VI
- Dlaczego mnie zabiłeś?
- Nie zabiłem cię - odparłem.
- Kłamca. - Syknęła. - Mam ci przypomnieć jak było?
- Naprawdę myślisz, że skrzywdziłbym cię po tym wszystkim co przeżyliśmy?
- Przecież jesteś mordercą. Demonem. Sam mi to wiele razy wypominałeś.
- A ty za każdym razem odpowiadałaś, że się mnie nie boisz, że nie interesuje cię fakt kim jestem.
- Bo mnie to nie interesowało. - Przyznała. - Ale potem mnie zabiłeś.
- Nie zrobiłem tego! - Czułem jak rozpadam się na coraz mniejsze kawałeczki, a szczeliny między nimi wypełnia gniew.
- Kochałam cię! - Albo mi się wydawało, albo miała łzy w oczach.
[Seikyo]
Czułam się taka bezsilna, stojąc naprzeciw niego. Gubiłam się we własnych uczuciach.
- Kochałam cię - powtórzyłam szeptem. - A ty...
- Skoro uważasz, że cię zabiłem, to dlaczego tego nie pamiętam? - Spytał. - Powiedz mi, dlaczego?
- A skąd ja mam to wiedzieć? Ja byłam twoją ofiarą. Nie tobą.
- Więc opowiedz mi jak to było - powiedział. - Chcę wiedzieć w jaki sposób cię zabiłem.
Na chwilę zaniemówiłam i po prostu tępo wpatrywałam się w maskę Kagekao. Jego szalik powiewał na chłodnym wietrze podobnie jak moja sukienka. Zanosiło się na burzę, bo nad nami zaczęły zbierać się ciemne chmury, przysłaniając księżyc.
- Więc chcesz wiedzieć jak to się stało? - Wbiłam swój wzrok w kostkę, którą był wybrukowany most. - Dobrze - skinęłam głową. - Skoro nawet nie pamiętasz jak zginęłam z twoich rąk. - Już miał mi odpowiedzieć, ale jednak się powstrzymał. - To wydarzyło się późnym wieczorem. Siedziałam u siebie w pokoju, czytając książkę, licząc, że przyjdziesz. No i przyszedłeś, a kiedy chciałam się z tobą przywitać ty pchnąłeś mnie na podłogę, a potem zacząłeś wbijać we mnie te swoje szpony, rozdzierając nie tylko ubranie, ale i skórę. Masz świadomość jaki to był dla mnie ból? Zarówno fizyczny i psychiczny. Płakałam, krzyczałam, błagałam byś przestał, ale ty nie reagowałeś. Starałam się z tobą walczyć, uciekałam po całym mieszkaniu, plamiąc wszytko krwią. Kiedy byłam już blisko drzwi, złapałeś mnie za nogę tak mocno wbijając w nią pazury, że myślałam, że nic z niej już nie zostanie. Wtedy znalazłam jakiś przedmiot, to była chyba butelka po winie, już nie pamiętam. Uderzyłam cię nią w głowę, dzięki czemu zyskałam trochę czasu na ucieczkę. Krztusiłam się własną krwią, pełzając po podłodze w stronę telefonu leżącego na ziemi. Ledwo dawałam radę oddychać. Połamałeś mi obie nogi, bym na pewno ci nie uciekła. Pastwiłeś się nade mną, bawiłeś jak jakąś zabawką. - Opowiadając to chyba płakałam. Czołgałam się, zostawiając za sobą krwawy ślad. Wtedy stanąłeś nade mną i na moich oczach roztrzaskałeś moją ostatnią deskę ratunku. Wiedziałam, że to będzie mój koniec. Ostatnie co zrobiłeś nim umarłam, to przykucnąłeś, delikatnie uniosłeś mój podbródek i powiedziałeś, że jestem nudna. Po tym nie było już nic. Ale widziałam jak niesiesz mnie tutaj, a następnie wrzucasz do wody. Nadal twierdzisz, że to nie byłeś ty?
- Tak - odpowiedział po chwili. - Nie zabiłem cię, bo kiedy do ciebie przyszedłem ty już nie żyłaś. Przyznaję, zabrałem twoje ciało i wrzuciłem do rzeki i nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłem, ale nie zabiłem cię - zbliżył się do mnie. - Błagam, Seikyo, uwierz mi.
Błyskawica przecięła zachmurzone niebo w momencie, gdy to powiedział. Już sama nie wiedziałam czy mam mu wierzyć czy nie. Chciałam wierzyć, że to rzeczywiście nie był on, ale przecież wiem co widziałam.
- W takim razie gdzie byłeś? - Zapytałam niewiadomo po co.
- Z przyjacielem.
- Skoro uważasz, że byłeś z przyjacielem, to kto niby jest tego sprawcą? - Odwinęłam bandaże z moich rąk i nóg, na których wciąż widniały otwarte rany. Już nie sprawiały mi bólu. Nie fizycznego. - Przyjrzyj się Kage. Przyjrzyj się dokładnie.
Podszedł do mnie, delikatnie ujął moją prawą rękę i opuszkami palców przejechał po szramie. Nie protestowałam, pozwoliłam mu się do mnie zbliżyć. Cieszyłam się, że znów mogę poczuć jego dotyk na mojej skórze. Nawet jeśli teraz jestem demonem, nawet jeśli jeszcze chwilę temu chciałam go zabić.
- Naprawdę tego nie zrobiłem - wyszeptał, ściągając swoją maskę. Znów mogłam zobaczyć jego twarz. - Przecież ja nadal cię kocham.
Moje martwe serce stanęło ponownie, gdy usłyszałam te słowa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro