Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

Christian stał w swoim pokoju oparty o framugę drzwi balkonowych i pozwalał, żeby chłodny wieczorny wiatr rozwiewał trudne myśli, kłębiące się w jego umyśle. Nie potrafił pozbyć się sprzed oczu obrazów przedstawiających Satine i Duke'a w bolesnych dla niego sytuacjach. Wiedział, że robi to dla nich i że zaśpiewała ich piosenkę, ale to nie było w stanie umniejszyć jego bólu.

Nagle drzwi do jego pokoju otworzyły się, a w nich ukazała się postać roztrzęsionej Satine. Była cała zapłakana, a jej włosy potargane. Kilka strzępów sukienki wisiało na gorsecie, ale oprócz tego miała na sobie tylko bieliznę, kabaretki i buty. Za nią stał jej ochroniarz. Rudowłosa rzuciła się Christianowi na szyję, pragnąc zniknąć w jego ramionach.

- Nie mogłam, nie potrafiłam. - Wydukała przez łzy, cały czas szlochając. Odsunęła się o pół kroku, głaszcząc go po policzkach, próbując się przy tym uspokoić. - Byłeś tam! Zobaczyłam cię Christianie. Poczułam, że nie mogę udawać. - Odwróciła się, szlochając, po czym ponownie na niego spojrzała, biorąc urywane oddechy. - A Duke to widział! - Powiedziała, ponownie się do niego przytulając. - Widział to i... - Urwała, nie mogąc nic więcej powiedzieć, przez szloch. Schowała się w ramionach Christiana, który głaskał ją uspokajająco po plecach. - Christianie, kocham cię. - Powiedziała. - Nie mogłam, nie chcę dłużej udawać. - Wyszlochała. - Nie chcę kłamać. A on wie. - Wyznała, dotykając czołem jego czoła. - On wie. - Christian dotknął jej policzka, nie mogąc uwierzyć w to wszystko, co przed chwilą usłyszał.

- Dość udawania. Wyjedziemy. - Zaproponował, głaszcząc ją po twarzy, kiedy ta próbowała opanować panujący nad nią szloch. - Jeszcze dziś. - Spojrzała na niego zdziwiona.

- Wyjechać? A przedstawienie? - Zapytała cicho.

- Nie dbam o nie. Nie obchodzi mnie. Mamy siebie. - Powiedział, ścierając kciukiem pojedynczą łzę, która spłynęła po jej policzku. - Tylko to jest teraz ważne. - Na jego słowa, Satine uśmiechnęła się szczerze.

- Tak, póki mamy siebie. - Jej słowa również wywołały uśmiech francuza, ale nie na długo, bo już po chwili pocałowała go. - Mamy siebie. - Powtórzyła odsuwając się i powtarzając, jakby to było coś najwspanialszego, co ją spotkało.

- Czekoladko, spakuj panią, tylko żeby nikt nie widział. - Powiedział Christian.

- Rozumiem. - Odparł mężczyzna.

- Idź się pakować, będę czekał. - Obiecał, okrywając ją swoim płaszczem. Satine uśmiechnęła się szeroko, po czym ponownie go pocałowała.



- To ten chłopak. Zauroczył ją słowami. Chcę ją odzyskać, odszukaj ją.- Powiedział Duke, kiedy lekarz zszywał ranę na jego skroni. - Powiedz jej, że gramy moje zakończenie. A ona przyjdzie do mnie, kiedy kurtyna opadnie po raz ostatni. Inaczej... Każę go zabić lub sam to zrobię. - Ostatnie słowa zwrócił bezpośrednio do Shepparda.

- Ale Duke'u... Zabić? - Próbował zaprzeczyć.

- Zabić. - Odparł beznamiętnym tonem Książę.


*


Satine weszła do swojej garderoby, narzuciła na siebie szlafrok i zaczęła szukać najpotrzebniejszych rzeczy.

- Wybacz najście, cherubinku... - Podskoczyła na dźwięk głosu Shepparda.

- Tracisz czas. Odchodzę z Christianem. - Oznajmiła, siadając przy toaletce.

Marie w głębi garderoby zapaliła światła, tym samym ujawniając swoją obecność.

- Nie rozumiesz. Książę zabije Christiana. - Oznajmił, przez co kurtyzana zawahała się. - Oszalał z zazdrości. Gramy jego wersję. Idziecie do łóżka, inaczej... zabije Christiana. - Słowa wypowiedział automatycznie, nie zważając na to, jak bardzo nimi rani swoją córkę.

- Nie zastraszy nas. - Odparowała hardo, odwracając się do ojca.

- Ma władzę, wiesz, że to zrobi. - Gniewnym ruchem zrzuciła szlafrok i torebkę, narzucając na siebie ponownie płaszcz ukochanego. - Co ty wyprawiasz?

- Nie potrzebuję cię! Całe życie mi wmawiałeś, że jestem tyle warta, ile za mnie płacą. A Christian mnie kocha.- Zatrzymała się na chwilę, a na jej usta wpłynął mimowolny uśmiech. - Kocha mnie. - Powtórzyła pewnie. - Kocha m n i e. I tylko to ma wartość. Zapomnimy o tobie, o Duke'u i o całym tym Moulin Rouge! Żegnaj. - Wykrzyknęła, mając zamiar wyjść z pokoju.

- Ty umierasz.  - Zatrzymała się w progu, myśląc, że się przesłyszała. Obróciła się do ojca.

- Słucham? - Spytała drżącym głosem.

- Umierasz. - Powtórzył, a jego głos wciąż był bezuczuciowy. Satine stała w progu, nie wiedząc co zrobić.

- Kolejne oszustwo? - Zapytała cicho, ciężko oddychając.

- Nie, skarbie. Lekarz nam powiedział. - Rudowłosa odwróciła się do Marie, a po jej policzkach spływały łzy.

- Czy to prawda? - Zadała pytanie, ale nie chciała znać odpowiedzi. Starsza kobieta jedynie skinęła głową i uciekła wzrokiem gdzieś w bok. - Och. - Sapnęła, spuszczając głowę i czując, jak oddech więźnie jej w gardle. - Ja... umieram. - Powiedziała sama do siebie tak cicho, że tamta dwójka nawet tego nie zarejestrowała. Satine złapała się za głowę, czując, jak nagle ją rozbolała. - Byłam głupia, by wierzyć. Błam tak głupia, by w to uwierzyć. Wszystko kończy się dziś... Tak, wszystko zakończy się dziś... -  Zaśpiewała, podchodząc do Marie, która pomogła jej usiąść.

- Odpraw Christiana. Tylko to go uratuje. - Poradził Sheppard.

- Będzie o mnie walczył. - Odparła głosem wyprutym z emocji i wzrokiem zawieszonym gdzieś w przestrzeni.

- Tak. Chyba, że uwierzy, że go nie kochasz. - Podpowiedział jej ojciec.

- Co? - Zapytała zaskoczona jego słowami. Wiedziała, że może być przebiegły, ale...

- Jesteś wspaniałą aktorką, Satine. Spraw, żeby uwierzył, że go nie kochasz. - Kontynuował i miał nadzieję, że ją przekona.

- Nie... - Wciąż zaprzeczała. Dzisiaj nareszcie wyznała, że go kocha tylko po to, żeby teraz przekonać Christiana, że tak nie jest? 

 - Użyj swego talentu, żeby go ocalić! Zadaj mu ból...Zrań go, żeby go ocalić. Nie ma innego wyjścia. Przedstawienie musi trwać, Satine. Jesteśmy stworzeniami pod świata*, my nie możemy się zakochać. - Wyjaśnił wiedząc, że tymi słowami ma ją w garści. 

- Dziś jest ten dzień, kiedy wszystko zakończy się... - Dokończyła i po tym zapadła w sen.



*pod świata - undergound 

Hej, moi kochani! 

Powoli zbliżamy się do końca(: Kojarzycie moment z tego rozdziału, kiedy Duke mówi "Zaczarował ją słowami"? To ja zawsze w tym momencie mam takie coś:

No wow, debilu, to artysta, poeta! Każda by padła *o* No, a przynajmniej ja, bo go uwielbiam (w sensie Christiana)^^

Ale mniejsza, mam nadzieję, że historia się wam podoba i wiem, że nie bardzo się różni od filmu, ale chciałam, żebyście poznali tę historię(: Bo niewiele osób sięga po "stare" filmy, czyli te z początku XXI wieki): I powiem tyle: dajcie temu filmowi 30 minut, bo potem się "uspokaja" xD Co przez to rozumiem? Ten film na początku jest dosyć... specyficzny, ale później jest po prostu wspaniały!<3

Marta xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro