Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII

KILKA DNI PÓŹNIEJ...

Siedziałam na ladzie czekając na Jasona. Kazał mi zostać, więc to zrobiłam. Dzisiaj zamknęliśmy wcześniej.

-Co znów wymyśliłeś? - odwróciłam głowę w jego stronę.

-Nic. Czy to źle, że chcę spędzić trochę czasu z przyjaciółką? - uśmiechnął się.

Dziwnie zaakcentował ostatnie słowo.

-Ależ skąd. To jak najbardziej normalne - także się do niego uśmiechnęłam.

Stanął przede mną. W jego oczach znów błysnął zielonkawy kolor. Świdrował mnie wzrokiem. Dziwnie się czuję, gdy tak robi, ale mimo wszystko lubię to. W dodatku strasznie podobają mi się te jego oczy.

Przyglądałam mu się. Zrobił krok w moją stronę. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej jednocześnie się rumieniąc. Poczułam jego dłonie na mojej talii.

Chciałam coś powiedzieć ale on wpił się w moje usta przysuwając mnie bliżej siebie. Odwzajemniłam pocałunek oplatając ręce wokół jego karku.

Wiem, że nie powinnam tego robić ale z drugiej strony nie chciałam tego przerywać.

Leżę teraz wtulona w jego klatkę piersiową. Czuję jak delikatnie głaszcze mnie po głowie.

-Zostaniesz ze mną już na zawsze, prawda? - zapytał nagle.

-Tak.

-Jesteś moją najlepszą lalką.

Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Nie odezwałam się, starałam się nie analizować tego co powiedział.

Chwilę potem zasnęłam.

Obudziłam się sama w łóżku. Potrzebowałam chwili by dotarło do mnie to, co miało miejsce wczoraj wieczorem. Usiadłam i zasłoniłam się kocem. Dlaczego mam wrażenie, że to był tylko sen? - zapytałam się w myślach.

Ubrałam się i wyszłam z pokoju. Ledwo zrobiłam parę kroków i wpadłam na kogoś.

-Przepraszam - powiedziałam.

-Nic nie szkodzi cukiereczku - dziwny jegomość uśmiechnął się do mnie - to pewnie ty jesteś nową dziewczyną Jasona, co?

Dziewczyną?

-Am... Ja...

-Zostaw ją w spokoju Candy - zauważyłam jak mój rzekomy chłopak podchodzi do nas, posłałam mu ciepły uśmiech.

-To ona na mnie wpadła - tłumaczył się, był przebrany za clowna.

Znów widziałam ten zielony błysk.

-Dobra, dobra.

Niebieskowłosy przyjaciel Jasona odszedł unosząc ręce do góry.

-Wybacz. To idiota - powiedział podchodząc do mnie i kładąc dłonie na mojej talii.

-Jasne - uśmiechnęłam się - kto to?

-Znajomy. Chodź.

Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą.

-Jason, ja muszę wrócić do domu. Moja babcia pewnie się o mnie martwi.

-Najpierw chcę ci kogoś przedstawić.

-O jednak nam ją przyprowadziłeś? - trochę się go boję, może dlatego, że jakoś dziwnie się do mnie uśmiecha i w ogóle patrzy na mnie z czymś w rodzaju pożądania. Nie podoba mi się to.

-Hej! - przede mną pojawił się kolejny clown, tym razem mniej kolorowy, biało - czarny ale uśmiechnięty. Wyciągnął do mnie długie ręce z garścią cukierków - chcesz trochę?

-Nie bierz ich - szepnął mi do ucha Jason, czułam jego ciepły oddech na szyi.

-Nie, dziękuję - odpowiedziałam po chwili uśmiechając się.

-Nie to nie - wzruszył ramionami, prostując się i zjadając kilka kolorowych cukierków - jestem Laughning Jack - wyszczerzył ostre zęby.

-Loretta - starałam się zachować spokój. Jeszcze trochę a wybiegnę stąd z krzykiem - pomyślałam.

-Bardzo ładna ta twoja laleczka - Candy, jeśli dobrze pamiętam, zmierzył mnie kilka razy oblizując usta.

-Ona jest moja.

Wyraźnie było czuć zazdrość w jego słowach.

Niebieskowłosy zaśmiał się słysząc reakcje Jasona.

Mam wrażenie, że znalazłam się w jakimś dziwnym świecie.

Dostrzegłam siedzącego na kanapie jeszcze jednego chłopaka. Pomachałam mu uśmiechając się. Odwzajemnił gest. Jego oczy są... Złote. I uśmiech tak samo. Skądś go kojarzę, mogę przysiąc, że gdzieś go już widziałam.

-Hej Puppet, chyba masz nową fankę - skomentował Candy.

Zarumieniłam się i spuściłam głowę. Następnie poczułam jak czyjeś ręce oplatają się wokół mojej talii.

-Odprowadzę cię.

Kiwnęłam głową.

-Cześć - pożegnałam się machając im i uśmiechając się.

-Masz dziwnych znajomych - zaśmiałam się, gdy wyszliśmy na zewnątrz.

-Wiem - uśmiechnął się.

Chciałam wejść do środka, gdy już stanęliśmi przed moim domem, ale on przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek.

-Do zobaczenia moja laleczko.

-Do zobaczenia Jason - uśmiechnęłam się słodko i weszłam do domu.

Oparłam się o drzwi słuchając jak moje serce wali niemiłosiernie. Chyba się zakochałam, albo dostanę zawału - zaśmiałam się w myślach. Ale raczej się zakochałam. Uśmiechnęłam się do siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro