VII
KILKA DNI PÓŹNIEJ...
Siedziałam na ladzie czekając na Jasona. Kazał mi zostać, więc to zrobiłam. Dzisiaj zamknęliśmy wcześniej.
-Co znów wymyśliłeś? - odwróciłam głowę w jego stronę.
-Nic. Czy to źle, że chcę spędzić trochę czasu z przyjaciółką? - uśmiechnął się.
Dziwnie zaakcentował ostatnie słowo.
-Ależ skąd. To jak najbardziej normalne - także się do niego uśmiechnęłam.
Stanął przede mną. W jego oczach znów błysnął zielonkawy kolor. Świdrował mnie wzrokiem. Dziwnie się czuję, gdy tak robi, ale mimo wszystko lubię to. W dodatku strasznie podobają mi się te jego oczy.
Przyglądałam mu się. Zrobił krok w moją stronę. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej jednocześnie się rumieniąc. Poczułam jego dłonie na mojej talii.
Chciałam coś powiedzieć ale on wpił się w moje usta przysuwając mnie bliżej siebie. Odwzajemniłam pocałunek oplatając ręce wokół jego karku.
Wiem, że nie powinnam tego robić ale z drugiej strony nie chciałam tego przerywać.
Leżę teraz wtulona w jego klatkę piersiową. Czuję jak delikatnie głaszcze mnie po głowie.
-Zostaniesz ze mną już na zawsze, prawda? - zapytał nagle.
-Tak.
-Jesteś moją najlepszą lalką.
Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Nie odezwałam się, starałam się nie analizować tego co powiedział.
Chwilę potem zasnęłam.
Obudziłam się sama w łóżku. Potrzebowałam chwili by dotarło do mnie to, co miało miejsce wczoraj wieczorem. Usiadłam i zasłoniłam się kocem. Dlaczego mam wrażenie, że to był tylko sen? - zapytałam się w myślach.
Ubrałam się i wyszłam z pokoju. Ledwo zrobiłam parę kroków i wpadłam na kogoś.
-Przepraszam - powiedziałam.
-Nic nie szkodzi cukiereczku - dziwny jegomość uśmiechnął się do mnie - to pewnie ty jesteś nową dziewczyną Jasona, co?
Dziewczyną?
-Am... Ja...
-Zostaw ją w spokoju Candy - zauważyłam jak mój rzekomy chłopak podchodzi do nas, posłałam mu ciepły uśmiech.
-To ona na mnie wpadła - tłumaczył się, był przebrany za clowna.
Znów widziałam ten zielony błysk.
-Dobra, dobra.
Niebieskowłosy przyjaciel Jasona odszedł unosząc ręce do góry.
-Wybacz. To idiota - powiedział podchodząc do mnie i kładąc dłonie na mojej talii.
-Jasne - uśmiechnęłam się - kto to?
-Znajomy. Chodź.
Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.
-Jason, ja muszę wrócić do domu. Moja babcia pewnie się o mnie martwi.
-Najpierw chcę ci kogoś przedstawić.
-O jednak nam ją przyprowadziłeś? - trochę się go boję, może dlatego, że jakoś dziwnie się do mnie uśmiecha i w ogóle patrzy na mnie z czymś w rodzaju pożądania. Nie podoba mi się to.
-Hej! - przede mną pojawił się kolejny clown, tym razem mniej kolorowy, biało - czarny ale uśmiechnięty. Wyciągnął do mnie długie ręce z garścią cukierków - chcesz trochę?
-Nie bierz ich - szepnął mi do ucha Jason, czułam jego ciepły oddech na szyi.
-Nie, dziękuję - odpowiedziałam po chwili uśmiechając się.
-Nie to nie - wzruszył ramionami, prostując się i zjadając kilka kolorowych cukierków - jestem Laughning Jack - wyszczerzył ostre zęby.
-Loretta - starałam się zachować spokój. Jeszcze trochę a wybiegnę stąd z krzykiem - pomyślałam.
-Bardzo ładna ta twoja laleczka - Candy, jeśli dobrze pamiętam, zmierzył mnie kilka razy oblizując usta.
-Ona jest moja.
Wyraźnie było czuć zazdrość w jego słowach.
Niebieskowłosy zaśmiał się słysząc reakcje Jasona.
Mam wrażenie, że znalazłam się w jakimś dziwnym świecie.
Dostrzegłam siedzącego na kanapie jeszcze jednego chłopaka. Pomachałam mu uśmiechając się. Odwzajemnił gest. Jego oczy są... Złote. I uśmiech tak samo. Skądś go kojarzę, mogę przysiąc, że gdzieś go już widziałam.
-Hej Puppet, chyba masz nową fankę - skomentował Candy.
Zarumieniłam się i spuściłam głowę. Następnie poczułam jak czyjeś ręce oplatają się wokół mojej talii.
-Odprowadzę cię.
Kiwnęłam głową.
-Cześć - pożegnałam się machając im i uśmiechając się.
-Masz dziwnych znajomych - zaśmiałam się, gdy wyszliśmy na zewnątrz.
-Wiem - uśmiechnął się.
Chciałam wejść do środka, gdy już stanęliśmi przed moim domem, ale on przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek.
-Do zobaczenia moja laleczko.
-Do zobaczenia Jason - uśmiechnęłam się słodko i weszłam do domu.
Oparłam się o drzwi słuchając jak moje serce wali niemiłosiernie. Chyba się zakochałam, albo dostanę zawału - zaśmiałam się w myślach. Ale raczej się zakochałam. Uśmiechnęłam się do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro