3. Red
3. Red
Czerwień, chwila, w której trzymałaś mnie w objęciach
Niczym wybuch wulkanu, moje serce
Na moim sercu widnieje szkarłatny ślad, wciąż ciepły
Minął ponad rok od tego pamiętnego dnia, w którym wyznały sobie uczucia i zaczęły oficjalnie ze sobą chodzić. Wiele zmieniło się od tamtego czasu. Moonbyul odnosiła sukcesy w malarstwie i mogła się pochwalić kilkoma pracami wystawionymi w największym muzeum sztuki w Seulu, natomiast Yongsun powoli wspinała się na kolejne szczeble kariery aktorskiej, awansując z grania postaci drugoplanowej do rangi postaci pierwszoplanowej, zresztą uwielbianej przez fanów. Inne studia i stacje telewizyjne składały jej propozycje wystąpienia chociażby gościnnie w ich własnych produkcjach ze względu na jej talent, albo chociaż przez to, jak była popularna. Chociaż Solar bardzo się cieszyła z tego, że jej talent został doceniony i że została zauważona po wielu latach prób, sytuacja niestety czasem odbijała się negatywnie na ich związku. Magazyny i portale plotkarskie zaczynały się interesować jej życiem publicznym jak i prywatnym, a tym drugim niekoniecznie chciały się dzielić. Kontrowersja w tak wczesnym stadium jej kariery poważnie mogłaby zaszkodzić jej w późniejszych latach, może nawet pozbawiając ją szansy na zagranie w czymś ambitniejszym niż telewizyjna wieczorna drama. Byulyi musiała więc bardzo uważać na to, jak zachowuje się w towarzystwie Solar, cały czas czujnie obserwować, czy ktoś nie zrobi im zdjęcia na okładkę tabloidu, a czasem nawet ograniczyć wychodzenie z nią na miasto, by nie wzbudzać podejrzeń. Nie było to łatwe i obie były tym już zmęczone, ale po licznych rozmowach doszły wspólnie do wniosku, że niewiele są w stanie zrobić w tej sytuacji. Nie miały zamiaru z siebie rezygnować, broń Boże. Kochały się zbyt mocno, by poddać się bez walki. Rzadko jednak zdarzało się, by mogły poczuć się zupełnie swobodnie – takie momenty ograniczone były do chwil, kiedy siedziały w mieszkaniu jednej z nich i gdzie nikt nie mógł im przeszkodzić.
Częściej jednak Solar była zbyt zajęta, by naprawdę móc spędzić ze swoją dziewczyną trochę czasu – tak jak dzisiaj. Moonbyul siedziała sama w swoim mieszkaniu. Spokojna jazzowa muzyka sączyła się przez otwarte drzwi z salonu do pracowni, w której siedziała. Zbliżał się jeden z jej ważniejszych wernisaży i była właśnie w trakcie kończenia obrazu, który miał na niego trafić. Pod jej pędzlem powstawały ostatnie detale samotnie stojącego człowieka, otoczonego bezkresną pustynią czerwonego piachu i oślepiająco białego nieba. Ostatnio dużo eksperymentowała ze stylem jej prac; obecnie stawiała na minimalizm i symbolikę kolorów. Czarna sylwetka mężczyzny ukazywała smutek, żałobę i samotność, czerwień ziemi miała kojarzyć się z cierpieniem, złem, piekłem i tworzyć kontrast z niewinną bielą nieba, które pozostaje nieosiągalnym zbawieniem. Była wyjątkowo dumna z tej pracy, chociaż sama nie wiedziała, skąd wzięła tak przygnębiający temat. Może po prostu jej zmęczenie zaczęło się przejawiać jako nihilistyczne obrazy zagłady świata?
Moonbyul pewnie zastanawiałaby się dalej nad znaczeniem jej własnej pracy i przy okazji znaczeniem życia, ale do jej uszu dobiegł trzask zamykanych drzwi i obcasów na parkiecie. Nie musiała się nawet obracać, by zobaczyć kto zakłóca jej procesy twórcze; tylko Solar miała klucze (i pozwolenie), by móc wchodzić do jej mieszkania bez zapowiedzi. Nie sądziła, że ją dzisiaj zobaczy – Yongsun była na jakimś przyjęciu celebrującym zakończenie ostatniego sezonu dramy, na której się wybiła i Byul założyła, że wróci bardzo późno lub wcale, zostając zamiast tego w swoim mieszkaniu, które jest znacznie bliżej centrum.
- To był absolutny koszmar – jęknęła Solar, zrzucając szpilki z obolałych nóg. Podeszła do Moonbyul i delikatnie, uważając by nie zabrudzić swojej sukienki farbami, pocałowała ją w policzek. Byulyi oderwała się na chwilę od pracy, by cmoknąć ją w usta, po czym wróciła do malowania. Zostało jej parę pociągnięć by skończyć; ostateczne poprawki zawsze robiła po dniu, kiedy krytycznym okiem mogła ocenić pracę na podstawie tego jak wygląda, a nie ile wysiłku w nią włożyła. Solar w międzyczasie rozpięła długą, szkarłatną sukienkę, którą założyła na przyjęcie, ale nie ściągnęła jej. Usiadła wygodnie na postawionej niedaleko kozetce służącej specjalnie do pozowania i założyła dłonie na brzuch.
- Pani terapeutko, mam poważny problem – zaczęła, przesadnie udając smutek. Byul zerknęła na nią kątem oka i uśmiechnęła się. – Pan Min znowu się do mnie przyczepił i bardzo mnie prosił, żebym zagrała w tym jego serialu kryminalnym. Nie dociera do niego, że ja się najlepiej sprawdzam w komediach i romansach. Ja już nie wiem, co mam z nim zrobić, pomoże mi pani?
- Jak skończę malować – odparła Moonbyul, nie odrywając wzroku od płótna. Myślała, że jest na wykończeniu, ale teraz pomyślała, że nieco żółtej poświaty na horyzoncie czerwonej pustyni dodałoby obrazowi więcej głębi i jednocześnie urozmaiciłoby znaczenie symboliczne obrazu dodając element nadziei. Przyłożyła koniec pędzla do ust i zmarszczyła brwi. Może lepiej to tak zostawić? – Mów dalej, chętnie posłucham o śmietance towarzyskiej na tym całym spotkaniu.
Yongsun westchnęła ciężko, ale posłusznie kontynuowała opowiadania. Byulyi nic nie mówiły te wszystkie imiona i nazwy, ale lubiła słuchać głosu Solar, szczególnie, kiedy było słychać, że jest zaangażowana w to, o czym opowiada. Czasami jej przytakiwała albo zadawała pytania i zanim się obejrzała, jej praca była gotowa. Odsunęła się kilka kroków, by przyjrzeć się całości. Yongsun najwyraźniej to zauważyła, bo podniosła się z kozetki i podeszła do niej, by także zobaczyć pracę.
- Piękne – pochwaliła, uśmiechając się promiennie. – Ale znowu malujesz jakieś depresyjne tematy. Może zmienisz trochę nastrój?
- Ciebie mogę namalować. Chociaż nie wiem, czy jestem w stanie oddać twoje piękno – odparła Moonbyul, uśmiechając się prowokująco. Tak jak się spodziewała, Solar ukryła twarz w dłoniach i zaczęła się nerwowo śmiać. Byul nie zwracała na to uwagi i podeszła bliżej, by ją przytulić.
- Jesteś okropna, zboczona i zbyt bezpośrednia – wymamrotała Solar, wtulając się w nią. – Ale w porządku, jeśli to cię zmusi do namalowania czegoś mniej smutnego...
Moonbyul uśmiechnęła się jeszcze szerzej i wypuściła ją z objęć. Ruszyła po nowe płótno i farby w potrzebnych jej kolorach, kiedy jej dziewczyna wygodnie układała się z powrotem na kozetce. Ledwie zdążyła się zainstalować i znaleźć odpowiedni pędzel, gdy usłyszała głos Solar, delikatny i zmysłowy, ten, którego używała, gdy czegoś chciała. Moonbyul podniosła wzrok i zerknęła na nią. Yongsun leżała oparta na poduszkach, z rękami za głową, którą opierała na jednym ramieniu. Lewą nogę trzymała zgiętą na kozetce, a prawą opuściła na ziemię – tak, by wycięcie w jej szkarłatnej sukience eksponowało jej jasną skórę, otaczając ją jednocześnie ciemną czerwienią. Górę sukni miała jeszcze bardziej spuszczoną, ale tak, by jeszcze nie odsłaniała zupełnie piersi, tylko kusząco je odkrywała. Oczy miała na wpół otwarte, usta rozchylone. Dobrze wiedziała, jakie są jej atuty i potrafiła je wykorzystać. Poprawiła jeszcze swoje ciemne włosy, odrzucając je poza krawędź oparcia, po czym spojrzała na Moonbyul z prowokacją w oczach.
- Czy tak jest dobrze? – powiedziała półgłosem, przegryzając wargę. Byulyi poczuła, jak się rumieni i odchrząknęła nerwowo.
- Tak, świetnie. Nie ruszaj się – odparła, odwracając wzrok i udając, że pochłonęło ją wybieranie odpowiedniego ołówka. Szkicowanie zaczęła od kozetki, udając, że nie widzi osoby na niej leżącej. Niestety nie był to trudny do wykonania szkic i w końcu musiała przejść do zarysu długiej nogi, zakrytej dopiero w okolicach biodra, delikatnego materiału zakrywającego podnoszącą się i opadającą równo pierś czy ciemnych oczu patrzących na nią czujnie spod gęstych rzęs. Moonbyul starała się za bardzo nie myśleć o tym, co będzie się działo kiedy już skończy malować, ale ciężko jej to wychodziło. Zaznaczyła lekko ołówkiem źródło światła, gdyby jednak nie dała rady zrobić obrazu na raz (a szczerze w to wątpiła), po czym nałożyła bazowe kolory – biały na skórę, brązowy na włosy i oczy, czerwony na suknię i usta i brzoskwiniowy na kozetkę. Kiedy była w trakcie nakładania dokładniejszych detali, zauważyła, że Solar poruszyła się nieznacznie, poprawiając się na poduszkach. Byulyi zerknęła na zegar i ze zdziwieniem odkryła, że minęła już prawie godzina. Odłożyła więc pędzel, sięgnęła po aparat, by uwiecznić scenę i dokończyć obraz później, po czym dała znak Solar, że może już odpocząć.
- Przepraszam, straciłam poczucie czasu – wyjaśniła, czując wyrzuty, że nie dopilnowała, by jej modelka robiła sobie przerwy w pozowaniu. Yongsun przeciągnęła się kilka razy i zrobiła kilka ćwiczeń na rozciąganie, by nieco rozprostować obolałe kończyny.
- Nic się nie stało – oparła wesoło, zupełnie zmieniając się z uwodzicielki w pogodną, trochę dziecinną siebie. – Daj mi tylko chwilę na odpoczynek i możemy kontynuować.
- Nie musimy, zrobiłam zdjęcie, dokończę to później – odpowiedziała szybko. Już wystarczyło, że czuła się winna zaniedbania jej, nie chciała jej dalej wykorzystywać. Solar nie zwróciła jednak uwagi na jej słowa i po prostu podeszła do rozpoczętego obrazu, by zobaczyć jaki był postęp. Teraz, gdy była jeszcze bliżej, Moonbyul miała problem z opanowaniem swojego bijącego serca, które czuła aż w gardle. Jej wzrok wędrował od ślicznej, okrągłej twarzy otulonej ciemnymi włosami przez długą szyję przechodzącą w odkryte obojczyki i białą pierś, podtrzymywaną biustonoszem bez ramiączek, aż po zgrabną sylwetkę i nogi, wychylające się nieśmiało z pół sukni. Byul czuła, jak robi jej się gorąco i miała nadzieję, że nie było widać po niej jak bardzo jest rozkojarzona głębokim dekoltem sukienki swojej dziewczyny. Yongsun w końcu przestała podziwiać obraz i zwróciła się do niej z uśmiechem.
- Wygląda dobrze, ale wypadałoby go dokończyć – podsumowała, wskazując palcem za siebie, na kozetkę. – Nie martw się o mnie i maluj mnie dalej, ok?
Nawet gdyby Moonbyul była w stanie jej odpowiedzieć, nie potrafiłaby jej odmówić. Skinęła głową, ale nim Solar zdążyła odejść w kierunku swojego stanowiska, chwyciła ją za rękę i przyciągnęła do siebie na delikatny pocałunek, który z czasem stał się głębszy i bardziej namiętny. Ręce Byul niespokojnie szukały miejsca na ciele Solar; ledwie spoczęły na jej twarzy, a już zsuwały się po jej szyi i muskały odkryte piersi. Ciężka czerwona suknia z szelestem opadła na ziemię, a po chwili dołączyła do niej także szara koszulka ubrudzona farbami. Kiedy w końcu Byulyi oderwała się od słodkich ust Yongsun, zorientowała się, że jej ręce były brudne z farb i że zostawiły na jej białej skórze liczne smugi i mniej lub bardziej widoczne odciski palców. Byul zakryła usta dłonią i wymamrotała szybkie przeprosiny, ale Solar nie przeszkadzały kolorowe plamy na jej ciele. Uśmiechnęła się lekko, maczając dwa palce w czerwonej farbie spoczywającej na palecie i przesunęła nimi od obojczyka Byulyi między jej piersi, aż do wyczuwalnych pod skórą żeber. Moonbyul gwałtownie nabrała powietrza i drżąc lekko obserwowała, jak Solar śledzi ruch swoich palców pełnym podążania wzrokiem.
- Nie to miałam na myśli mówiąc „maluj mnie" – odezwała się w końcu, podnosząc wzrok na Moonbyul i jednocześnie prowadząc podobną czerwoną linię po swoim ciele. – Ale szczerze mówiąc, taka forma odpowiada mi nawet bardziej.
Yongsun ujęła dłonie Byulyi w swoje i skierowała je w stronę palety, maczając palce Byul w różnokolorowej farbie, by następnie położyć je na swoich piersiach. Moonbyul spojrzała na nią z niepewnością, ale Solar dokładnie wiedziała co robi. Chwyciła ją za ramiona i zbliżyła się do jej ust, zatrzymując się parę milimetrów przed dotknięciem ich.
- A więc – wyszeptała Solar, wpatrując się w oczy swojej dziewczyny z czystym pożądaniem. – Maluj mnie.
~***~***~***~***~
Miałam to wrzucić jutro po comebacku, ale jestem z tego zbyt dumna xD
No hej, to znowu ja, mam wakacje, więc może się w końcu ogarnę i to skończę, to miał być krótki i przyjemny ficzek na maks 20-30 stron, a męczę go jakby był na 300 xD
Dajcie znać, czy wam się podobało, za wszelkie komentarze jestem bardzo wdzięczna. A teraz idę oczekiwać Red Moon <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro