Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9: Zabieg

» Michael «

Dwa dni później czekałem w szpitalu na operację. W sali siedziały ze mną Anastazja, Jasmine i Jacqueline

– No nie płacz... – usiłowałem pocieszyć Jasmine – Nie płacz mała ślicznotko – Jacqueline, Ana, Jasmine, jeśli coś poszło by źle... Pamiętajcie, że ja was kocham... Ana, jeśli umrę, moje pieniądze zostaną podzielone po równo dla was, moich dzieci i Jasmine... Ale mam do ciebie prośbę córeczko

– Tak tato?

– Weźcie Jacqueline do siebie...

– Czemu? – zapytały wszystkie trzy na raz

– Ana, – zwróciłem się do córki – z twoją matką przespałem się przypadkiem, ale dostałem za swoje. Sam wychowałem czworo dzieci... Ale tamtej nocy zakochałem się w Jacqueline... Jacqueline, – zwróciłem się do ukochanej – zastąpisz matkę mojej córce jeśli coś mi się stanie?

– Tak Michael... – wydusiłam przez łzy

– Panie Jackson – zaczął lekarz wchodząc do salę – za pół godziny będzie Pan usypiany do operacji

– Rozumiem – odparłem – Jakim anestetykiem? Niechcę znów się uzależnić

– Nie używamy Propofolu – odparł i wyszedł

***

Pół godziny później przyszły dwie pielęgniarki. Pierwsza nawet ładna

Gorzej z drugą...

Zawiozły mnie na do pokoju poprzedzającego blok operacyjny, tam mnie uśpili.

***

Gdy się obudziłem, byłem już na sali pooperacyjnej, skąd zawieźli mnie do mojej sali

– Dzień Jacqueline i Anastazja? – zapytałem Jasmine, która jako jedyna z ich trójki została

– Jacqueline zasłabła. Jest na sali obok. Mama z nią siedzi... Jak się czujesz?

– Dobrze... Tylko... Trochę dziwnie, gdy mam inne serce... I nie boli...

– Opowiedz mi o twoim pierwszym spotkaniu z Jacqueline

– Na przyjęciu u Ross... Nasz znajomy je przyprowadził... Cały wieczór podrywałem Jacqueline, a ona mnie spławiała... Będąc pod wpływem alkoholu poszedłem do łóżka z Svetlaną... Na wiele lat straciłem kontakt z Jacqueline... Była taka piękna...

– A teraz nie jest?

– Jest... Tylko przybyło jej lat i zmarszczek... A ja dalej widzę w niej 19-latkę...

» Jasmine «

Mama i Jacqueline weszły do sali. One i Michael zaczęli rozmawiać i zapomnieli, że też tam byłam... Zaczęłam mierzyć wzrokiem twarz Jacqueline... Próbowałam sobie wyobrazić, jak wyglądała gdy miała te 19 lat... Jedno co mi do głowy przyszło, to musiała być piękna dziewczyna...

Michael popatrzył na mnie z łagodnym uśmiechem na ustach
– I co wymyśliłaś? – zapytał – jak twoim zdaniem wyglądała kiedyś Jacqueline?

– Skąd wiesz, że o tym myślałam?

– Jestem jasnowidzem. Gdy wrócimy do domu, to ja byłbym za planowaniem cichego ślubu, co kotku? – zwrócił się do Jacqueline, kładąc swoją dłoń na jej dłoni.

– Moglibyśmy... I tak jestem wdową... Ale zniszczymy tym życie twojej córce... Nie może mieć za przyrodnie rodzeństwo, swojego byłego, męża i jego nowej partnerki, mojej córki...

– Nikt ich nie zaprasza. Tylko podpiszemy akt ślubu. A do domu zaprosimy moją rodzinę. Zapomnijmy o Robercie.

– Też nie podoba mi się ich związek.

– Nie chcę się wtrącać, ale Robert pewnie weźmie z nią ślub, zrobią sobie dziecko, a potem się rozwiodą... – odparła mama

– Ana, kto cię wtedy porwał? Wybacz, że pytam... Ale... Mam dziwne przeczucie, że wiem kto.

– Damiano... Miał tak na imię... Tato, on... On... – rozpłakała się

– Damiano? – zdziwiła się Jacqueline – ma sk*rwesyn szczęście, że nie żyje...

– O co ci chodzi? – zapytał Michael

– Mój mąż to pewnie zrobił... Damiano Gaviria... Syn kuzyna Pabla Escobara... Lata temu mi imponował... Miał pieniądze, ochronę... Kilka samochodów, znane nazwisko... Załatwił mi pracę...

– Poza pracą i kuzynem... Ja też – stwierdził Michael

– Wciągnął mnie w ćpanie... Uzależniłam się, byłam na terapii... Ale gdy wróciłam do domu, on mnie zmuszał do ćpania... Urodziłam córkę... Tylko na czas ciąży, pozwolił mi nie ćpać... Ten zwyrodnialec mnie gwałcił... Najpierw odurzał prochami, a potem bezlitośnie gwałcił... Dopiero, gdy nasza córka podrosła, dał mi spokój... Gdy poszła do szkoły, wszystko wróciło...

Mama się rozpłakała do reszty...
– To on... To był on... Mnie... Mnie też...

– Tak cię przepraszam... – powiedziała Jacqueline przytulając ją do, siebie – gdybym pilnowała go lepiej to nie przechodziłabyś przez to...

– Jacqueline, masz tylko jedno dziecko? – zapytał Michael

– Tak... Potem Damiano się zabezpieczał...

– Mogłaś mnie nie spławiać... Byli byśmy razem... I nie przeżyłabyś koszmaru z nim. Może wszystko potoczyłoby się inaczej...

– Wiem... Ale wtedy nie miałbyś tak pięknej córki i wnuczki... Wszystko byłoby inaczej... I być może byś już nie żył...

– Może...

– Powiemy mu? – zapytała mama

– Mów... – odparła Jacqueline

– Co jest? – zapytał Michael

– Więc... Cztery razy prawie zszedłeś... – powiedziała mama

– Jak to?

– Raz prawie się wykrwawiłeś... A trzy pozostałe razy się zatrzymałeś.

– Będę żył do samej śmierci – odparł żartobliwie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro