Zwyczaje
oc: brak
parring: brak
opis: przemyślenia Robin na temat załogi i ich zwyczai, które zmieniają się w zależności od tego, jaki klimat ma dana wyspa.
ważniejsze informacje: fabuła odgrywa się między alabastą a water 7, ale nie ma spoilerów do żadnego arcu oprócz tego, jaki jest skład załogi. wymagana jest raczej choć minimalna znajomość składu słomianych do dołączenia robin.
ilość słów: 700+
data: 20.09.2020
____
Odkąd Robin dołączyła do załogi słomianych kapeluszy minęło już trochę czasu. Kobieta uważnie obserwowała resztę załogantów i ich zachowania, dzięki czemu mogła dowiedzieć się o ich zwyczajach, które były inne na statku i na wyspach o różnych klimatach. Swoje przemyślenia zachowała jak zwykle dla siebie, choć wydały jej się dość interesujące.
Normalne dni żeglugi słomiani spędzali na wykonywaniu swojego hobby, ewentualnie łowieniu ryb, gdy brakowało im zapasów. Kapitan najczęściej wyczekiwał wyspy na swoim zwyczajowym miejscu lub ganiał się po pokładzie z Usoppem i Chopperem, wymyślając z nimi co rusz jakieś inne sposoby na nudę. Ewentualnie biegał po całym pokładzie za jakimś wielkim ptakiem lub rybą, próbując go złapać na obiad. Szermierz natomiast zwykł był kłaść się w jakimś zacisznym miejscu i zapadać w drzemkę, z której wybudzić go było niesłychanie wręcz ciężko. Nawigatorka lubiła się opalać i spędzać dnie na leżaku, a także pielęgnować swoje mandarynki bądź tworzyć mapy miejsc, które już odwiedzili. Strzelec zazwyczaj wynajdował i składał do kupy różnorakie przedmioty, które mogły mu się przydać podczas walki. Często też wciągał innych w grę w karty bądź robił różne głupie rzeczy wraz z Luffy'm. Kucharz spędzał czas na dogadzaniu kobietom lub przyrządzanie jakichś przysmaków, często również wdawał się w walki z Zoro. Lekarz natomiast sprawdzał, ile zostało mu ziół, robił z nich różnego rodzaju przeciery, a także czytał książki (zazwyczaj medyczne, w końcu wiedzy nigdy za wiele).
Na letniej wyspie załoga grała w siatkę plażową lub robiła zamki z piasku. Często były organizowane wtedy zawody na te zabawy. A odkąd Usopp zrobił psikawki na wodę, słomiani dzielili się na dwie drużyny i oblewali się nawzajem (chociaż czasem dochodziło do sabotażu, najczęściej wtedy gdy Zoro wraz z Sanji'm było po tej samej stronie i walka zmieniała się w każdy na każdego). Nami zazwyczaj wtedy sędziowała, wygrzewając się na leżaku. Szermierz wraz z kucharzem dodatkowo często podtapiali się nawzajem w morzu, podczas gdy Usopp trzymał Choppera z dala od nich przy mieliźnie, by mogli razem poszukać muszelek (Robin chętnie im w tym towarzyszyła).
Wyspa jesienna nie była już tak zabawna, chociaż słomiani i tam potrafili znaleźć coś do roboty. Zazwyczaj wtedy robili ognisko na polanie w lesie i piekli ziemniaki w popiele. A nim w ogóle to ognisko zaczęli tworzyć, trzeba było wygrabić liście. Strzelec starał się jak mógł ogarnąć całe towarzystwo do pomocy, jednak koniec końców kobiety zostawiono i jedynie mężczyźni zakasywali rękawy do pracy. Choć Luffy bardziej się bawił niż pracował. Gdy ogromna kupka z liści była gotowa, możnaby pomyśleć, że to koniec tematu. Jednak nie w tej załodze. Organizowano wtedy zawody w przeskakiwaniu jej. Oczywiście kończyło się to wpadnięciem w sam środek liści i na końcu polana wyglądała praktycznie identycznie jak wcześniej i trzeba było zaczynać całą robotę od nowa. Pod wieczór Usopp pokazywał reszcie jak wycinać dynie, więc każdy mógł zrobić swoją własną i się nią pochwalić. Sanji w środku dnia nigdy nie zapomniał zrobić kobietom herbaty lub przynieść książkę, o którą akurat poprosiła go archeolog. Szermierz właściwie robił to co zwykle, a kapitan podkradał niedopieczone jedzenie, gdy kucharz nie patrzył.
Na wyspie zimowej jak można się domyśleć, nie obyło się bez robienia bałwanów lub bitew na śnieżki. Do tego Usopp wraz z Luffy'm i Chopperem zawsze tworzyli wspólne, ogromne igloo, do którego mogła się zmieścić cała załoga. Sanji wraz z Zoro wymyślali zawody w stylu "kto dłużej wytrzyma w lodowatej wodzie", a potem wracali ledwo żywi do lekarza, który to załamywał ręce na ich widok. Jeśli na wyspie znajdowało się jakieś zamrożone jezioro, to oczywiście każdy jeździł (bądź próbował jeździć) na łyżwach, by pod koniec zrobić wyścig. Nie obyło się też bez zjazdów na nartach, bądź na desce, którą to preferował Zoro (o dziwo, Robin sądziła, że szermierz może zechce jednak pojeździć na trzech nartach. Bądź po prostu z trzema kijkami. Zapewne zaprezentowałby on ciekawy widok, gdyby się przewrócił, a kijki wbiłyby się w jego ciało...).
Pobyt na wyspie wiosennej okazał się być najbardziej spokojnym. Zazwyczaj po prostu zwiedzali wyspę i robili to samo, co normalnie na Merry. Chociaż Luffy zawsze potrafił znaleźć im jakieś ciekawe zajęcie. Zabawa w berka wyjątkowo przypadła mu do gustu. Chopper miał tam więcej czasu na zbieranie ziół do lekarstw, a Zoro jedynie zmienił miejsce do snu. Czasem trafiły się jakieś ciekawe ruiny do zbadania lub mapy skarbów, które to preferowała ich nawigatorka.
Przez te wszystkie dni Robin zdążyła przywiązać się do całej załogi i w końcu poczuła, że ma przyjaciół. A nawet nie tylko przyjaciół, co rodzinę. Nieco pokręconą, ale rodzinę. I to chyba stało się dla niej najważniejsze.
___
to taki krótki shot, bo akurat miałam wenę na coś luźniejszego. baaardzo przyjemnie mi się to pisało, pewnie jeszcze wleci coś tak krótkiego haha
aktualnie próbuje zrobić kilka shotów postać x reader, bo muszę poćwiczyć takie rzeczy. jeden zostało mi sprawdzić jeszcze i będzie gotowy, ale tak średnio jestem z niego zadowolona :/
tak, za korektę tego zajęłam się 10 dni po wykonaniu shota...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro