Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8: "Never Ending Story"

» Jasmine «

Wróciliśmy do domu. Do mnie należało uprzedzenie mamy, że to, czego się dowie, nie jest miłe

– Mamo, jak się czujesz? – zapytałam

– Dobrze... Czemu pytasz?

– Będę mieć brata czy siostrę?

– Jest za wcześnie, żeby to określić, Jasmine

– Mamo, słuchaj... No ty powinnaś coś wiedzieć

– Co się stało?

– Michael ci powie

– Co wy żeście jedno z drugim, wymyślili?

Zostawiłam mamę i Michael w salonie i usiadłam pod drzwiami

– Anastazja, wiem, że dopiero co straciłaś matkę, że omal nie straciłaś córki. Wiem, że przez 10 lat nie było po mnie śladu i że dopiero teraz uwolniłaś się od Roberta

– Do czego zamierzasz?

Chwycił ją ręce

– Ana, jesteś lekarką i doskonale wiesz, że każdy kiedyś umrze... Chodzi o to, że... W ciągu 1,5 ja umrę

– Czemu? – zapytała i przytuliła się do niego

Wytłumaczył jej to tak jak mi i Blanketowi wcześniej...

– Babcia wie? – zapytała mama (i jak się domyślam chodziło jej o mamę Michaela)

– Nie. I nie może się dowiedzieć. Nie chcę, żeby coś się jej stało. Starczy, że straciła już raz mnie straciła... Pochowała już 5 najbliższych sobie osób. Nie... Nie może mnie stracić jeszcze jej... Na razie przy niej udajemy, że nic mi nie jest.

– Tato, ty umierasz. Ona musi wiedzieć, bo jeśli powiemy jej nagle, że nie żyjesz, to będzie kiepsko. Kiedy zniknąłeś, a Murray powiedział nam, że nie żyjesz, babcia prawie miała zawał, no ok, dziadek się nie przejął, tylko nazwał cię nieudacznikiem... Ale błagam... Musimy przygotować babcię, na twoją śmierć.

– Ana, ona będzie miała zawał gdy się dowie, że jestem chory...

Nagle do domu wpadli Paris i Blanket

– Tato! – krzyknęła Paris – znaleźliśmy... Znaleźliśmy dawcę

– Czego? – zapytał Michael

– Serca... Facet i tak umiera... Za kilka dni go odłączą od aparatury, a jego córka i żona zgodziły się, żeby po śmierci został dawcą... Facet był sportowcem, więc serce ma jak dzwon... – oparła – Będziesz żył.

– Czemu to zrobiliście? Jeśli mam umrzeć, to i tak umrę.

– Tato... – zaczęła Paris – Może ona ci to wytłumaczy... – wskazała... Jacqueline, którą właśnie stanęła w drzwiach. Była ubrana na czarno

– Jacqueline? – zdziwił się Michael

– Tak Mike... Michael posłuchaj ich... Jeśli się zgodzisz, wyjdę za ciebie. Słuchaj... Chodzi o to... Że to mój mąż. Za kilka dni umrze, więc... Błagam, zgódź się... – podeszła do niego – Jeśli nie dla siebie, to dla nas. Michael, ja cię kocham, twoje dzieci i wnuczka nie mieli cię przez 10 lat. Proszę. Dla mnie, dla nich... Dla swojej matki... Błagam, Michael.

– Zgoda... – odparł – inaczej nie dacie mi żyć...

– Dziękuję... – szepnęłam i uwiesiłam się mu na szyi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro