rozdział 10
- Mamy wiele wynalazków, którymi chcemy się podzielić. - powiedziała A-Li, kosmitka, z którą rozmawiały wtedy wilkołaki. - Stworzyliśmy nawet jadalny produkt fermentacji laktozy dojrzewający w zimie.
- Jogurt? Też go mamy. - zaśmiał się Wyatt, kiedy zatrzymali się całą piątką tuż przed pozostałymi.
- Imponujące.
- Jeśli to jednak inwazja, to nie poddamy się bez walki. - oznajmiła Willa, niezbyt przekonana do słów kosmitów. Czuła, że nie przylecieli tam tylko na zawody.
- Po co nam planeta z jedną gwiazdą? - odezwała się A-Li, niezwykle pewna siebie. Zaraz odwróciła się do swoich pobratymców. - Ale są drażliwi.
- Tak, ale na czas pobytu w Seabrook wyłączę blokery emocjonalne. - oznajmiła A-Spen, spoglądając na swoich przyjaciół. - Jestem podekscytowana na myśl o odczuwaniu.
Wystarczyła chwila i jasne światło, które oślepiło na chwilę wszystkich, by A-Spen zaczęła odczuwać emocje. Chwilę później uśmiechnęła się tak szeroko, jak nigdy dotąd, a jej ciało zaczęło się trząść z emocji.
- Ekscytacja! To też emocja, bardzo ekscytująca!
- Pozwolimy wam zostać do czasu zawodów. - powiadomiła matka Addison, która również tam z nimi stała. - Ale ani dnia dłużej.
- Dziękujemy, z radością weźmiemy udział w cheerleaderowej rywalizacji. - powiedziała podekscytowana A-Spen.
- Co to jest cheerleading? - spytała A-Li, marszcząc brwi.
- Spokojnie, pokażę wam. - odparła Addison, ucieszona na samą myśl, że mogła im coś pokazać. Była dość pozytywnie nastawiona do tego wszystkiego.
- A co to jest rywalizacja? - zagadnął A-Lan.
- Kiedy sprawdzasz, kto jest w czym najlepszy. - wyjaśniła pokrótce Addison.
- Nie, nasz lud żyje w harmonii. - stwierdził A-Lan, nie przyjmując tamtej definicji do swojej podświadomości. - Nie rywalizujemy między sobą. Ale to intrygująca myśl, prawda?
- Jestem Zed. Zombi, gwiazda futbolu, prawie wszyscy mnie lubią. - przedstawił się Zed, stając z chłopakiem twarzą w twarz.
- Ja jestem A-Lan. Kosmita.
- Niektórzy mówią, że też jestem nie z tego świata. - zaśmiał się Zed, po czym wyciągnął dłoń do A-Lana, który nie wiedział, co się właśnie działo.
- Rywalizacja. - powiedział, zacierając ręce.
- Nie, to tylko grabula.
Kiedy tylko A-Lan złapał dłoń Zeda, stało się coś, czego nikt nawet nie podejrzewał. Zed zaczął świecić, a wokół niego znajdowało się pełno małych wyładowań energetycznych. Czuł się wtedy, jak rażony prądem i nie było to nic przyjemnego. Odetchnął głęboko dopiero wtedy, kiedy kosmita w końcu go puścił.
- Wygrałem?
- Nie, stary, nie wygrałeś. - mruknął Zed, wzdrygając się. Nie podobało mu się to.
- Wybacz. Przenosimy coś w rodzaju gwiezdnej iskry. - wyjaśniła A-Spen, chcąc jakoś wyjaśnić tamtą całą sytuację. Czuła się do tego zobowiązana.
- Dla gorszych ras bywa czasami bolesna. - dodała A-Li, mierząc wszystkich zgromadzonych wzrokiem.
Willa poczuła się urażona jej słowami - jej naszyjnik zaświecił, oczy stały się żółte - miała wielką ochotę rzucić się wtedy na kosmitkę. Powstrzymała ją przed tym jednak Miranda, która położyła dłoń na jej ramieniu, skutecznie ją uspokajając.
- Uspokój się, Willa. - mruknęła cicho, po czym podeszła kawałek do nowych towarzyszy. - Witamy w Seabrook.
~*~
Odkąd kosmici przylecieli do Seabrook wszystko stało się... Dziwne. Chodzili do szkoły, uczęszczali normalnie na zajęcia, integrowali się w jakiś sposób z innymi. Willa i Miranda nie były jakoś szczególnie zadowolone z tego stanu rzeczy. Właściwie, Willa miała wiele zastrzeżeń i cały czas zastanawiała się, jaki był prawdziwy powód ich przylotu tam.
- Nie ma mowy, że przyjechali tu na zawody. - powiedziała, schodząc ze schodów i dostrzegając kawałek dalej trójkę kosmitów, których zdążyli poznać. - Czego oni chcą?
- Ja też chciałabym się tego dowiedzieć, Willa, ale nie przesadzajmy. Nie mogą być aż tacy źli.
Żadne z wilkołaków nie odezwało się więcej, gdyż kosmici zatrzymali się centralnie przed nimi. A-Lan spojrzał prosto na Mirandę i uśmiechnął się pod nosem. Wynter zareagowała jednak w trochę inny sposób i przybrała pozę, jakby chciała go zaatakować.
- Uważaj, gdzie chodzisz.
- Wynter, uspokój się. - mruknęła Mira, więc dziewczyna od razu się uspokoiła.
- Będę uważała. Dzięki za ostrzeżenie. - odpowiedziała od razu A-Spen, uśmiechając się delikatnie.
A-Li w tym samym miejscu uniosła malutkie szkiełko, przypominające tęczówkę w oku, tylko w trochę większej wersji. Uśmiechnęła się, ale nie był to zwykły uśmiech.
- Uśmiech.
- Kosmiczny aparat, mega. - powiedział zafascynowany Wyatt, na co Miranda pokręciła głową sama do siebie.
Urządzenie posłało w oczy Wyatta, Willy i Wynter jakiś promień, przez co westchnęli zaskoczeni. Kosmici uśmiechnęli się tylko, po czym zaczęli odchodzić, jak gdyby nigdy nic. A-Lan minął Mirandę z szerokim uśmiechem, który mówił sam za siebie. Dziewczyna jednak nie zareagowała i wraz ze swoim stadem obserwowała, jak przybysze znikają za zakrętem.
- Co to było? - zagadnęła Willa, próbując zrozumieć, o co chodziło z tamtym "aparatem".
- Nie podoba mi się to wszystko. - mruknęła Mira, po czym spojrzała na pozostałych i wskazała w jakimś kierunku. - Chodźcie na lekcje.
~*~
- Ciągle mam szansę trafić na uczelnię. - powiedział Zed, idąc wraz z Mirandą przez szkolne korytarze.
Na monitorze widniała twarz Elizy, choć nie w całości. Urządzenie było przepołowione na pół, a obraz był czarno biały, wciąż też strasznie przerywało. Mimo to, wciąż działało, co właściwie nie powinno mieć miejsca.
- Chciałbym, żebyś tu była i pomogła mi w sprawie tej wyjątkowości.
- Jestem. Odwróćcie się. - odparła Eliza, więc przyjaciele od razu się odwrócili. Mira parsknęła śmiechem, dostrzegając dziwnie wyglądającego robota zmierzającego w ich stronę. - Skręciłam to z części walających się po Z-korpo.
- Jesteś niesamowita. - zaśmiała się Miranda, podchodząc do urządzenia wraz z Zedem.
Chwilę później dołączył do ich również Bonzo, który był wyraźnie zdziwiony zaistniałą sytuacją. Nie spodziewał się znów ujrzeć Elizy i to w takim wydaniu.
- Nie, to nie jest robota kosmitów. Sama to zrobiłam. - powiadomiła Eliza, wciąż jadąc przed siebie, jak gdyby nigdy nic.
Rozmawiali jeszcze przez dłuższą chwilę, sprzeczając się i próbując rozwiązać problem Zeda z przyjęciem na studia. Eliza zaczęła sprawdzać też jego oceny, aż odkryli, że kosmici znacząco zaczęli wszystko "psuć". Zed zaczynał mieć coraz mniejsze szanse na dostanie się na studia i danie innym potworom dostęp do uczelni. A tylko on mógł zrobić wszystko, by innym również się udało.
- Zed.
Cała czwórka, a właściwie trójka i robot, spojrzała na dyrektorkę szkoły, która wzywała do siebie Zeda. Chłopak niemalże od razu do niej podszedł, zostawiając przyjaciół samych. Bonzo i Miranda spojrzeli po sobie, po czym ruszyli tuż za nim, dołączając do kobiety.
- Przerobili wszystko w 23 minuty. - powiadomiła dyrektorka, wyraźnie zaskoczona tym wszystkim. - Zajęło im to tyle, bo nie mogli rozgryźć, jak działa temperówka. - dodała, spoglądając w stronę, gdzie mogli dostrzec kosmitów.
A-Li z wściekłości rozwaliła ołówek. A-Spen po chwili zaczęła kręcić korbką, sprawiając, że ten zaczął się ostrzyć. Cała reszta westchnęła z zachwytu, widząc to po raz pierwszy.
- Kosmici wygryźli mnie z czołówki. - mruknął Zed, nie mogąc w to wszystko uwierzyć.
- Dlatego musimy zrobić wszystko, byś wrócił na szczyt. Pomogę ci, jak tylko będę umieć. - stwierdziła Mira, spoglądając na swojego przyjaciela z determinacją.
- I przebili mnie w sporcie.
Zed szybko zorientował się, co powiedział i z przerażeniem ruszył w stronę trenera, który zmieniał jego imię na tablicy na imię A-Lana.
- O rany, Zed. A-Lan cię po prostu zmasakrował. - zaśmiał się mężczyzna, wyraźnie pod wrażeniem kosmity. - Biega z prędkością światła. Na ławeczce wyciskał kosmiczne wyniki. Skok wzwyż? Prawie wskoczył na orbitę. Ma sześciopak.
- Pracuję już nad ośmiopakiem, trenerze. - odezwał się A-Lan, stojąc wraz z grupką podziwiających go osób. Wszyscy zaśmiali się nagle. - Miranda, możemy porozmawiać?
Mira złapała się za głowę, sama nie wiedząc, dlaczego A-Lan chciał z nią porozmawiać. Spojrzała na Zeda i Bonzo, po czym ruszyła w stronę kosmity, kręcąc głową sama do siebie. Zaczynała mieć tego wszystkiego serdecznie dość, a to był dopiero początek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro