Rozdział 9
W MEDIACH FRAGMENT FILMU, KTÓRY BĘDZIE W TYM ROZDZIALE. JEŚLI CHCECIE: PUŚĆCIE KIEDY ZIDLER ZACZNIE "SHOW"!!! Btw. czy głos śpiewającego (Jacka Komana) w nagraniu nie jest po prostu wspaniały z tym lekkim polskim akcentem? *.* <3 I nie, nie jest to polski film ;p
Kiedy Satine poszła na wieżę, żeby ratować całe Moulin Rouge, wszyscy czekali w teatrze. I wtedy dwie rzeczy działy się równocześnie...
Rudowłosa weszła do sali, w której czekał na nią Duke. Była ubrana w obcisłą, długą do ziemi czarną suknię bez ramiączek. Na spiętych włosach miała kruczy kapelusik z woalką.
- Kochany Duke'u, mam nadzieję, że się nie spóźniłam. - Powiedziała, schodząc po kilku stopniach, podchodząc do niego.
- No, nasz Szekspirku, będziesz miał swoje zakończenie po tym, jak Książę włoży swoją końcówkę w Satine. - Powiedziała z rozbawieniem Roxanne. Christian zrzucił ją z kolan, na które usiadła, a Zidler wziął ją w ramiona i odsunął, głaszcząc uspokajająco po ramieniu.
- Nigdy nie zakochuj się w kobiecie, która się sprzedaje. To się źle kończy. - Stwierdził Zidler.
- Chłopak ma na moim punkcie obsesję. - Wyjaśniła Satine, ściągając rękawiczki i przechadzając się po komnacie w środku wieży. - Toleruję jego kaprysy, bo ma talent. I jest nam potrzebny. Ale nie obawiaj się, Duke'u. Tylko do jutra. - Zapewniła ze zmysłowym uśmiechem.
- Mamy taniec! W Burdelu, w Buenos Aires - pstryknął palcami i orkiestra zaczęła grać - który opowiada historię o prostytutce - na te słowa Zidler włączył reflektor wskazujący Roxanne, przez co wszyscy wybuchnęli śmiechem oraz gwizdami - i mężczyźnie, który zakochał się... w niej.
Zidler i Roxanne stanęli na przeciwko siebie. Reflektory wskazywały ich oboje i wszyscy domyślali się, z resztą słusznie, że zaraz zobaczą gorące tango.
- Najpierw! Zjawia się żądza. - Tańczyli bardzo blisko, twarz przy twarzy. Satine siedziała na fotelu, a Duke wisiał nad nią, całując ją głęboko. - Potem... namiętność! - Tańczyli jeszcze bliżej siebie, stykając się każdą możliwą częścią ciała, jakby byli jednością. - Potem... podejrzenia! - Kilku innych tancerzy wstało, mając zamiar dołączyć się do tanecznego show Zidlera. - Zazdrość! Gniew! Zdrada! Tam, gdzie miłość jest zna sprzedaż, nie ma mowy o zaufania. Bez zaufania... nie ma miłości! Tak, zazdrość... Doprowadzi cię... do szaleństwa! - Wykrzyknął, a Christian przyglądał się temu wszystkiemu uważnie, wiedząc, co miał na myśli Zidler, fundując mu to przedstawienie. - Roxanne! Nie musisz zapalać czerwonego światła, chodzić po ulicach dla pieniędzy, ani martwić się, czy to złe, czy dobre. Roxanne! Nie musisz zakładać tej sukni dziś w nocy, nie musisz sprzedawać swego ciała tej nocy.
- Jego oczy na twojej twarzy, jego ręka na twojej ręce - Duke wstał zza stołu, przy którym jedli kolację i ruszył w stronę Satine, która uciekała od niego wzrokiem, bo jej serce wciąż wyrywało się do Christiana - jego usta pieszczą twoją skórę: to więcej niż mogę znieść!
- Roxanne!
- Dlaczego moje serce płacze? - Christian powoli ruszył do wyjścia z teatru, nie mogąc tego znieść.
- Roxanne!
- Ogarniają mnie uczucia z którymi nie mogę walczyć. Wolno ci mnie zostawić, tylko mnie nie okłamuj i proszę uwierz mi, gdy mówię, że cię kocham!- Duke nachylił się do siedzącej na krześle Satine i przemówił.
- Moja kochana, twoim talentem jest nie tylko taniec kankan. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem... staniesz się prawdziwą aktorką... Gwiazdą!
Otworzył stojące nieopodal pudełko i zapiął Satine na szyi największy naszyjnik z diamentami, jaki w życiu widziała.
- Przyjmij ten prezent dla kurtyzany od maharadży. - Serce Satine zabiło mocniej... Przedstawienie.
- A co z zakończeniem? - Spytała przejęta, na co Duke wziął głęboki oddech.
- Powiedz Sheppard'owi, żeby grali to swoje bajkowe zakończenie, w którym kurtyzana zostaje z grajkiem.
- Roxanne! - Zakrzyknął Zidler, kiedy Christian był już na zewnątrz.
Satine i Duke wyszli na balkon wieży. Ona oparta o poręcz, on całujący ją w kark. Jednak ona była przy osobie, którą widziała tam, w dole: jej ukochany grajek.
- Dlaczego moje serce płacze? Uczucia, których nie mogę zwalczyć... Więc uwierz mi, proszę, kiedy mówię, że cię kocham! - Kiedy wyśpiewał ostatnie słowa, spojrzał w górę i z bijącym jak oszalałe serce w klatce piersiowej, spojrzał prosto w oczy Satine.
- Come what may, I will love you until my dying day. - Zaśpiewała i wtedy dopiero to zrozumiała. Wcześniej myślała, że będzie w stanie to zrobić, ale teraz dotarło do niej, że już nie jest tą samą Satine, co przed pojawieniem się Christiana. Już nie chciała, nie potrafiła, taka być. - Nie. - Powiedziała, a słowo to zabrzmiało jak lekkie westchnięcie.
Duke podążył za jej wzrokiem i także dostrzegł stojącego w dole Christiana.
- Och, już rozumiem. - Satine wróciła do środka, a po chwili za nią także Książę. Żadne z nich nie zauważyło, że w tej samej sekundzie Christian ruszył z powrotem do swojego mieszkania w hotelu.
- Duke... - Zaczęła.
- Cisza! - Krzyknął i złapał ją za nadgarstek tak boleśnie, że aż upadła i krzyknęła.
- Ty... Udawałaś, że.. że mnie kochasz. - Włożył palce pod wisiorek, który jej założył i zerwał go z dużą siłą, przez co kurtyzana pisnęła i zerwała się do ucieczki.
- Roxanne!
- Dlaczego moje serce płacze! Uczucia, których nie mogę zwalczyć!
Duke rzucił nią do przodu, przez co upadła na podłogę, a jej włosy rozsypały się dookoła niej niczym czerwony woal. Po chwili ukucnął za nią i zerwał bluzkę sukienki.
- Nie musisz zapalać tego czerwonego światła.
Satine podniosła się, łapiąc za głowę, a po jej policzkach spływały łzy. Duke zerwał z niej spódnicę.
- Widzisz, do czego doprowadziłaś?!
Duke rzucił Satine na łóżko, po chwili samemu nad nią klękając. Rudowłosa płakała, ale nie mogła nic zrobić; była zbyt słaba, żeby móc się obronić. Wtem niczym jej anioł stróż, pojawił się jej służący, Czekoladka, który jednym uderzeniem w twarz, powalił na ziemię Duke'a.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro