#16
Zaczynam powoli się przyzwyczajać do zaistniałej sytuacji. Mój brak włosów i noszenie peruki nie jest wcale takie złe. Mam ich kilka par, różne kolory, długości i mogę mieć codziennie kompletnie inna fryzurę. Z chemioterapią, radioterapią i hormonoterapią (tak wiem, dużo tych terapii) też powoli się oswajam, mimo że nie należą do najprzyjemniejszych zabiegów, ale mimo wszystko wiem, że za jakiś czas skończę z tym i będę zdrowa. Chyba najgorsza rzeczą z która bardzo ciężko mi się przyswoić są zmiany w moim ciele. W ostatnim czasie dość dużo schudłam przez co wystają mi co niektóre kości i bardzo mi się to nie podoba, a wszystko przez to, że jak zaczęłam się odcinać od ludzi popadłam w taką małą depresje, nie chciałam wychodzić z pokoju i nie miałam ochoty jeść. Teraz, gdy mam przy sobie Jamesa powoli wracam do normy z jedzeniem i mam nadzieje ze przybiorę trochę na wadze. Kolejna zmiana jaka zaszła to... Operacja usunięcia piersi. Teraz nie potrafię się pokazać całkowicie naga przed moim narzeczonym, ale na szczęście będę mogła mieć wykonana operacje odtwórczą, która będzie polegała na zrekonstruowaniu tego narządu.
Od momentu kiedy się pogodziliśmy z Jamesem on cały czas mnie wspiera, jest przy mnie i pokazuje jaką ogromną miłością mnie darzy, ale przez cały czas nurtuje mnie jedno pytanie. Leżąc w naszym łóżku, wtulona w jego tors właśnie ono nie dawało mi spokoju więc postanowiła, że nie będę się dłużej nad tym zastanawiać i po prostu zapytam.
-James? -zwróciłam jego uwagę przeczesując dłonią jego włosy.
-Tak kochanie? -lekko mruknął.
-Za co mnie kochasz? -przygryzłam przez nerwy wargę i oczekiwałam na odpowiedz.
Po kilku minutach spojrzałam na jego twarz, jego usta były lekko uchylone, a brwi zmarszczone.
-James? -powiedziałam niepewnie.
-Ja... Yyy...
-Nie ważne głupie pytanie -zaśmiałam się sztucznie -Pójdę... Zrobić sobie herbatę -wymyśliła na szybko jakąś wymowie tylko po to żeby jak najszybciej stamtąd zniknąć.
Zanim James zdążył jakkolwiek zareagować ja już zdążyłam wyskoczyć z łóżka i wybiec z sypialni. Poszłam w stronę kuchni, ale zamiast dotrzeć do wcześniej ustalonego celu weszłam na taras. Stanęłam opierając się o barierkę i zaciągnęłam się głęboko świeżym powietrzem. Spojrzałam na gwiaździste niebo nad moja głową i przyglądała się mu do czasu aż nie usłyszałam kogoś obecności za sobą.
-Ponoć miałaś pójść zrobić herbatę -zauważył przyglądając mi się uważnie.
-Ach tak... Już idę -burknęłam pod nosem i starałam się do niego uśmiechnąć, ale raczej wyszedł mi grymas, a to wszystko przez ten cholerny ból w sercu który czuje całą sobą.
-Cami... -zaczął niepewnie podchodząc bliżej mnie.
-Muszę zrobić herbatę -wyszeptałam i wyminęłam go kierując się do wnętrza domu, ale powstrzymała mnie silna dłoń oplatająca mój nadgarstek.
-Wysłuchaj mnie proszę -spojrzał mi błagalnie w oczy, a ja nie mogłam się oprzeć jego magicznym szaroniebieskim tęczówką.
-No dobrze -westchnęłam.
Wyszarpnęłam swoją dłoń z jego uścisku i podeszłam ponownie do barierki. Mój narzeczony stanął obok mnie. Czułam jak świdruje wzrokiem moją postać, ale ja cały czas patrzyłam w gwiazdy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro