Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. White


1. White

Biel, kiedy nie byłaś jeszcze moja
Byłam biała niczym czyste płótno

Byłam samotna, lecz moje dni upływały w spokoju

- Proszę, oto Pani czekolada z piankami – kelner położył wysoką szklankę na jej stoliku, uśmiechając się uprzejmie.

Moonbyul gwałtownie podniosła głowę, zaskoczona nagłym pojawieniem się parującego napoju tuż na linii jej wzroku. Skinęła głową w stronę kelnera, dziękując za usługi, po czym spojrzała na kolorowe pianki pływające po ciemnej czekoladzie. Tak bardzo pochłonęło ją analizowanie wzorków na rozłożonej na stoliku serwetce, że zupełnie zapomniała o zamówionym napoju. Delikatnie odłożyła swój szkicownik na bok, uważając, by nie pobrudzić białej, skórzanej kanapy smugami ołówka, po czym upiła mały łyk gorącej czekolady. Była przepyszna i tak cudownie ciepła w porównaniu do wietrznego, chłodnego wieczoru.

Moonbyul lubiła przychodzić do tej kawiarni. Nie była ona bardzo popularna, a więc także nie była zbyt zatłoczona, a za to zapewniała świetną kawę, smaczne jedzenie i przytulny klimat, który sprawiał, że mogła siedzieć tam godzinami i w spokoju szkicować nowe projekty do swoich obrazów. Bardzo często po prostu rysowała przychodzących do kawiarni ludzi i ćwiczyła anatomię. Fascynowały ją różnice w ludzkich twarzach, sylwetkach i zachowaniach, szczególnie gdy były one możliwe do uwiecznienia na kartce lub płótnie. Byulyi kochała malować i jej największym pragnieniem było zostać profesjonalną artystką. Nie było łatwo, ale nie przestawała ćwiczyć i marzyć, że kiedyś osiągnie cel.

Odłożyła filiżankę z czekoladą na spodek, zainteresowana nagłym pojawieniem się bardzo osobliwego staruszka w długim płaszczu. Układając się wygodniej na kanapie, chwyciła swój szkicownik i zaczęła dyskretnie obserwować nieznajomego, od czasu do czasu odrywając od niego wzrok by spojrzeć na powstający pod jej palcami niedbały szkic pochylonego nad kartą menu starca. Była na tyle zajęta tą czynnością, że zupełnie nie zauważała tego, co działo się dookoła niej. Ledwie zarejestrowała, że jeden z pracowników kawiarni ogłaszał właśnie przez mikrofon rozpoczynający się wieczór karaoke. Zupełnie nie zauważyła też tego, że ktoś w tle śpiewa czasami niekoniecznie czysto, a czasami wśród oklasków klientów kawiarni, którzy najwidoczniej doceniali wysiłki „wokalistów".

Jej uwagę zwrócił dopiero wychodzący z kawiarni starszy mężczyzna, którego szkic w ostatniej chwili zdążyła dokończyć. Moonbyul rozejrzała się po kawiarence. Za oknem padał śnieg; niebo było już ciemne, chociaż przyszła tu przed zachodem słońca. Kawiarnia zapełniła się trochę ludźmi, dające zimne światło lampki porozwieszane pod sufitem dodawały klimatu, a gorąca czekolada, którą Byul zamówiła w celu rozgrzania się już dawno wystygła. Ze sceny schodził właśnie jakiś mężczyzna, który przed chwilą śpiewał romantyczną balladę swojej wybrance serca. Moonbyul zignorowała okrzyki radości kilku widzów na tą uroczą scenkę, delektując się swoją już-nie-tak-gorącą czekoladą i usilnie starając się nie myśleć, że też chciałaby mieć komu śpiewać romantyczne ballady na wieczornym karaoke. Kiedy tylko skończyła pić, automatycznie sięgnęła po szkicownik, by kolejną serią grafitowych linii odwrócić swoją uwagę od doskwierającej jej samotności.
- Witamy na scenie! Jaką piosenkę Pani wybiera?
- Poproszę „I Will Always Love You", jeśli można.
- Odważny wybór! Nic nie pozostaje, jak życzyć powodzenia.

Moonbyul, zajęta rysowaniem uroczych zwierzątek, uniosła brew słysząc wybór dziewczyny, która właśnie pojawiła się na scenie. Piosenka była trudna, dużo wysokich dźwięków, które trzeba trzymać przez długi czas czyste i mnóstwo podejść, na których łatwo było zafałszować. Spodziewała się więc nieznośnego wycia, które sprawi, że wyjdzie z kawiarni szybciej, niż zakładała.

Kiedy jednak z głośników podłączonych do mikrofonu rozbrzmiał czysty, łagodny głos, Byulyi aż nie mogła uwierzyć, że to nie playback. Natychmiast uniosła głowę, aż czując ból w karku od zbyt gwałtownego ruchu. Nie zwróciła na to uwagi, zbyt zaczarowana głosem śpiewającej dziewczyny. Delikatny wokal niósł się z jej ust i tylko pogłos wynikający z akustyki pomieszczenia wskazywał na to, że to nie jest nagranie lecące w tle. Moonbyul siedziała jak zaczarowana, nieruchomo, prawie nie oddychając. Czuła się zaklęta pięknym głosem pięknej nieznajomej. Dziewczyna stała na scenie, jakby bywała na niej wiele razy. Miała ciemne włosy, opadające falami na smukłe ramiona oraz śliczną, trochę dziecięcą twarz. Ubrana była w zwykłą, białą tunikę i jeansy i tak naprawdę nie było w niej nic specjalnie szczególnego, co sprawiałoby, że mogłaby się wyróżniać z tłumu. Nie zmieniało to faktu, że Byul widziała w niej anioła w białym stroju, otoczonego białym światłem. Kogoś, kogo rozpoznałaby wśród miliona osób. Kogoś, kto był tak niezwykły, że aż wydawał się nierealny, jak senne marzenie czy kolorowa ilustracja w książce.

Kogoś, kogo mogłaby malować wieczność.

Świerzbiło ją, żeby sięgnąć po notatnik i jak najszybciej naszkicować mijającą właśnie chwilę, ale jednocześnie nie chciała tracić ni sekundy na coś innego, niż wpatrywanie się w piękną wokalistkę. Z przerażeniem doszło do niej, że piosenka coraz bliżej była końca i tym samym skończy się podziwianie nieznajomej. W ostatnich sekundach utworu ułożyła w głowie szybki plan, wzięła głęboki oddech i powoli, by nie wyglądać na desperatkę, ruszyła w stronę sceny.

Dziewczyna najwidoczniej przyszła do kawiarni sama, bo po zebraniu owacji skierowała się do małego stoliczka, na którym stała filiżanka z herbatą i jakiś gruby plik kartek. Moonbyul podeszła niepewnie, nie chcąc zirytować nieznajomej swoją nachalnością. Nie do końca jej to wyszło, bo brunetka spojrzała na nią z uniesionymi brwiami, zaniepokojona skradającą się w jej stronę Byulyi, która musiała wyglądać dość dziwacznie z dłońmi pokrytymi śladami ołówka.
- Hej, chciałam ci tylko powiedzieć, że świetnie śpiewasz – wyrzuciła wszystko na jednym wydechu. Czuła, jak ręce pocą jej się ze zdenerwowania. Od kiedy to denerwowała się zwykłą rozmową? – Postawić ci coś? Herbatę, kawę?
Dziewczyna zmieniła wyraz twarzy z podejrzliwego na zaskoczony, po czym wybuchła śmiechem. Moonbyul natychmiast skarciła się w myślach za swoją bezpośredniość i głupotę.
- Dziękuję i tak, chętnie – odparła, uśmiechając się i odsłaniając rząd równych, białych zębów. – Siadaj, nie mam nic przeciwko.
Byul skinęła głową szybko, po czym ruszyła po swoje rzeczy i wróciła do swojej rozmówczyni, której uwadze nie umknął szkicownik w brązowej oprawie.
- Pochwalisz się rysunkami? – zagadnęła, wskazując na notes.
- Nie są wcale takie dobre – odparła, ale podała nieznajomej szkicownik. Sama była zaskoczona swoim zachowaniem – wielu jej znajomych nie dostało pozwolenia na przeglądanie jej prac, a teraz proszę, przypadkowa dziewczyna właśnie podziwia jej rysunki, poświęcając czas by zatrzymać się na każdej stronie i dokładnie przyjrzeć się obrazkom.
- Śliczne są, masz talent – nieznajoma zwróciła notatnik, znów uśmiechając się w sposób, który powodował u Byulyi dziwne uczucie gdzieś w okolicach żołądka. – Zapomniałam się zapytać: Jak masz na imię?
- Byulyi, ale możesz mi mówić Byul lub Moonbyul, jeśli wolisz – odparła szybko, znowu się karcąc za głupotę. Nie ma to jak podejść do ślicznej dziewczyny w najbardziej niepokojący sposób i zapomnieć się przedstawić.
- Miło mi poznać, jestem Yongsun. Znajomi znają mnie jako Solar – uścisnęły sobie dłonie, a Yongsun ponownie się uśmiechnęła i Moonbyul zrozumiała, dlaczego mówią na nią Solar. Była olśniewająca i miała promienny uśmiech, bił od niej blask i choć każde z tych porównań brzmiało idiotycznie, Byul stwierdziła, że nie ma innych słów, które mogłyby ją określić.

Tak jak nie było słów, by określić to jak łatwo im się rozmawiało.

Zabrakło ich także, by powiedzieć, jak magiczny był spacer, gdy Moonbyul odprowadzała Solar do jej mieszkania.

A już zdecydowanie nie było słów na to, co czuła gdy wymieniły się numerami i gdy Solar obiecała jej kolejne spotkanie.

~*~*~*~

Witam

Taki nowiutki projekt
Na bazie Paint Me bo ta piosenka mnie zabiła
To mój pierwszy MoonSun więc dajcie mi znać jeśli coś zepsułam xD
Enjoy <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro