje spojrzeli na widownię, nie do końca wiedząc co się dzieje. Dopiero po chwili dotarło do nich, że przedstawienie wciąż trwa.

- Ha, ha, ha! Nie dam się oszukać! Pomimo tego, że jest w przebraniu, od razu rozpoznałem grajka! Oszalał z zazdrości! - Uratował sytuację Sheppard, przez co na sali rozległy się gromkie brawa.

Oboje podeszli bliżej Shepparda przebranego za maharadżę, a Satine upadła osłabiona przez chorobę i płacz. Christian spojrzał na Duke'a, mając ochotę splunąć mu w twarz, lecz tego nie zrobił.

- Teraz jest twoja. - Odparł, rzucając w nią banknotami. - Zapłaciłem dziwce. - Tym razem swoje słowa skierował do rudowłosej. - Nic ci nie jestem winien, a ty jesteś dla mnie niczym. Dziękuję, że wyleczyłaś mnie z idiotycznej obsesji miłości. - Mimo wszystko powiedział właściwą kwestię, patrząc na leżącą i płaczącą Satine, po czym zszedł ze sceny i ruszył w kierunku wyjścia.

- Patrzcie, grajek ucieka z kraju! On cię nie kocha, kurtyzano! - Zakrzyknął Sheppard, kucając przy Satine. - Kochanie, przedstawienie trwa. - Powiedział, pomagając jej wstać. - A teraz, moja luba, pora wznieść oczy do nieba i wymówić przysięgę! - Rudowłosa nie mogła powstrzymać salw szlochu, które nią zawładnęły, aż do momentu, w którym czarodziejski sitar spadł na scenę.

- Nieee!!! Największą w życiu radością, jest kochać z wzajemnością! - Wykrzyknął na całe gardło, a Christian zatrzymał się w pół kroku, nie wiedząc do końca co słyszy. Na sali zapanowała cisza, podczas której kurtyzana odwróciła się w kierunku Christiana mając nadzieję, że wciąż pamięta o ich piosence, która wyrażała więcej niż krótkie "kocham cię".

Nigdy nie czułam się tak, jak teraz.

To tak, jakbym nigdy wcześniej nie widziała nieba.

Francuz mimo krótkiego zawahania, alej szedł w stronę drzwi.

Pragnę zniknąć w Twoim pocałunku;

Każdego dnia kocham Cię coraz mocniej.

Christian zatrzymał się, czując, jak emocje zaczynają w nim buzować. Czy to możliwe...?, zastanawiał się, a jego serce i umysł krzyczało: TAK!

Posłuchaj mojego serca, słyszysz co śpiewa?

Wróć do mnie, wróć do mnie

I przebacz mi wszystkie grzechy!

Po ostatnich słowach zabrakło jej powietrza, przez co musiała odetchnąć nieco głębiej. Po chwili wyprostowała się i spojrzała na rozerwanego Christiana.

Pory roku się zmieniają, zima w wiosnę;
Ale ja Cię kocham do końca swych dni.

Nie wiedział, co powinien zrobić. Z jednej strony zadała mu tyle cierpienia swoimi słowami, ale z drugiej kochał ją miłością silniejszą od wszystkiego...

Niech się dzieje, co chce

Zaśpiewał, odwracając się w kierunku ukochanej. Pomimo tego, że odpowiedział na jej słowa, wciąż czuł się rozerwany, nie pewien czy dobrze postępuje. Satine uśmiechnęła się z ulgą i z radosnymi iskierkami w oczach spojrzała na Christiana. Pomimo radości, w jej oczach zebrały się łzy, najpewniej wyrażające ogromną ulgę.

Niech się dzieje, co chce,
Niech się dzieje, co chce,
Niech się dzieje, co chce!

Oboje ruszyli powoli w swoją stronę, ale Satine zatrzymała się na końcu sceny, czekając, aż Christian do niej dołączy.

Będę kochał się do końca moich dni.

Niech się dzieje, co chce,
Niech się dzieje, co chce!
Będę kochał cię do końca moich dni.

Wtedy na scenę wpadł sitar, krzycząc "On ma broń!" i wytrącając pistolet z ręki pachołka Duke'a, co zostało nagrodzone gromkimi brawami.

- Oni chcą cie zabić!!! - Ryknął Henri, na co publiczność wybuchnęła śmiechem myśląc, że to tylko część spektaklu.

- Cicho bądź. - Syknął Sheppard, czym spowodował jeszcze większy ubaw wśród widzów.

- Ma broń! - Krzyknął, wskazując pistolet, który na szczęście był niewidoczny dla widowni.

Wtedy ludzie od efektów odpalili wszystkie fajerwerki, dzięki czemu cała ta sytuacja nabrała jakiegokolwiek sensu, ratując tym samym ich spektakl. Wtedy tancerze zaczęli swój taniec, biorąc dwójkę zakochanych na ręce i okręcając ich dookoła w rytm piosenki wypełnionej hasłami bohemy.

Jedna z aktorek, która zbiegła ze sceny, zrzuciła ciężki worek na mężczyznę, który ponownie wycelował lufę tego samego pistoletu w Christiana, w wyniku czego broń wyleciała w powietrze.

Niestety pech chciał, że potoczyła się tak niefortunnie, iż spadła zaraz za plecami wychodzącego ze spektaklu Duke'a. Książę oszalały z zazdrości chwycił pistolet i ruszył w kierunku sceny.

- Moje zakończenie! - Krzyknął i już miał wystrzelić broń, kiedy Sheppard uderzył go pięścią prosto w twarz, a pistolet, tym razem, wyleciał z budynku, wybijając po drodze okno.

Kiedy piosenka się zakończyła, kurtyna opadła, a przedstawienie dobiegło końca, spektakl został nagrodzony gromkimi, w pełni zasłużonymi, brawami. 

Satine i Christian wciąż trzymali się za ręce i patrzyli sobie w oczy, a na ich ustach gościły najszczersze uśmiechy, jakie tylko można sobie wyobrazić.

- Wybacz mi, Christianie. - Poprosiła, a ten pocałował ją mocno, po czym przytulił. Satine schowała się w jego objęciach, szczęśliwa. - Kocham cię. - Powiedziała, kiedy powoli ruszyli za resztą aktorów.

- Też cię kocham. - Odpowiedział, a Satine zaczęła kasłać, kiedy chciała coś dodać. Jej kończyny odmówiły posłuszeństwa i polegała teraz tylko na podtrzymującym ją Christianie, który klęknął, dzięki czemu leżała na ziemi. Jej oddech był płytki oraz urywany; cały czas kasłała krwią, przez co biała koszula francuza zdążyła się już nią pobrudzić.

- Satine? Satine! O co chodzi? Co się dzieje?! - Dopytywał, przerażony całą tą sytuacją. - Wezwijcie pomoc! - Krzyknął, żeby ktokolwiek pobiegł po lekarza.

- Wybacz, Christianie, ja... ja... umieram. - Wyszeptała, a jej oczy mimowolnie się zamykały.

- Nie, nie, nie, Satine, nie! Wszystko będzie dobrze. - Zapewnił ze słabym uśmiechem, głaszcząc ją po twarzy.

- Zimno mi, przytul mnie, Christianie, proszę. - Poprosiła cichutko, na co błękitnooki objął ją i mocno przytulił do piersi.

- Kocham cię. - Wyszeptał, a jego łza spłynęła na jej policzek.

- Musisz żyć dalej. - Powiedziała, a jej głos słabnął z każdą chwilą.

- Bez ciebie nie potrafię. - Wyznał zdruzgotany.

- Możesz dać tyle dobrego innym. Opowiedz naszą historię. Obiecaj mi... Tak? - Zapytała, a on skinął głową, niezdolny wydać z siebie żadnego dźwięku. - W ten sposób, zawsze będę przy tobie. - Uśmiechnęła się lekko. Christian pocałował słabo jej drżące wargi, a ona delikatnie odwzajemniła ten krótki gest, po którym zamarła. Christian jeszcze kilka razy musnął jej wargi, pragnąc znowu poczuć jej smak, ale było już za późno. 

Drżącymi palcami zamknął jej oczy, po czym przytulił do siebie jej wiotkie ciało, krzycząc w agonii. Nie mogło do niego dotrzeć, że Satine nie żyje; że już nigdy więcej nie będzie wykradać jej pocałunków, ani snuć z nią marzeń o przyszłości, w której nie będą musieli się ukrywać.

- Satine! - Krzyknął po raz ostatni, po czym zapadła cisza.

Moi drodzy, pozostał nam tylko epilog i koniec "Moulin Rouge" ):


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro