#15
Obudził mnie delikatny pocałunek złożony na moich ustach. Uśmiechnęłam się szeroko i przyciągnęłam bliżej siebie Jamesa. Nasz pocałunek przerodził się w bardziej namiętny. Gdy się od siebie oderwaliśmy przez chwilę wpatrywaliśmy się w swoje oczy i szczerzyliśmy się jak głupi.
-Tak mogłabym się budzić codziennie -przygryzłam delikatnie wargę.
-Ja też mógłbym cię tak codziennie budzić.
-Nie powinieneś być w pracy? -zmarszczyłam brwi.
-Jest sobota, kochanie -zaśmiał się.
-W takim razie, gdzie jest śniadanie? -spojrzałam na niego surowo, ale nie wytrzymałam długo, gdyż na moich ustach pojawił się ponownie uśmiech.
-To chyba ty mi powinnaś zrobić -połaskotał mnie po brzuchu, a ja się zaśmiałam.
-Nie, ja jestem, księżniczką -wytknęłam na niego język.
-A ja jestem twoim księciem -wyszczerzył się.
-Jak już to służącym -dałam mu kuksańca w bok.
-O nie! Przegięłaś skarbie -spojrzał na mnie z tajemniczym błyskiem w oczach. Nagle oberwałam puchatą poduszką prosto w twarz.
-Rozpocząłeś bitwę! -wykrzyknęłam rozbawiona i zaczęliśmy się na zmianę okładać poduszkami.
Po chwili skakaliśmy po łóżku, uderzając w siebie nawzajem poduszkami, śmieliśmy się, obalaliśmy, skradaliśmy nawzajem pocałunki, do czasu... Nagle zrobiło mi się trochę słabiej, a James od razu to zauważył. Usiedliśmy na łóżku. Mężczyzna przytulił mnie do swojego torsu.
-Przez tą chemioterapie jestem trochę osłabiona -skrzywiłam się -Ale już jest trochę lepiej -uśmiechnęłam się delikatnie.
-Chodź zjeść śniadanie, to ci na pewno doda trochę sił.
Chciałam wstać z łózka, ale James mi na to nie pozwolił. Jedną rękę położył na moich plecach, a drugą pod kolana i uniósł mnie do góry. Zarzuciłam mu ręce za szyję i pozwoliłam się zanieść do kuchni. Tam usadził mnie na blacie kuchennym, a sam zajął się przygotowywaniem kanapek.
****
Stałam przed lustrem chwile po wyjściu spod prysznica szybko założyłam na siebie ubrania, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Po ubraniu się wpuściłam Jamesa do łazienki. Mężczyzna zaczął szukać czegoś po szafkach, a ja sięgnęłam po moją szczotkę i zaczęłam rozczesywać włosy. Gdy skończyłam przeraziłam się ilością włosów na szczotce. Przeczesałam dłonią włosy, po czym zobaczyłam na niej pukiel włosów. Odrzuciłam je szybko i zakryłam usta dłonią, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Mój narzeczony od razu do mnie podszedł, gdy zobaczył w jakim jestem stanie. Wtuliłam się mocno w niego i zacisnęłam mocno oczy oraz dłonie.
-Może się całkowicie ich pozbędziemy? -zapytał masując delikatnie moje plecy, ale ja pokręciłam przecząco głową -Nie będzie widać tego jak znikają, a zamiast tego kupimy ci perukę wyglądającą identycznie jak twoje włosy.
-A będziesz mnie nadal tak samo kochał? -zapytałam niepewnie.
-Oczywiście, że tak kochanie. Nigdy nie przestanę cię kochać -pocałował mnie czule.
-A nie zdradzisz mnie już nigdy więcej?
-Co ty wygadujesz? -odsunął się kawałek ode mnie, ale przez cały czas nie odrywał ode mnie swoich rąk -Przecież ja nigdy cię nie zdradziłem. Nie mógłbym, dla mnie liczysz się tylko ty.
-To dlaczego ciągle przesiadujesz w "firmie"? -zapytałam podejrzliwie robiąc cudzysłów palcami w powietrzu przy ostatnim słowie.
-Cami, ostatnio jest dużo pracy, mamy małe problemy z firmą, ale ty się tym nie przejmuj. Obiecuję, że już w przyszłym tygodniu nie będę tyle pracował.
-No dobrze -uśmiechnęłam się delikatnie -Ale mnie nie zdradziłeś?
-Oczywiście, że nie głuptasku -zaśmiał się i pocałował mnie w nos, przez co ja zachichotałam -Teraz twoja kolej na tłumaczenie się. Dlaczego mnie od siebie odsuwałaś?
-Bo myślałam, że nie będziesz chciał już mieć za żonę takiej kobiety jak ja, że będę cię brzydziła. Jeszcze twoja matka powiedział mi tyle rzeczy, że miałam ogromny mętlik w głowię. Nie chciałam niszczyć ci życia, ale też nie potrafiłam z tobą tak po prostu zerwać, bo za bardzo cię kocham.
-Kochanie, nigdy nie będziesz mnie brzydzić, nawet gdy się roztyjesz po urodzeniu piątki naszych dzieci -wyszczerzył się do mnie.
-Piątki? -zaśmiałam się.
-Tak -odpowiedział całkowicie poważnie.
-Ty żartujesz? -zapytałam z rozbawieniem.
-Nie, chce mieć z tobą pięcioro małych bachorków.
-Oszalałeś -zachichotałam.
-Możliwe, ale na twoim punkcie -cmoknął mnie w usta -Pamiętaj, że ty mi nie zniszczysz życia, ty sprawiasz, że ono staje się piękniejsze. A o co ci chodziło ze słowami mojej mamy? Nadal się przejmujesz tym co mówiła na pierwszym spotkaniu? Przecież przyszła cię przeprosić.
-Przeprosić? -prychnęłam -Ona jeszcze bardziej mnie zwyzywała niż poprzednio -skrzywiłam się.
-Dlaczego ona musi to robić? -zapytał retorycznie wzdychając przy tym.
****
-No i widzisz jest pięknie -powiedział do mnie James obejmując mnie od tyłu w tali, gdy stałam przed lustrem.
-Nie prawda jest okropnie -odpowiedziałam zawiedzionym głosem.
-Cami przecież wyglądasz cudownie.
-Tsa... Jeszcze z tą peruką jakoś da się przeżyć, ale co jak będę iść spać i będę chciała ją zdjąć?
-To zrobisz tak -nagle zdjął włosy, które miałam na głowię i ukazał się moja łysa głowa.
-Przecież ja wyglądam... Źle, okropnie, przerażająco... -zaczęłam wymieniać wszystko co przyszło mi do głowy i pewnie wymieniałabym dalej jakby nie James.
-Pięknie, cudownie, prześlicznie, niczym anioł -pocałował mnie w głowę - No i oczywiście seksownie -wymruczał mi do ucha, a ja mimowolnie się zarumieniłam oraz zachichotałam. Uderzyłam go żartobliwie w brzuch.
-Jesteś niemożliwy...
-Takiego mnie kochasz -wyszczerzył się
-Niestety -westchnęłam niby zawiedziona -A tak na poważnie nie będę cię brzydzić? -zapytałam niepewnie.
-Oczywiście, że nie. Już ci mówiłem coś na ten temat -puścił mi oczko -A poza tym, jeżeli chcesz też mogę się zgolić na łyso i będzie ci raźniej!
-Nie! Nie waż się tego robić! Kocham twoje włosy -zaśmieliśmy się.
-Nie przejmuj się księżniczko -przytuliłam mnie mocniej do siebie -Ja zawsze będę cię kochać.
-Ja ciebie też -uśmiechnęłam się do niego, po czym zostałam przez niego odwrócona do siebie przodem. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, ale już po chwil mój narzeczony złączył nasze usta w namiętnym pocałunku
★★★
Część kochani 💕
Nie wiem jak wy, ale ja się bardzo cieszę, że wreszcie zaczyna się znowu miedzy nimi układać 😊
Powiem wam, że opowiadanie będzie miało 17 rozdziałów + epilog.
Proszę napiszcie w komentarzach czy wam się podobał rozdział i co sadzicie o tym rozdziale albo o całej książce 😚
Tak przy okazji uwielbiam tą piosenkę w mediach <3
Trzymajcie się kochani 💕
~Patuś aka Sinevra7💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro