Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 10

- Mamy wiele wynalazków, którymi chcemy się podzielić. - powiedziała A-Li, kosmitka, z którą rozmawiały wtedy wilkołaki. - Stworzyliśmy nawet jadalny produkt fermentacji laktozy dojrzewający w zimie.

- Jogurt? Też go mamy. - zaśmiał się Wyatt, kiedy zatrzymali się całą piątką tuż przed pozostałymi.

- Imponujące.

- Jeśli to jednak inwazja, to nie poddamy się bez walki. - oznajmiła Willa, niezbyt przekonana do słów kosmitów. Czuła, że nie przylecieli tam tylko na zawody.

- Po co nam planeta z jedną gwiazdą? - odezwała się A-Li, niezwykle pewna siebie. Zaraz odwróciła się do swoich pobratymców. - Ale są drażliwi.

- Tak, ale na czas pobytu w Seabrook wyłączę blokery emocjonalne. - oznajmiła A-Spen, spoglądając na swoich przyjaciół. - Jestem podekscytowana na myśl o odczuwaniu.

Wystarczyła chwila i jasne światło, które oślepiło na chwilę wszystkich, by A-Spen zaczęła odczuwać emocje. Chwilę później uśmiechnęła się tak szeroko, jak nigdy dotąd, a jej ciało zaczęło się trząść z emocji.

- Ekscytacja! To też emocja, bardzo ekscytująca!

- Pozwolimy wam zostać do czasu zawodów. - powiadomiła matka Addison, która również tam z nimi stała. - Ale ani dnia dłużej.

- Dziękujemy, z radością weźmiemy udział w cheerleaderowej rywalizacji. - powiedziała podekscytowana A-Spen.

- Co to jest cheerleading? - spytała A-Li, marszcząc brwi.

- Spokojnie, pokażę wam. - odparła Addison, ucieszona na samą myśl, że mogła im coś pokazać. Była dość pozytywnie nastawiona do tego wszystkiego.

- A co to jest rywalizacja? - zagadnął A-Lan.

- Kiedy sprawdzasz, kto jest w czym najlepszy. - wyjaśniła pokrótce Addison.

- Nie, nasz lud żyje w harmonii. - stwierdził A-Lan, nie przyjmując tamtej definicji do swojej podświadomości. - Nie rywalizujemy między sobą. Ale to intrygująca myśl, prawda?

- Jestem Zed. Zombi, gwiazda futbolu, prawie wszyscy mnie lubią. - przedstawił się Zed, stając z chłopakiem twarzą w twarz.

- Ja jestem A-Lan. Kosmita.

- Niektórzy mówią, że też jestem nie z tego świata. - zaśmiał się Zed, po czym wyciągnął dłoń do A-Lana, który nie wiedział, co się właśnie działo.

- Rywalizacja. - powiedział, zacierając ręce.

- Nie, to tylko grabula.

Kiedy tylko A-Lan złapał dłoń Zeda, stało się coś, czego nikt nawet nie podejrzewał. Zed zaczął świecić, a wokół niego znajdowało się pełno małych wyładowań energetycznych. Czuł się wtedy, jak rażony prądem i nie było to nic przyjemnego. Odetchnął głęboko dopiero wtedy, kiedy kosmita w końcu go puścił.

- Wygrałem?

- Nie, stary, nie wygrałeś. - mruknął Zed, wzdrygając się. Nie podobało mu się to.

- Wybacz. Przenosimy coś w rodzaju gwiezdnej iskry. - wyjaśniła A-Spen, chcąc jakoś wyjaśnić tamtą całą sytuację. Czuła się do tego zobowiązana.

- Dla gorszych ras bywa czasami bolesna. - dodała A-Li, mierząc wszystkich zgromadzonych wzrokiem.

Willa poczuła się urażona jej słowami - jej naszyjnik zaświecił, oczy stały się żółte - miała wielką ochotę rzucić się wtedy na kosmitkę. Powstrzymała ją przed tym jednak Miranda, która położyła dłoń na jej ramieniu, skutecznie ją uspokajając.

- Uspokój się, Willa. - mruknęła cicho, po czym podeszła kawałek do nowych towarzyszy. - Witamy w Seabrook.

~*~

Odkąd kosmici przylecieli do Seabrook wszystko stało się... Dziwne. Chodzili do szkoły, uczęszczali normalnie na zajęcia, integrowali się w jakiś sposób z innymi. Willa i Miranda nie były jakoś szczególnie zadowolone z tego stanu rzeczy. Właściwie, Willa miała wiele zastrzeżeń i cały czas zastanawiała się, jaki był prawdziwy powód ich przylotu tam.

- Nie ma mowy, że przyjechali tu na zawody. - powiedziała, schodząc ze schodów i dostrzegając kawałek dalej trójkę kosmitów, których zdążyli poznać. - Czego oni chcą?

- Ja też chciałabym się tego dowiedzieć, Willa, ale nie przesadzajmy. Nie mogą być aż tacy źli.

Żadne z wilkołaków nie odezwało się więcej, gdyż kosmici zatrzymali się centralnie przed nimi. A-Lan spojrzał prosto na Mirandę i uśmiechnął się pod nosem. Wynter zareagowała jednak w trochę inny sposób i przybrała pozę, jakby chciała go zaatakować.

- Uważaj, gdzie chodzisz.

- Wynter, uspokój się. - mruknęła Mira, więc dziewczyna od razu się uspokoiła.

- Będę uważała. Dzięki za ostrzeżenie. - odpowiedziała od razu A-Spen, uśmiechając się delikatnie.

A-Li w tym samym miejscu uniosła malutkie szkiełko, przypominające tęczówkę w oku, tylko w trochę większej wersji. Uśmiechnęła się, ale nie był to zwykły uśmiech.

- Uśmiech.

- Kosmiczny aparat, mega. - powiedział zafascynowany Wyatt, na co Miranda pokręciła głową sama do siebie.

Urządzenie posłało w oczy Wyatta, Willy i Wynter jakiś promień, przez co westchnęli zaskoczeni. Kosmici uśmiechnęli się tylko, po czym zaczęli odchodzić, jak gdyby nigdy nic. A-Lan minął Mirandę z szerokim uśmiechem, który mówił sam za siebie. Dziewczyna jednak nie zareagowała i wraz ze swoim stadem obserwowała, jak przybysze znikają za zakrętem.

- Co to było? - zagadnęła Willa, próbując zrozumieć, o co chodziło z tamtym "aparatem".

- Nie podoba mi się to wszystko. - mruknęła Mira, po czym spojrzała na pozostałych i wskazała w jakimś kierunku. - Chodźcie na lekcje.

~*~

- Ciągle mam szansę trafić na uczelnię. - powiedział Zed, idąc wraz z Mirandą przez szkolne korytarze.

Na monitorze widniała twarz Elizy, choć nie w całości. Urządzenie było przepołowione na pół, a obraz był czarno biały, wciąż też strasznie przerywało. Mimo to, wciąż działało, co właściwie nie powinno mieć miejsca.

- Chciałbym, żebyś tu była i pomogła mi w sprawie tej wyjątkowości.

- Jestem. Odwróćcie się. - odparła Eliza, więc przyjaciele od razu się odwrócili. Mira parsknęła śmiechem, dostrzegając dziwnie wyglądającego robota zmierzającego w ich stronę. - Skręciłam to z części walających się po Z-korpo.

- Jesteś niesamowita. - zaśmiała się Miranda, podchodząc do urządzenia wraz z Zedem.

Chwilę później dołączył do ich również Bonzo, który był wyraźnie zdziwiony zaistniałą sytuacją. Nie spodziewał się znów ujrzeć Elizy i to w takim wydaniu.

- Nie, to nie jest robota kosmitów. Sama to zrobiłam. - powiadomiła Eliza, wciąż jadąc przed siebie, jak gdyby nigdy nic.

Rozmawiali jeszcze przez dłuższą chwilę, sprzeczając się i próbując rozwiązać problem Zeda z przyjęciem na studia. Eliza zaczęła sprawdzać też jego oceny, aż odkryli, że kosmici znacząco zaczęli wszystko "psuć". Zed zaczynał mieć coraz mniejsze szanse na dostanie się na studia i danie innym potworom dostęp do uczelni. A tylko on mógł zrobić wszystko, by innym również się udało.

- Zed.

Cała czwórka, a właściwie trójka i robot, spojrzała na dyrektorkę szkoły, która wzywała do siebie Zeda. Chłopak niemalże od razu do niej podszedł, zostawiając przyjaciół samych. Bonzo i Miranda spojrzeli po sobie, po czym ruszyli tuż za nim, dołączając do kobiety.

- Przerobili wszystko w 23 minuty. - powiadomiła dyrektorka, wyraźnie zaskoczona tym wszystkim. - Zajęło im to tyle, bo nie mogli rozgryźć, jak działa temperówka. - dodała, spoglądając w stronę, gdzie mogli dostrzec kosmitów.

A-Li z wściekłości rozwaliła ołówek. A-Spen po chwili zaczęła kręcić korbką, sprawiając, że ten zaczął się ostrzyć. Cała reszta westchnęła z zachwytu, widząc to po raz pierwszy.

- Kosmici wygryźli mnie z czołówki. - mruknął Zed, nie mogąc w to wszystko uwierzyć.

- Dlatego musimy zrobić wszystko, byś wrócił na szczyt. Pomogę ci, jak tylko będę umieć. - stwierdziła Mira, spoglądając na swojego przyjaciela z determinacją.

- I przebili mnie w sporcie.

Zed szybko zorientował się, co powiedział i z przerażeniem ruszył w stronę trenera, który zmieniał jego imię na tablicy na imię A-Lana.

- O rany, Zed. A-Lan cię po prostu zmasakrował. - zaśmiał się mężczyzna, wyraźnie pod wrażeniem kosmity. - Biega z prędkością światła. Na ławeczce wyciskał kosmiczne wyniki. Skok wzwyż? Prawie wskoczył na orbitę. Ma sześciopak.

- Pracuję już nad ośmiopakiem, trenerze. - odezwał się A-Lan, stojąc wraz z grupką podziwiających go osób. Wszyscy zaśmiali się nagle. - Miranda, możemy porozmawiać?

Mira złapała się za głowę, sama nie wiedząc, dlaczego A-Lan chciał z nią porozmawiać. Spojrzała na Zeda i Bonzo, po czym ruszyła w stronę kosmity, kręcąc głową sama do siebie. Zaczynała mieć tego wszystkiego serdecznie dość, a to był dopiero początek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro