4
Było już dawno po północy a ja leżałem nie spokojny w łóżku na mojej prywatnej sali. Już za kilka godzin miałem zobaczyc się z moją ro... Z moimi wspólnikami. Nie potrafiłem ich znów nazwać rodziną. Nie po tym co zrobili. To był koszmar. Jak można nabić na pal członka rodziny? Kto kurwa normalny tak robi? Czy oni nie mogli ze mną porozmawiać jak cywilizowani ludzie? To byl tylko jebany plan biznesowy wiec dlaczego moje serce na myśl o już byłym mężu boli? Mam ochotę rozszarpać wszystkich przez których tu trafiłem włącznie z Montanhą. Gdyby nie on nie siedzialbym tu teraz. Na chuj on sie w ogóle na to zgadzał? Przecież nic za to nawet nie dostał. Nienawidzę cię Gregory. Nie uwierzę że nie chciał mnie odwiedzić przecież ten pies jebany lata za mną jak pojebany wtykając nos w nie swoje sprawy. Tak bardzo nienawidzę go za to. Gregory wiedz że jak o tobie myślę to czuje... obrzydzenie? Nie wiem jak to nazwać ponieważ gdy tylko go widzę wnętrze mojego brzucha wariuje jak pojebane niczym pralka. Czy Grzesiowi na mnie nie zależy? Moja matka nawet była w szpitalu pare razy chcąc mnie zobaczyć ale ja nie chciałem. Pierwsze dni po mojej... nieciekawej sytuacji? Po moim... małym skoku? Nie chciałem nikogo widzieć wciąż nie chce ale ta rozmowa nie ucieknie i kiedyś z zakszotem będę musiał o tym porozmawiać. Przez te 3 dni rozmyślalem jak rozegrać tą rozmowę by wyszło na moje więc jestem już odpowiednio przygotowany na najbardziej skomplikowane pytanie jakie tylko będą mi w stanie zadać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro