Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII

-Smiley...

-Słucham Sylvio? - Spojrzałem na speszoną dziewczynę.

-Mogę cię o coś prosić?

-Ależ oczywiście - posłałem jej ciepły uśmiech.

-Mogłbyś dziś zostać na noc? - Wypaliła nagle, miętoląc pościel w rękach.

-Dlaczego mnie o to prosisz? - Zdziwiła mnie jej prośba.

-No wiesz... Gabe został przeniesiony, a ja nie chcę dziś zostać sama - tłumaczyła. - Głupio mi o to prosić, ale poza tobą, Loreen i Gabem nie mam tu nikogo.

-Spójrz na mnie - poleciłem. Dziewczyna podniosła wzrok, a ja uśmiechnąłem się do niej jak zawsze. - Z wielką chęcią z tobą zostanę.

-D-dziękuję - odwzajemniła gest, lekko się rumieniąc.

-Muszę teraz iść i coś załatwić, ale wrócę wieczorem dobrze kwiatuszku?

-Dobrze. Do zobaczenia

-Do zobaczenia.

TIME SKIP...

Tak jak obiecałem przyszedłem wieczorem, gdy teoretycznie byłem już po "pracy".

-Jestem - oznajmiłem z uśmiechem na ustach.

-Witam z powrotem - odwzajemniła gest, poprawiając się na szpitalnym łóżku.

-Jak się czujesz?

-Źle? Dlaczego pytasz mnie o to jak się czuję, skoro doskonale wiesz jaka będzie moja odpowiedź?

-Liczę, że pewnego dnia odpowiesz, że czujesz się dobrze.

-Może kiedyś.

-Nie może, a na pewno Sylvio. Obiecałem ci coś, pamiętasz? - Usiadłem na brzegu łóżka.

-Tak, pamiętam.

-No właśnie. Ja dotrzymuję obietnic.

-Mam taką nadzieję Smiley - stwierdziła smętnie.

Przez to przeziębienie jej stan się pogarsza; ma częstsze napady kaszlu, ciężej oddycha, a jej głos jest ledwo słyszalny. Niestety, teraz nie może przejść operacji. Najpierw trzeba pozbyć się przeziębienia.

-Mam coś dla ciebie - sięgnąłem do kieszeni fartucha. - Proszę - podałem jej tabliczkę czekolady. - Dostałem ją od pewnej pielengniarki, ale ja nie przepadam za słodkościami, więc pomyślałem, że dam ci ją jako pocieszenie.

-Dziękuję ci - jej drobne dłonie musnęły moje; przeszedł mnie wtedy dziwny dreszcz.

-Nie ma za co.

Nie wiem dlaczego, ale polubiłem ją. Jest taka zwyczajna, prosta, wystarczy jej niewiele do szczęścia. W dodatku jest taka milusia, dziękuje mi choć jeszcze nic nie zrobiłem.

TIME SKIP...

Siedzieliśmy do późna, rozmawiając o swoich przeżyciach, czy o tym co Sylvia mogłaby robić teraz, gdyby nie fakt, że musi siedzieć w szpitalu.

Ostatecznie zasneliśmy na szpitalnym łóżku obok siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro