Rozdział 4
Reszta dnia minęła naprawdę spokojnie, może nie licząc nowej nauczycielki OPCM która była przerażająca i puchonka w żadnym stopniu nie żałowała, że zrezygnowała z tego przedmiotu.
Chłodny wyraz twarzy, zimna niczym lud, cera nieskazitelna połyskiwała bladym kolorem który był niemalże biały, czarne długie włosy tak samo ciemne oczy, a na ustach czerwona niemalże krwista szminka - tak właśnie wyglądała Martina Taylor i bardzo przerażała ona puchonkę, mimo że znała jej siostrę która z wyglądu była podobna to ona przynajmniej się uśmiechała do każdego, a kobieta ani trochę. Nie drgały jej nawet kąciki ust.
Rose w końcu doszła do wniosku że zaczyna wariować pod względem nowej nauczycielki, przez co postanowiła zapytać się przyjaciół czy też tak uważają i w ten właśnie sposób kierowała się w stronę pokoju wspólnego gryfonów, ponieważ jak ja złość Naomi i Grace postanowiły poduczyć się z zielarstwa.
Rudowłosa szła w milczeniu obserwując najróżniejsze obrazy, aż w końcu zobaczyła obraz Grubej Damy.
- Podaj hasło - powiedziała, a dziewczyna w odpowiedzi westchnęła dając jej tym do zrozumienia że nie zna hasła. - Bez hasła nie wejdziesz - dodała upewniając ją w tym że nie będzie taryfy ulgowej.
- A zawołałaby pani Remusa Lupina? - zapytała z nadzieją patrząc na obraz, lecz ciągle taką samą minę.
- Zobaczę co da się zrobić - odparła kobieta po czym odeszła w głąb obrazu, a puchonkę usiadła na schodach czekając w ciszy lecz nie trwała ona za długo.
- Rose co tu robisz? - zapytał ktoś naprzeciw, a wspomniana dziewczyna uniosła wzrok aby napotkać dwie rude uśmiechnięte czupryny.
- Cześć chłopaki. Remusa szukam ale tego jak zwykle nie ma gdy potrzebny - mruknęła rudowłosa, a chłopcy się zaśmiali. - Co się śmiejecie? - burknęła, lecz Prewett nie przestali.
- Bo tu stoję Rosie - powiedział głos z tyłu, a dziewczyna podskoczyła i omal nie spadła przez to ze schodów.
- REMUS! - krzyknęła na miodowowłosego opierając się o ścianę wzdychając ciężko. Niby taka duperela, a omal nie zeszła na zawał. - Nie strasz!
- Przepraszam. Nie chciałem - powiedział przepraszająco ze smutkiem w głosie.
- Ale co się smutasz? Nie smutaj się bo też będę - powiedziała dziewczyna robiąc smutną minkę, a Remus zaśmiał się i wyciągnął rękę aby pomóc jej wstać.
- Kochasie przepuścicie nas do tego pokoju...
- Czy będziemy tak stać aż do jutra? - dokończył Gideon, czego co prawda Remus i Rose nie wiedzieli lecz mimo to spłonęli rumieńcem, a dziewczyna od razu odsunęła się.
- Ale jesteśmy tylko przyjaciółmi - powiedział Remus po chwili, lecz Ci chłopcy spojrzeli nich z politowaniem po czym sobie poszli.
- Powiedzmy że tego nie było, okej? - zapytała dziewczyna czując się niezręcznie w takiej sytuacji, a Remus skinął głową w milczeniu. - A przyszłam tu po to aby zadać Ci pytanie...
- Tak? - Lupin uśmiechnął się delikatnie, spoglądając na rudowłosą z wyczekiwaniem.
- Czy Ciebie też ta pani od obrony przeraża? - zapytała wzdrygając się na samą myśl o nauczycielce. - A co jak ona jest wampirką? - zapytała ponownie, wyobrażając sobie jak nauczycielka piję krew jednej z uczennic, a chłopak w odpowiedzi cicho parsknął uznając to za żart, lecz widząc jej grobową minę zapytał :
- Ty nie mówisz poważnie?
- Mówię - powiedziała lekko zdenerwowana już Hunt. Naprawdę się jej bała, a była tak blada że pomysł z wampirem naprawdę nie był taki głupi jak mogłoby się zdawać.
- Przepraszam nie chciałem Cię urazić - powiedział pospiesznie Lupin. - Ale przyznaje jest może trochę przerażająca...
- To pewnie dlatego że jesteś gryfonem - burknęła dziewczyna zakładając ręce na piersi jak mała dziewczynka już dla żartu, aby upewnić w tym Remusa lekko się uśmiechnęła, a chłopak zaśmiał się po czym zaczął ją gilgotać przez co Rose co chwilę wybuchała śmiechem, przez co leżała na ziemi i gdyby nie to że chłopak co jakiś czas przerywał, prawdopodobnie by się udusiła.
- Remus... - zaczęła dziewczyna lecz chłopak znowu zaczął ją gilgotać po raz kolejny przez co przerwał jej własny śmiech. - Stop! - krzyknęła gdy miała chwilę wytchnienia, a chłopak zaśmiał się i przestał, a puchonka zaczęła gilgotać Lupina lecz długo to nie trwało gdyż chłopak był od niej nie dość że silniejszy to i sprytniejszy przez co rudowłosa znowu śmiała się głośno leżąc na ziemi.
- Udu... Uduszę się! - krzyknęła w między czasie, a szatyn czy chciał czy nie zaprzestał, nie chcąc skrzywdzić przyjaciółki.
- Drugi raz sama zaczęłaś - powiedział chłopak unosząc ręce do góry z lekkim uśmiechem.
- I tak za wiele to nie dało - burknęła dziewczyna robiąc minę obrażonej pięciolatki lecz tak szybko jak jej mina się pojawiła tak zniknęła po czym poszli w kierunku biblioteki.
- A dlaczego właściwie tak bardzo Cię ona przeraża? - zapytał Remus spoglądając na dziewczynę omal nie wpadając przy tym w ścianę przez co puchonka pociągnęła go aby nie wpadł w nią.
- No pomysł - powiedziała dziewczyna stając, a Lupin zrobił to samo stając przed nią chcąc jej wysłuchać, a rudowłosa zaczęła wymieniać : - Jest śmiertelnie blada krwawa szminka tylko tego dodaje, nigdy się nie uśmiecha, a jakby tego było mało... - urwała dziewczyna widząc minę szatyna który zaczął lekko kręcić głową, aby zaprzestała i jakby próbował wskazać oczami za nią na coś.
- Słucham. Dokończ Hunt - powiedział zimny głos za nią, a Rose doskoczyła do Remusa wpatrując się w Martinę z przerażeniem. - Minus dziesięć punktów dla Hufflepuff'u za obrażanie nauczycielki i szlaban co środę aż do odwołania - powiedziała kobieta patrząc na nią chłodno, a dziewczyna wzdrygnęła się pod samym wpływem jej wzroku mając ochotę schować się gdzieś i nigdy z tamtąd nie wychodzić.
- Ale nie ma pani pewności że mówi o pani - wtrącił się Remus przez co obie kobiety spojrzały na szatyna.
- Co ty robisz? - zapytała cicho Rose tak aby Taylor nie usłyszała, lecz ten zdawał się jej również nie słyszeć.
- Tak? To o kim panie Lupin? - zapytała kobieta a jej czarne oczy przeszywały Lupina i zdawać się mogło że kobieta usiłuje go co najmniej zabić.
- Jakby pani nie zauważyła jest duża ilość uczennic które są strasznie blade i gdy tylko lekcja się skończy malują się tak że ciężko rozwiązać kim one tak naprawdę są - powiedział chłopak przypominając sobie jedną z dziewczyn które widział na szkolnym korytarzu po lekcji.
- Oboje macie szlaban. Lupin za kłamanie, a Hunt za obrażanie mnie. Nie jestem taka głupia jak Ci się zdaje chłopcze - powiedziała kobieta po czym odeszła, przez co jej czarna szata jak i włosy powiewały za nią.
- No i coś ty zrobił? - zapytała dziewczyna zakładając ręce na piersi patrząc na Lupina na co ten zmarszczył brwi.
- O co Ci chodzi? - zapytał zdezorientowany zielonooki, a dziewczyna westchnęła.
- Po co się wpakowałeś w ten szlaban? I to jeszcze przeze mnie!
- Przyjaciele sobie pomagają. Wiem że nie lubisz jak ktoś tobie pomaga bo uważasz że marnuje czas na Ciebie, ale zrozum że będę Cię wspierać nawet jak tego nie chcesz. A poza tym przyjaźniąc się z Huncwotami nie pierwszy i nie ostatni szlaban - powiedział Remus na co dziewczyna go przytuliła.
- Dziękuję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro