Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

- Co to tu robi?

Taehyung spojrzał nerwowo najpierw na bluzę, którą trzymał w ręku Jungkook, potem na niego samego, a później znów na tę przeklętą bluzę.

- To? Byłem ostatnio w mieście i kupiłem sobie nową... - wymyślił na poczekaniu. Jego ręce drżały, a głos brzmiał nienaturalnie. - Była dosyć tania - uśmiechnął się nerwowo.

- Taehyung, czy ty masz mnie za idiotę? - jego chłopak zmrużył oczy, po czym przesunął sobie ubranie pod nos. - Powiedzmy, że ci wierzę. Jak wytłumaczysz to, że nie pachnie nawet jak ty? - zapytał z prychnięciem.

- Zmieniłem perfumy...?

- One też były tanie?

- Tak! Trafiłem na promocję w sklepie - wymamrotał niewyraźnie. Zaczął go boleć brzuch ze stresu.

- O, czyżby? W którym? - ciągnął tamten. Oparł się jedną ręką o stół i przyglądał badawczo starszemu.

- Tym takim na rogu... Jakie to ma znaczenie? - Taehyung odważył się podnieść na niego wzrok. - Nie możesz mi po prostu uwierzyć chociaż raz w życiu? - zapytał z wyczuwalną nadzieją.

- Nie, bo mnie, kochanie, okłamujesz - Jungkook ruszył powoli w stronę swojego chłopaka. - Powiesz mi, kto tu był czy mam cię do tego zmusić? - powiedział, zatrzymując się tuż przed nim.

- Odpuść, błagam. Niech ten dzień będzie dobry, jak rano - poprosił desperacko Tae.

- Kto tu był? - powtórzył tamten, pochylając się w jego stronę.

- Nikt - szepnął starszy. Jungkook złapał jego ramiona, wbijając przy tym mocno palce i potrząsnął nim kilka razy. - To boli - Taehyung jęknął, próbując się wyrwać z uścisku - bezskutecznie.

- Kto tu był? - powtórzył tamten, ściskając go jeszcze mocniej.

- Min Yoongi i Jung Hoseok - wyszeptał, a łzy zebrały się w kącikach jego oczu.

- Yoongi? - zapytał z niedowierzaniem Jungkook. - Przecież mówiłem ci, że ma tu nie przychodzić! - krzyknął nagle.

- Tak, wiem, ale ja go nawet nie zapraszałem, przyjechali sami z siebie... - zaczął się tłumaczyć blondyn.

- Kto to Hoseok?

- Jego chłopak - wytłumaczył. - Proszę, uwierz mi, mogę nawet do nich przy tobie zadzwonić - zaproponował nieśmiało. - Udowodnię ci, że wcale nie chciałem ich tutaj.

- Tak? Proszę bardzo, dzwoń - zgodził się młodszy.

- Naprawdę?

- Tak - odsunął się od niego i przypatrywał w oczekiwaniu. - Jeśli mi pokażesz, że ich tu nie chciałeś, nic ci nie zrobię - powiedział, na co Tae odetchnął z ulgą. - Ale jeśli powie coś, co mi się nie spodoba, pożałujesz - uśmiechnął się lekko.

- Dobrze - szepnął tamten nerwowo. Zaczął się stresować. Wyciągnął z kieszeni spodni telefon i wybrał odpowiedni numer. Wcisnął przycisk umożliwiający tryb głośnomówiący, wsłuchując się w dźwięk sygnału.

- Halo? - usłyszał dobrze znany mu głos.

- Cześć, hyung. Mam sprawę - powiedział. Musiał rozegrać to w taki sposób, żeby udowodnić Jungkookowi swoją rację i ominąć temat przeprowadzki.

- No? Co jest?

- Pamiętasz, jak złożyliście mi dzisiaj tę niezapowiedzianą wizytę i ja was nie chciałem wpuścić? - zapytał nienaturalnie. Brzmiał tak źle, że Jungkookowi aż chciało się śmiać. Taehyung nie miał odwagi na niego spojrzeć, dlatego wpatrywał się martwo w zdjęcie przyjaciela widniejące pod numerem.

- Tak, a co? - odparł tamten.

- Jak już wam mówiłem, nie chcę, żebyście więcej przyjeżdżali. Mówiłem, prawda?

- Tak.

- Właśnie! W takim razie, skoro to mówiłem, bo mówiłem kilka razy, tak, to nie pojawiajcie się tu więcej, na pewno nie bez mówienia mi o tym wcześniej - ostrzegł. Spojrzał na swojego chłopaka, który uśmiechał się do niego z dumą. Odwzajemnił uśmiech. Dał radę.

- Tae, wszystko w porządku? - zmartwił się Yoongi.

- Oczywiście. Muszę lecieć, pa - pożegnał się, jednak chłopak postanowił nie odpuszczać.

- Taehyung, poczekaj! - nakazał. - Chwila, czekaj.

- Nie mam czasu, dobra? Odezwę się kiedyś tam - ponaglał go. Bał się, że powie za dużo.

- Myślałeś o mojej propozycji? - usłyszał. Jungkook uniósł jedną brew w zaskoczeniu. Miał go.

- Propozycji? Nie wiem, o czym mówisz - zaśmiał się sztucznie. No dalej, Yoongi, ogarnij, co się dzieje.

- Tej, o której dzisiaj mówiłem. Żebyś do mnie zadzwonił i z nami...

- ...pojechał na ten festyn? - dokończył Tae, czując, że zaraz rozboli go brzuch ze stresu.

- Festyn? O czym ty mówisz? - zdziwił się tamten. Taehyung zaczął przeklinać w myślach jego głupotę. Jak mógł tego nie wyczuć? Spojrzał na swojego chłopaka, który wyglądał na coraz bardziej zdezorientowanego.

- No wiesz, ten w następnym tygodniu! - odetchnął. - Za miastem, koło tego lasu, święto drzewa czy co to tam mówiłeś - wymyślił na poczekaniu. Brawo, kurwa, za kreatywność.

- Nie mam pojęcia, o czym mówisz.

- Jak to nie, skoro rozmawialiśmy o tym dzisiaj? - brnął w to dalej.

- A, to! - załapał wreszcie przyjaciel. - Tak, tak, propozycja nadal aktualna. Weź ze sobą Jungkooka, czy coś, będzie fajnie - odpowiedział. Taehyung odetchnął z ulgą.

- Pewnie, zapytam - obiecał. - Muszę spadać. Trzymaj się - pożegnał się po raz drugi i zakończył połączenie. - No, widzisz? - zapytał z uśmiechem. Odłożył telefon na bok, po czym wytarł spocone dłonie o spodnie.

- Widzę. Przez chwilę nie brzmieliście specjalnie naturalnie, właściwie to całą rozmowę było dziwnie, a szczególnie przy tej akcji z "propozycją", ale... - Jungkook odetchnął ciężko.

- ...ale?

- Ale ci wierzę. Udowodniłeś mi to, co miałeś, więc nie widzę problemu - wzruszył ramionami młodszy, by po chwili wyminąć go i skierować się w stronę kuchenki.

- Jungkook, mogę o coś zapytać? - wymamrotał Taehyung, wlepiając wzrok w podłogę.

- Możesz - przytaknął tamten.

- Zastanawiałem się ostatnio, czy... Bo wiesz, ja naprawdę nie pytałbym, gdybym nie był pewien, ale mnie to trochę nurtuje i...

- Pytasz czy nie? - zirytował się szatyn.

- Zastanawiałem się, czy... - powtórzył - mnie kochasz jeszcze - wydusił wreszcie.

- Czy cię kocham?

- Tak.

Zapadła chwilowa cisza. Tae skubał nerwowo skórki przy paznokciach, a Jungkook wpatrywał się martwo w jeden punkt za oknem. Dało się słyszeć jedynie ich ciężkie oddechy.

- Nie pytaj mnie o to. To oczywiste, że kocham - odpowiedział w końcu.

- Właściwie to niezbyt oczywiste - brnął dalej starszy, obserwując chłopaka ukradkiem.

- Co masz na myśli? - zapytał tamten. Nadal nie odwrócił się w jego stronę.

- Kiedyś było inaczej, Jungkook - westchnął Tae, odsuwając sobie krzesło i siadając. Oparł głowę na rękach. - Miałeś inne sposoby na okazywanie mi miłości. Nigdy w życiu bym nie pomyślał, że na mnie podniesiesz rękę albo...

- ...albo że zrobię ci coś więcej?

- Tak - westchnął smutno. - Nie mam pojęcia, co się stało, że aż tak się zmieniłeś. Przecież kiedyś umiałeś okazywać mi uczucia normalnie, prawda? Nikt by nawet nie przypuszczał, że takie rzeczy się dzieją w naszym domu...

- Taehyung, o co ci właściwie chodzi? - zirytował się młodszy. - Co ty chcesz osiągnąć takim gadaniem?

- Nic, szczerze mówiąc. Miałem nadzieję, że wyjaśnisz mi, dlaczego teraz taki jesteś - poprosił lekko.

- Nie pasuję ci? - Jungkook wreszcie odwrócił się w jego stronę.

- Nie, nie o to...

- Jeśli tak, możesz stąd wypierdalać - odparł ostro. Wbił w niego gniewne spojrzenie.

- Możesz mnie wysłuchać? - westchnął dziwnie spokojnie Tae. W normalnej sytuacji by się przejął całą tą sprawą, a teraz sprawiał wrażenie niewzruszonego. - Nie przerywaj mi - odważył się dodać.

- A ty mnie nie wkurwiaj. Nie będę za tobą tęsknił, jak już odejdziesz - oznajmił. Wszystko to mówił impulsywnie, pod wpływem chwili. Nie miał jeszcze pojęcia, że tamten weźmie to na poważnie.

- Nie?

- Nie - potwierdził.

Tyle Taehyungowi wystarczyło. Wstał od stołu, szurając specjalnie głośno krzesłem, po czym skierował w stronę wyjścia z kuchni. Podjęcie decyzji przyszło mu łatwiej, niż sądził. Jungkook nawet go nie zatrzymywał. Nie wiedział, co planował jego chłopak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro