VI
Obudziłam się w nie swoim pokoju. Boli mnie głowa. Nie wiem gdzie jestem. Usiadłam na łóżku masując skronie. Jestem w samej bieliźnie? Co się wczoraj wydarzyło?
Usłyszałam pukanie.
-Proszę? - powiedziałam niepewnie.
-Już wstałaś. Wybacz ale w sukience byłoby ci raczej nie wygodnie.
-Jason? Gdzie ja jestem?
-W moim domu. Wczoraj na balu zemdlałaś więc zabrałem się do siebie.
-Nic nie pamiętam...
-Musiałaś za dużo wypić.
Wypić? Ale... Ja nic nie piłam. Chyba.
-Przyniosłem twoje ubrania.
-Dziękuję.
Siedziałam jeszcze chwilę, próbując przypomnieć sobie coś więcej niż tylko taniec z nim, ale mi się nie udało. Może rzeczywiście trochę za dużo wypiłam?
Zeszłam do niego.
-Odprowadzę cię do domu, dobrze?
-Ale przecież...
-Musisz trochę odpocząć po wczorajszym wieczorze.
-Dziękuję.
Pożegnałam się z nim jak tylko stanęliśmi pod drzwiami mojego domu.
-Dozobaczenia, laleczko - uśmiechnął się.
-Dozobaczenia Jason - odwzajemniłam gest.
Pierwsze co zrobiłam to wzięłam prysznic, a potem położyłam się spać. Tym razem śniłam o Jasonie.
***
Zabrałem ją do siebie. Kiedy ją nosiłem, tuliła się do mnie.
Położyłem ją u siebie na łóżku i powoli zdjąłem z niej sukienkę.
Znów ogarnęła mnie myśl, że wcale nie muszę jej naprawiać. Jest idealna. Moja laleczka.
Odgarnąłem kosmyk ciemnych włosów z jej twarzy, a ona delikatnie się poruszyła.
Jest piękniejsza od wszystkich innych moich lalek.
Położyłem się obok. Wtuliła się we mnie.
Następnego dnia nic nie pamiętała. Odprowadziłem ją do domu.
Dzisiejszego dnia zamknąłem sklep. Sam potrzebuję pozbierać swoje myśli.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro