Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Szlabany z Remusem mimo że dziewczyna dalej była na niego lekko zła, mijały jej wyjątkowo przyjemnie.

Tytanica okropna - jak Rose i Remus na nią zaczęli mówić - zazwyczaj po prostu sobie poszła karząc im sprzątać raz po raz przysyłając do nich prefekta Slytherin'u, aby sprawdził co się u nich dzieje, a po różdżki mieli chodzić do jej gabinetu, ewentualnie komnat gdzie zazwyczaj się znajdowała. Tak więc kierowali się po raz kolejny na szlaban jak gdyby nigdy nic po czym zapukali do gabinetu nauczycielki.

- Dzisiaj wyjątkowo będziecie mieli szlaban z profesorem Slughornem - powiedziała Tytanica na co Remus z Rose wymienili zaskoczone spojrzenia. Spodziewali się że kobieta po prostu wyjdzie i będzie miała ich gdzieś tak jak zwykle. - Przyjdzie tu za nie dłużej niż pięć minut. Zachowujcie się - dodała po czym odeszła na co rudowłosa wystawiła język w stronę miejsca kierunku profesorki.

- W tyłek mnie cmoknij - burknęła dziewczyna patrząc na drzwi jakby były najobrzydliwszą rzeczą na świecie. - Będę robić co chcę - dodała dobitnie po czym zaczęła tańczyć, wywołując tym śmiech u przyjaciela który sam również zaczął tańczyć.

- Strach minął? - zapytał rozbawiony Lupin po czym zaczęli łączyć wygłupy z tańcem podśpiewując pod nosem. Nie zdając sobie sprawy z tego po chwili zaczęli śpiewać najróżniejsze piosenki głośno, tańczyli, skakali wydurniali się jak to nie byłaby kara że tam są, a zabawa.

- Co wy robicie? - zapytał jakiś głos po jej prawej przez co Hunt myślała że zejdzie na zawał.

- To trochę bardziej skomplikowane - powiedziała puchonka drapiąc się po głowie, czując się wyjątkowo głupio.

- A tak dokładniej panno Rose?

- Nie umiem tego wytłumaczyć.

- Panie Lupin? - zapytał lecz chłopak widocznie nie wiedział co powiedzieć bo tylko otwierał i zamykał usta jak ryba. - No cóż... Może po prostu zacznijmy wasz szlaban. Macie sortować eliksiry i wysprzątać tą klasę - powiedział, a Ci ruszyli grzecznie za profesorem postanawiając to wszystko przemilczeć, a gdy doszli do klasy zaczęli posłusznie sprzątać jak i sortować.

- A za co właściwie macie ten szlaban? - zapytał w końcu Slughorn nie mogąc już wytrzymać jak dwóch bardzo dobrych uczniów trafiło na szlaban. Może by zrozumiał jeszcze że Remus został tam wysłany przez Filcha bo chodźby przechodził obok jakiegoś zdarzenia, a mężczyzna bez myślenia uznałby że to jego sprawka. Ale Rose? O ile się nie mylił to był dopiero jej drugi szlaban w życiu, a pierwszy był za to że miała buty z błota.

- Powiedzmy że nie dogaduje z nową nauczycielką. Ona nie lubi mnie, a ja jej - powiedziała Rose na co Horacy'ego jakby olśniło.

- AAA! - zawołał na co puchonka jak i Remus zmarszczyli brwi wymieniając spojrzenia że to drugie rozumie o co chodzi. - A pan Lupin za co tu trafił?

- Pomógł mi - powiedziała od razu Rose na co szatyn się uśmiechnął. - Jest wspaniałym przyjacielem - dodała kładąc chłopakowi rękę na ramieniu uśmiechając się od ucha do ucha, a Slughorn widząc ich uśmiech sam się uśmiechnął.

- Wiecie co? Chyba dziś już będziecie mieć święty spokój - powiedział machając różdżką czyszcząc przy tym klasę. - Zrobiliście mi dzień więc miejcie resztę wolnego, bo wątpię aby Martina wam popuściła chociażby trochę, a obiło mi się o uszy że na następny szlaban planuje sprzątanie łazienek więc dzisiaj już odpocznijcie.

- Dobrze, dziękujemy, do widzenia - odpowiedziała szybko Rose ciągnąć Remusa tak szybko że ten omal się nie wywalił. - Do widzenia. Miłego dnia.

- Do widzenia! I nawzajem - odparł Slughorn, a Lupin chciał również odpowiedzieć lecz został już wyciągnięty z klasy.

- Dobra - powiedziała Rose ciągle nie puszczając Remusa, a wręcz przeciwnie - zacisnęła rękę jeszcze mocniej na jego nadgarstku.

- Rose - powiedział chłopak czując że traci czucie w ręce.

- Co?

- Miażdżysz mi rękę - powiedział, a Hunt niemalże gwałtownie zabrała rękę.

- Przepraszam - wymamrotała czując wyrzuty sumienia, przez co spuściła głowę. On nigdy w życiu jej nie zranił czy zawiódł i mocno wątpiła w to aby miało być inaczej.

- Ale nie smuć się - powiedział Remus lekko łapiąc ją za rękę. - Przecież nic mi nie jest - dodał jeszcze po czym pociągnął ją za rękę w stronę pokoju wspólnego Gryfonów.

- Przepraszam.

- Ale nic mi nie jest i raz przeprosiłaś. To wystarczy.

- I tak przepraszam - powiedziała ponownie rudowłosa na co chłopak pokręcił głową i dalej ciągnął ją w stronę pokoju. - Czyli wracamy do naszych wariatów?

- Ktoś musi pilnować aby nie wysadzili pokoju wspólnego - zaśmiał się gryfon, a puchonka mu zawtórowała wyrywając rękę i pacnęła go w ramię krzycząc :

- Berek! - po czym pobiegła tak szybko jak tylko potrafiła, a Remus zaraz za nią.

- To nie sprawiedliwe! - krzyknął za nią Lupin starając się ją dogonić lecz Hunt biegła dalej w stronę pokoju.

- Spreżaj się panie Lupin! - krzyknęła po czym przyspieszyła, ile tylko miała siły w nogach przez co omal się nie poślizgnęła, lecz cudem utrzymała równowagę.

- Jak możecie bawić się bez nas?! - zapytał Syriusz z ręką na sercu w teatralnym geście, który wraz z Jamesem, Peterem, Susan, Dorcas i - ku zdziwieniu Hunt - Lily, oraz dwoma innymi osobami których dziewczyna nie kojarzyła, wyszli zza rogu gdy mieli skręcać w ostatni zakręt do pokoju wspólnego.

- Chcesz to masz! - zawołał Remus podbiegając do przyjaciela i pacając go w ramię, a czarnowłosy od razu pacnął Pottera który chciał też kogoś pacnąć lecz już każdy zdążył gdzieś uciec, przez co okularnik chciał ruszyć na Petera wiedząc że on jest najwolniejszy, lecz ten też już gdzieś zniknął jak i reszta. W ten oto sposób grupa nastolatków ganiała się po szkole.

Rose szła przez korytarz bojąc się że zostanie złapana - wtedy z pewnością łapała, by tylko Pettigrew gdyż wszyscy zgromadzeni których znała - no może z Lily i Remusem była na równi - byli szybsi o wiele bardziej niż mogłoby się zdawać, więc gdy zobaczyła Syriusza z Susan która szła przy nim spokojnie odetchnęła z ulgą.

- Gonisz? - zapytał Syriusz, a dziewczyna pokręciła głową w milczeniu.

- Rose, Adrian! - krzyknęła Susan po czym z Syriuszem odbiegła, a Rose chcąc czy nie chcąc poczuła jak wspomniany chłopak lekko paca ją w ramię po czym ucieka, a puchonka zaczęła biec za nim łudząc się że może go dogoni, lecz ten już po chwili zniknął jej z zasięgu wzroku.

- No nie! - krzyknęła do siebie po czym zaczęła biec i szukać osób miejscami pytając się gdy usłyszała.

- Widziałem jak Potter wchodził do klasy od transmutacji - powiedział w końcu chłopak o czarnych wyjątkowo tłustych włosach, a dziewczyna dobrze wiedziała kto to był - Severus Snape. Największy wróg Huncwotów, a dziewczyna bez zastanowienia tam pobiegła wiedząc że zrobi wszystko aby chłopakowi uprzykrzyć życie. I tak jak powiedział tak było.

- Berek! - krzyknęła Jamesowi, zamykając mu drzwi przed nosem przez co zdążyła uciec. A dokładniej schować się w schowku woźnego nie zdając sobie sprawy że ktoś już zajął sobie tą kryjówkę jako pierwszy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro