Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

- Susan?! - zapytała dziewczyna półszeptem patrząc na dziewczyna jakby z kosmosu spadła co najmniej.

- No tak jakby - mruknęła krukonka z lekkim niezadowoleniem po czym spojrzała przez delikatną szparę. - Droga wolna - powiedziała Taylor po czym opuściła pomieszczenie zamykając za sobą drzwi, a Rose dalej stała w pomieszczeniu milcząc.

- Co tu wieczność będę stała? - zapytała siebie szeptem, a puchonka po czym wyjrzała przez małą szparę i ujrzała tam Remusa, który kogoś poszukiwał. Dziewczyna zamilkła od razu patrząc nadal na Lupina przez dziurkę od klucza.

- Ładne masz oko Rose - powiedział Lupin otwierając drzwi i szybko ją dotknął aby znów uciec. Dziewczyna niczym wariatka wyskoczyła ze schowka jak petarda biegnąc za szatynem, który niczym ona też uciekał.

- REMUSIE JOHNIE LUPINIE NIE OSŁABIAJ MNIE! - krzyknęła dziewczyna za gryfonem który chcąc zobaczyć jej minę odwrócił się w jej stronę, przez co biegł tyłem po czym wywrócił się i upadł na ziemię, a spanikowana Hunt spojrzała na szatyna przepraszająco i usiadła obok niego.

- Żyjesz? - zapytała puchonka, a Lupin spojrzał na nią i uśmiechnął się.

- Żyje - odparł szatyn, a dziewczyna delikatnie pacnęła go w ramię uśmiechając się. Remus zmarszczył brwi i on pacnął Rose co ta od razu oddała po czym szybko wstała z zamiarem ucieczki, ale nie zdążyła nic zrobić gdy Lupin dotknął jej kolano i chciał uciec ale tym razem puchonka go dotknęła uciekając przed gryfonem który zaczął ją gonić.

- Chodź tu Hunt! - krzyknął ze śmiechem chłopak, lecz dziewczyna dalej biegła.

- Chciałbyś Lupin! - odkrzyknęła po czym wpadła na kogoś lecz nie zwróciła większej uwagi wiedząc na kogo wpadła. - Uciekaj! - powiedziała dziewczyna do Lily która zgodnie z jej słowem zaczęła uciekać, lecz została złapana przez Remusa który już po chwili biegł z Rose która minimalnie zwolniła aby ją dogonił i później ich nie było.

- CHOLERA! - usłyszeli głos Evans, lecz później nie było słychać nic oprócz ich przyspieszonych z wysiłku oddechów.

- Chyba ją zgubiliśmy - powiedziała dziewczyna szeptem, a szatyn skinął głową zgadzając się z nią.

- Chyba tak - przyznał chłopak, po czym ruszyli na wprost. - Gdzie idziemy?

- Może do sali od transmutacji? - zaproponowała puchonka. Remus bez słowa skierował się w tamtą stronę. - Możesz coś mówić też?

- Mówię Ci coś - powiedział Lupin śmiejąc się, a Rose mu zawtórowała. - A tak poważnie, to co chcesz usłyszeć?  - zapytał chłopak unosząc brew, sprawiając że dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Nie wiem, ale na pewno nie chce aby było tak cicho jak wcześniej - powiedziała dziewczyna pewna tego co mówi. Nie miała ochoty siedzieć w ciszy nawet jak była osobą która ceniła sobie chwilę nie widziało jej się ciągle milczeć i słuchać ciszy przeplatanej z krzykami ludźmi gdyż weszli w ruchliwy korytarz.

- Chłopaki planują zrobić kolejny kawał - powiedział chłopak chcąc zagadnąć jakąś rozmowę.

- A jaki? - zapytała Rose dociekliwie na co Remus zaczął mówić że rozważają nad dwoma i prawdopodobnie i tak będzie. Mieli zamiar zafarbować włosy Grace na co puchonka się zbulwersowała podając pełno powodów przeciwko temu.

- Musisz to wytłumaczyć im i spróbować ich przekonać do swojej racji, ale wątpię że posłuchają - westchnął szatyn dobrze wiedząc że i tak to nic nie da, a przyjaciele zrobią co tylko dusza zapragnie.

- Hulaj dusza piekła nie ma, jak mawiają... - mruknęła dziewczyna z niezadowoleniem z całej sytuacji o której się dowiedziała. - A jaki jest ten drugi żart?

- Mają zamiar wynieść Severusa, gdy będzie spał i posadzić na drzewie - powiedział wchodząc do sali od Transmutacji w której znajdował się James który patrzył na szatyna z rękami założonymi na piersi niczym małe dziecko.

- Wygadałeś nasze plany?! - zapytał łapiąc się teatralnie za serce bardzo dobrze wiedząc że i tak by się dowiedziała.

- Oh no nie przesadzaj mój drogi przyjacielu - powiedziała Hunt zakładając ręce na piersi i przyjmując dokładnie taką samą pozycje jak Potter, na co chłopak uśmiechnął się już z lekkim rozbawieniem. - Przecież was nie pozabijam! A przynajmniej na razie - dodała dla upewnienia, aby nie było że przypadkiem obiecała czarnowłosemu że nic mu nigdy nie zrobi.

- No niech Ci będzie - powiedział James na co dziewczyna pokręciła głową z niedowierzaniem po czym skierowała się do biurka Minerwy. - Gdzie ty idziesz?

- Pod biurko - odparła przez co Potter zmarszczył brwi nie do końca rozumiejąc jej poczynania.

- Po co?

- Jak przyjdzie tu ktoś to wy będziecie pierwsi na celowniku - oświadczyła po czym weszła pod stół nauczycielki, a Remus zamyślił się po czym sam skierował się pod ławkę dla uczniów która była najdalej wejścia.

- No wiesz ty co? Zostawiasz mnie! Luniek! - zawołał rozpaczalnym tonem James łapiąc się za serce, ale po chwili już się uśmiechnął. - Aż tak wolni jesteście że musicie się chować? - zapytał tym razem uśmiechając się triumfalnie wiedząc że jest z nich najszybszy.

- Nie każdy gra w drużynie Quidditcha Potter - warknął ktoś przy tym trzaskając drzwiami, a dziewczyna niestety nie widziała całej akcji ale po samej wściekłości na widok Jamesa i tonie głosu wiedzieli że to Lily. - A teraz Ci udowodnię że ktoś może być szybszy od Ciebie - dodała nie zwracając na nich kompletnie uwagi, po czym zaczęła gonić Jamesa który również szybko uciekał lecz ona nie była mu dłużna uparta aby go złapać po czym całkowicie wybiegli z klasy, a Rose jak poparzona wstała chcąc wyjść zapominając o tym że jest pod biurkiem.

- Au! - wrzasnęła opadając ponownie na ziemię i łapiąc się za głowę i delikatnie ją rozmasowując.

- Rosie! - krzyknął Lupin podchodząc do puchonki i pomagając jej wyjść z pod biurka już bezpiecznie. - Uważaj proszę Cię - powiedział błagalnym tonem chłopak, a dziewczyna skinęła głową.

- Postaram się - mruknęła dziewczyna średnio przekonana. - Ta szkoła mnie nie lubi. Atakuje mnie - westchnęła na co Remus spojrzał na nią z lekkim zawachaniem obejmując ją ramieniem.

- Nie przesadzaj - powiedział po czym wyszli z klasy kierując się do innej kryjówki, a właściwie jej poszukać.

- Gdzie idziemy? - zapytała rudowłosa chcąc zakończyć temat aby czasem nie wybuchła pomiędzy nimi nieprzyjemna atmosfera.

- Nie wiem. Ty zdecyduj - odparł gryfon na co puchonka się uśmiechnęła.

- Pozwólcie że ja zdecyduje. Możemy iść do kuchni - powiedział głos za nimi na co Ci obrócili się w tamtą stronę.

- Gra już się dawno skończyła kochasie, a ja musiałam siedzieć z tymi idiotami - mruknęła Grace patrząc na Syriusza, Jamesa i Petera jakby były najobrzydliwszymi istotami na świecie. - Nie wiem co Ci zrobiłam aby zasłużyć na takie kary ale przepraszam z całego serca - powiedziała ślizgonka ciągnąć za sobą Naomi która wcześniej normalnie rozmawiała z Adrianem, przez co zamrugała kilkukrotnie nie do końca wiedząc co się dzieje.

- Już Cię na to nie skarze - zaśmiała się puchonka na co Huncwoci spojrzeli na nią z oburzeniem zaczynając przekrzykiwać siebie nawzajem, a Grace dołączyła do nich przekrzykując się z nimi.

- O rany - westchnęła tylko Campbell na co Rose w duchu się zgodziła lecz milczała czekając jak przestaną się kłócić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro