Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII

   - Skąd wiedziałaś, że jestem demonem? - Spytał, siadając naprzeciw mnie z kieliszkiem wina w ręce.

   - Ja to po prostu czuję - odparłam. - Nie wiem jak, ale czuję. Demony, duchy i tym podobne - odparłam.

   - Czyli jednak masz coś z głową - powiedział, upijając łyk czerwonego trunku.

   - Wcale nie - uśmiechnęłam się. - To nie moja wina, że jestem inna.

   - Moja tym bardziej nie. Ale dzięki temu jeszcze żyjesz.

   - Więc może nie tak źle jest być uznawaną za wariatkę - stwierdziłam, wypijając na raz całą zawartość kieliszka. Przyglądał mi się tak, jakby pierwszy raz widział jak ktoś pije wino. - No co?

   - Nic - wzruszył ramionami. - Po prostu coraz bardziej mnie zaskakujesz. A to coś nowego. Generalnie, nigdy nie myślałem, że będę pić z moją niedoszłą ofiarą.

   - Wiesz, różne rzeczy się zdarzają - uśmiechnęłam się.

   - Właśnie widzę - odwzajemnił gest.

   Był piękny. Jak na demona. Do tej pory widywałam same paskudy rodem z horrorów o wyłupiastych ślepiach w żółtawym odcieniu, poszarpanych skrzydłach nietoperza, z zębami wyrwanymi chyba z paszczy tygrysa szablo zębnego. W większości przypominały zniekształcone zwierzęta, rzadko trafiały się tak piękne jak siedzący przede mną Kagekao. Te najpiękniejsze demony są zazwyczaj tymi najbardziej niebezpiecznymi, bo potrafią zwieść każdego człowieka na ziemi. Jeszcze się taki nie urodził co by się im oparł, a doskonałym przykładem jest Miłość. Bo ona jest demonem, pięknym, uwodzicielskim, podszywającym się pod anioła demonem.

   - Twoje imię - zwróciłam się do niego. Jego oczy były całkowicie białe, a jednak miały jakąś głębię. - Znaczy cienista twarz, prawda?

   - Dosłownym rozumieniu.

   - Moje znaczy śmierć. Nie mam pojęcia dlaczego rodzice wybrali akurat to, ale nie specjalnie mi przeszkadza.

   - Przynajmniej nie jest nudne.

   - Otóż to - przyznałam mu rację.

[Kagekao]

   Dziewczyna odleciała po kilku kieliszkach i teraz spała, wtulona w poduszkę. Dopiłem to, co zostało w moim, a następnie wyszedłem z mieszkania i powędrowałem do siebie. Musiałem to przyznać: było całkiem miło. Już od dawna nie rozmawiałem z kimś... Normalnym. Choć jej raczej tak nazwać nie można. Ale przyjemnie było powrócić do normalności, to coś kompletnie innego niż moja codzienność.

   Z nieba powoli zaczęły spadać maleńkie płatki śniegu. Uniosłem głowę do góry i w momencie, gdy poczułem je na swojej twarzy zorientowałem się, że nie zabrałem ze sobą mojej maski. Teraz będę musiał się wracać - westchnąłem.

   Wskoczyłem przez okno do jej pokoju. Na szafkę stojącą obok niego spadały pojedyńcze płatki śniegu; wypadałoby je zamknąć gdy już wyjdę - stwierdziłem, stając na podłogę. Moja zguba leżała na ciemno różowym fotelu; zabrałem ją i powoli nałożyłem. Wychodząc uderzyłem o coś nogą. Spojrzałem na dziewczynę, ale ta jedynie przewróciła się na drugi bok. Miałem wrażenie, że coś szepta pod nosem, ale nie specjalnie miałem ochotę się temu przysłuchiwać. Po cichu wyszedłem i zamknąłem okno.

[Seikyo]

   Kiedy się obudziłam, Kagekao już nie było. Nawet nie pamiętam, w którym momencie naszej rozmowy zasnęłam - myślałam, przeczesując włosy ręką. Powoli podniosłam się i wyjrzałam przez okno; więcej śniegu. Nie żeby mi to specjalnie przeszkadzało, ale mogłoby go być odrobinkę mniej.

   Sprzątnęłam butelkę po winie i dwa kieliszki stojące na małym stoliku w moim pokoju. Zastanawiałam się ile wypiłam wczorajszej nocy. Chyba niezbyt dużo, bo czuję się całkiem dobrze. On zapewne wypił więcej, wspominał, że bardzo lubi pić krwisto czerwony trunek.

   Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Był całkiem miły jak na demona, zazwyczaj chciały mnie jedynie wykorzystać do jakiś podłych celów, a on nie. Nie próbował mnie opętać ani nic z tych rzeczy. Był inny. Tak jak ja.

   Mój dziwaczny dar odziedziczyłam po dziadku, on też miał styczność z demonami. Miał nawet kilku przyjaciół pośród nich; kochałam jego historie, które mi opowiadał gdy byłam młodsza. Wspomniałam o nim Kagekao licząc, że może coś słyszał, albo znał go. Ten jednak stwierdził, że to niezwykłe, choć nie do końca jestem pewna czy mówił szczerze.

°°°

   Sprzątałam mieszkanie, ale nie mogłam wyrzucić z głowy cudownego oblicza mojego nowego znajomego. Czy to źle, że spodobał mi się ktoś taki? W końcu jest mordercą i demonem, ale jakim pięknym. Bije od niego taka aura spokoju i upojenia, a to sprawia, że coś mnie ku niemu ciągnie.

   A może po prostu podoba mi się fakt, że w pewien sposób jest inny? Tak czy inaczej, mam nadzieję, że jeszcze mnie odwiedzi. Byłoby miło znów usiąść przy butelce wina i porozmawiać.

°°°

  Leżałam na łóżku, przeglądając idiotyczne rzeczy w internecie, gdy nagle moje okno gwałtownie się otworzyło.

   - Ohayo - usłyszałam. - Mogę wejść?

   - Hai - kiwnęłam głową, uśmiechając się do niego. - Co cię do mnie sprowadza? - Spytałam, odkładając laptop na szafkę nocną.

   - Postanowiłem się zrewanżować - wyciągnął zza pleców butelkę czerwonego wina. - Masz może ochotę? - Usiadł na łóżku.

   - Oczywiście.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro