Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII

Wracałam do domu późnym wieczorem. Na niebie widać było tylko ostatnie, gasnące już promienie słońca. Został mi jeszcze spory kawałek drogi, ale miałam możliwość pójścia na skróty przez wąskie, rzadko uczęszczane uliczki. Oczywiście wybrałam skrót.

Szłam ze spuszczoną głową, nucąc piosenkę, która aktualnie leciała mi w słuchawkach. W rytm dość szybkiej muzyki, stawiałam kolejne kroki.

W pewnym momencie podniosłam wzrok i zobaczyłam balonik unoszący się przede mną. Chciałam złapać za sznurek ale w porę usłyszałam:

-Nie rób tego. Odfruniesz razem z nim i już nigdy więcej cię nie zobaczę - podszedł do mnie.

-Zależy ci na mnie? - Spytałam badawczo.

-A jeśli tak? To co? - Przybliżył się jeszcze bardziej.

-Dlaczego? - Cofnęłam się o krok. Nie jestem pewna czy mogę mu ufać.

-Nie wiem. Tak po prostu na mnie działasz cukiereczku - zrobił krok do przodu.

-Podobam ci się? - Cofając się, traciłam pewność siebie.

-Tak.

-Pociągam cię?

-Tak.

-I... - Urwałam, gdy poczułam za plecami zimną ścianę. - Chcesz mnie?

-Tak - zagrodził mi rękami drogę ucieczki. Jego fioletowo różowe oczy lśniły w blasku nocy.

Wiedziałam co chce ze mną zrobić. Byłam na to gotowa, ale w momencie, w którym myślałam, że poczuję jego usta na mojej szyi, poczułam tylko gorący oddech.

-Nie mogę - wyszeptał kładąc mi głowę na ramieniu i tuląc do siebie. - Nie mogę ci tego zrobić.

-Już dobrze - również go objęłam. - Wracajmy do domu.

Wziął mnie na ręce jak małe dziecko i zaniósł do sklepu. Wtulona w niego, o mało nie zasnęłam. Nie rozumiałam co mu się stało, dlaczego jest dla mnie taki czuły.

Czułam jak delikatnie kładzie mnie na łóżku. Załapałam go za rękę kiedy chciał wyjść.

-Możesz zostać jeśli chcesz - powiedziałam patrząc na niego. Uśmiechnął się i zadowolony położył się obok mnie.

Teoretycznie powinniśmy się przebrać czy coś, ale wolę go nie kusić, bo jeszcze naprawdę mi coś zrobi.

Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Dałabym głowę, że słyszałam bicie jego serca, ale to mogło mi się tylko wydawać. Może po prostu ja chciałam to usłyszeć.

***

Jej ciepło jest tak przyjemne; jej zapach, głos... Ona cała. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, ale powoli zaczyna mi się to podobać. Bawiłem się kosmykami jej włosów, podczas gdy ona zasypiała. Wygląda tak uroczo i słodko...

-Jesteś moja i tylko moja - szepnąłem delikatnie całując ją w czoło.

TIME SKIP...

-Co robisz cukiereczku? - Spytałem kładąc głowę na jej ramieniu i tuląc się do niej.

-Kawę. Chcesz też?

-Yhym.

Usłyszałem ciche prychnięcie z jej strony.

-Ej ale nie śpij - powiedziała wesołym głosem.

-Nie śpię.

-Yhym. No już, puść mnie.

-Nie chcę.

-Ale musisz.

Mruknąłem niezadowolony i odsunąłem się od niej. Uważnie przyglądałem się Marie, która nucąc jakąś melodię, zalewała dwa kubki wrzącą wodą.

-Proszę - z uśmiechem wręczyła mi jeden z nich. Tak bardzo uwielbiam jej uśmiech.

***

-Skarbie - usłyszałam głos mojej mamy. - Zajdziesz na dół przypilnować sklepu? Ja muszę wyjść, a twój ojciec jest w piwnicy.

-Jasne - ruszyłam za nią na dół, zostawiając Candy'ego w kuchni.

TIME SKIP...

Rozmawiałam z jakimś chłopakiem, który wszedł do środka bo zaczęło padać. Wydawał się być nawet słodki, a przede wszystkim jest w moim wieku.

***

Z kimś rozmawiała. Słyszałem to schodząc po schodach. Nie podobało mi się to.

Zobaczyłem młodego chłopaka stojącego naprzeciwko niej po drugiej stronie lady. Wyglądało na to, że świetnie się bawią.

Poczułem ostre kłócie gdzieś tam w środku. Widząc ich takich wesołych, aż normalnie miałem ochotę go rozwalić. Nie chciałem by ktokolwiek oprócz mnie się do niej zbliżał. Czułem jak moja złość przybiera na sile.

-Zostaw ją. - Powiedziałem podchodząc do nich i patrząc na niego z góry.

-Co proszę?

-Candy, o co ci chodzi? - Spojrzała na mnie.

-Nie dotarło? Wypierdalaj zanim zrobię ci krzywdę.

-Candy uspokój się.

-Dobra, dobra. Już wychodzę. - Uważnie obserwowałem jego ruchy dopóki nie opuścił sklepu.

-Co to miało niby być? - Stanęła przede mną wyraźnie zdenerwowana.

-Ale co?

-No to! Co ty sobie myślisz?

-Nie spodobało mi się to, że tak się do ciebie przymilał.

-No chyba sobie żartujesz. Przecież on nic mi nie robił.

-Rozmawiał z tobą.

-Jesteś zazdrosny o to, że ze mną rozmawiał?

-Tak.

***

No nie wierzę. Jak on mógł zrobić mi coś takiego? Przecież ja z nim tylko rozmawiałam, to normalne, że ludzie ze sobą rozmawiają. Całe szczęście, że akurat wróciła moja mama bo nie wiem czy zaraz bym się nie zdenerwowała.

Szybko skierowałam się na górę. Nagle poczułam jak przytula mnie od tyłu, oplatając rękami moją talię.

-Cukiereczku... - Wyszeptał, a mnie przeszedł dreszcz.

Poczułam jego usta na mojej szyi. Odchyliłam głowę do tyłu, a on delikatnie przygryzł moją skórę, na skutek czego cicho jęknęłam. Jego ręka błądziła po moim udzie.

-Candy, proszę, uspokój się - złapałam go za rękę. - Wiem, że tego chcesz, ale nie. Po prostu nie.

Puścił mnie. Odwróciłam się do niego; patrzył na mnie morderczym wzrokiem.

-Dlaczego? - Zapytał. Zdziwiło mnie to, i to bardzo. Byłam pewna, że sobie nie odpuści, że mnie zgwałci. A on zapytał mnie dlaczego.

Patrzyłam na niego nie wiedząc co mu odpowiedzieć. Kłóciłam się sama ze sobą; rozsądek mówił nie, ale cała reszta jak najbardziej. I jak mam mu to niby wytłumaczyć? On tego nie zrozumie, nie ma uczuć. Choć sądząc po tych ostatnich dniach, które z nim spędziłam... Nie. On nie ma uczuć.

Zacisnęłam pięści i szybkim krokiem odeszłam do swojego pokoju i zamknęłam się w nim. Nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie to zabolało.

***

Myślałem, że zaraz szlag mnie trafi. Chciałem ją tylko przeprosić. Nie rozumiem co mnie powstrzymuje. Dlaczego nie zrobię tego tak, jak zawsze? Dlaczego nie chcę jej tak krzywdzić?

Patrzyłem na nią z niekrytą złością w oczach, gdy się ode mnie odsunęła. Nie odpowiedziała mi kiedy zapytałem dlaczego, po prostu zostawiła mnie tam rozwścieczonego jak nigdy. Bałem się, że przez to mogę zrobić coś, czego będę żałować. Ten jeden raz w życiu.

------------------------------------------------------

Sorki, że tak długo mnie nie było.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro