Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Reszta dnia minęła naprawdę spokojnie, może nie licząc nowej nauczycielki OPCM która była przerażająca i puchonka w żadnym stopniu nie żałowała, że zrezygnowała z tego przedmiotu.
Chłodny wyraz twarzy, zimna niczym lud, cera nieskazitelna połyskiwała bladym kolorem który był niemalże biały, czarne długie włosy tak samo ciemne oczy, a na ustach czerwona niemalże krwista szminka - tak właśnie wyglądała Martina Taylor i bardzo przerażała ona puchonkę, mimo że znała jej siostrę która z wyglądu była podobna to ona przynajmniej się uśmiechała do każdego, a kobieta ani trochę. Nie drgały jej nawet kąciki ust.

Rose w końcu doszła do wniosku że zaczyna wariować pod względem nowej nauczycielki, przez co postanowiła zapytać się przyjaciół czy też tak uważają i w ten właśnie sposób kierowała się w stronę pokoju wspólnego gryfonów, ponieważ jak ja złość Naomi i Grace postanowiły poduczyć się z zielarstwa.

Rudowłosa szła w milczeniu obserwując najróżniejsze obrazy, aż w końcu zobaczyła obraz Grubej Damy.

- Podaj hasło - powiedziała, a dziewczyna w odpowiedzi westchnęła dając jej tym do zrozumienia że nie zna hasła. - Bez hasła nie wejdziesz - dodała upewniając ją w tym że nie będzie taryfy ulgowej.

- A zawołałaby pani Remusa Lupina? - zapytała z nadzieją patrząc na obraz, lecz ciągle taką samą minę.

- Zobaczę co da się zrobić - odparła kobieta po czym odeszła w głąb obrazu, a puchonkę usiadła na schodach czekając w ciszy lecz nie trwała ona za długo.

- Rose co tu robisz? - zapytał ktoś naprzeciw, a wspomniana dziewczyna uniosła wzrok aby napotkać dwie rude uśmiechnięte czupryny.

- Cześć chłopaki. Remusa szukam ale tego jak zwykle nie ma gdy potrzebny - mruknęła rudowłosa, a chłopcy się zaśmiali. - Co się śmiejecie? - burknęła, lecz Prewett nie przestali.

- Bo tu stoję Rosie - powiedział głos z tyłu, a dziewczyna podskoczyła i omal nie spadła przez to ze schodów.

- REMUS! - krzyknęła na miodowowłosego opierając się o ścianę wzdychając ciężko. Niby taka duperela, a omal nie zeszła na zawał. - Nie strasz!

- Przepraszam. Nie chciałem - powiedział przepraszająco ze smutkiem w głosie.

- Ale co się smutasz? Nie smutaj się bo też będę - powiedziała dziewczyna robiąc smutną minkę, a Remus zaśmiał się i wyciągnął rękę aby pomóc jej wstać.

- Kochasie przepuścicie nas do tego pokoju...

- Czy będziemy tak stać aż do jutra? - dokończył Gideon, czego co prawda Remus i Rose nie wiedzieli lecz mimo to spłonęli rumieńcem, a dziewczyna od razu odsunęła się.

- Ale jesteśmy tylko przyjaciółmi - powiedział Remus po chwili, lecz Ci chłopcy spojrzeli nich z politowaniem po czym sobie poszli.

- Powiedzmy że tego nie było, okej? - zapytała dziewczyna czując się niezręcznie w takiej sytuacji, a Remus skinął głową w milczeniu. - A przyszłam tu po to aby zadać Ci pytanie...

- Tak? - Lupin uśmiechnął się delikatnie, spoglądając na rudowłosą z wyczekiwaniem.

- Czy Ciebie też ta pani od obrony przeraża? - zapytała wzdrygając się na samą myśl o nauczycielce. - A co jak ona jest wampirką? - zapytała ponownie, wyobrażając sobie jak nauczycielka piję krew jednej z uczennic, a chłopak w odpowiedzi cicho parsknął uznając to za żart, lecz widząc jej grobową minę zapytał :

- Ty nie mówisz poważnie?

- Mówię - powiedziała lekko zdenerwowana już Hunt. Naprawdę się jej bała, a była tak blada że pomysł z wampirem naprawdę nie był taki głupi jak mogłoby się zdawać.

- Przepraszam nie chciałem Cię urazić - powiedział pospiesznie Lupin. - Ale przyznaje jest może trochę przerażająca...

- To pewnie dlatego że jesteś gryfonem - burknęła dziewczyna zakładając ręce na piersi jak mała dziewczynka już dla żartu, aby upewnić w tym Remusa lekko się uśmiechnęła, a chłopak zaśmiał się po czym zaczął ją gilgotać przez co Rose co chwilę wybuchała śmiechem, przez co leżała na ziemi i gdyby nie to że chłopak co jakiś czas przerywał, prawdopodobnie by się udusiła.

- Remus... - zaczęła dziewczyna lecz chłopak znowu zaczął ją gilgotać po raz kolejny przez co przerwał jej własny śmiech. - Stop! - krzyknęła gdy miała chwilę wytchnienia, a chłopak zaśmiał się i przestał, a puchonka zaczęła gilgotać Lupina lecz długo to nie trwało gdyż chłopak był od niej nie dość że silniejszy to i sprytniejszy przez co rudowłosa znowu śmiała się głośno leżąc na ziemi.

- Udu... Uduszę się! - krzyknęła w między czasie, a szatyn czy chciał czy nie zaprzestał, nie chcąc skrzywdzić przyjaciółki.

- Drugi raz sama zaczęłaś - powiedział chłopak unosząc ręce do góry z lekkim uśmiechem.

- I tak za wiele to nie dało - burknęła dziewczyna robiąc minę obrażonej pięciolatki lecz tak szybko jak jej mina się pojawiła tak zniknęła po czym poszli w kierunku biblioteki.

- A dlaczego właściwie tak bardzo Cię ona przeraża? - zapytał Remus spoglądając na dziewczynę omal nie wpadając przy tym w ścianę przez co puchonka pociągnęła go aby nie wpadł w nią.

- No pomysł - powiedziała dziewczyna stając, a Lupin zrobił to samo stając przed nią chcąc jej wysłuchać, a rudowłosa zaczęła wymieniać : - Jest śmiertelnie blada krwawa szminka tylko tego dodaje, nigdy się nie uśmiecha, a jakby tego było mało... - urwała dziewczyna widząc minę szatyna który zaczął lekko kręcić głową, aby zaprzestała i jakby próbował wskazać oczami za nią na coś.

- Słucham. Dokończ Hunt - powiedział zimny głos za nią, a Rose doskoczyła do Remusa wpatrując się w Martinę z przerażeniem. - Minus dziesięć punktów dla Hufflepuff'u za obrażanie nauczycielki i szlaban co środę aż do odwołania - powiedziała kobieta patrząc na nią chłodno, a dziewczyna wzdrygnęła się pod samym wpływem jej wzroku mając ochotę schować się gdzieś i nigdy z tamtąd nie wychodzić.

- Ale nie ma pani pewności że mówi o pani - wtrącił się Remus przez co obie kobiety spojrzały na szatyna.

- Co ty robisz? - zapytała cicho Rose tak aby Taylor nie usłyszała, lecz ten zdawał się jej również nie słyszeć.

- Tak? To o kim panie Lupin? - zapytała kobieta a jej czarne oczy przeszywały Lupina i zdawać się mogło że kobieta usiłuje go co najmniej zabić.

- Jakby pani nie zauważyła jest duża ilość uczennic które są strasznie blade i gdy tylko lekcja się skończy malują się tak że ciężko rozwiązać kim one tak naprawdę są - powiedział chłopak przypominając sobie jedną z dziewczyn które widział na szkolnym korytarzu po lekcji.

- Oboje macie szlaban. Lupin za kłamanie, a Hunt za obrażanie mnie. Nie jestem taka głupia jak Ci się zdaje chłopcze - powiedziała kobieta po czym odeszła, przez co jej czarna szata jak i włosy powiewały za nią.

- No i coś ty zrobił? - zapytała dziewczyna zakładając ręce na piersi patrząc na Lupina na co ten zmarszczył brwi.

- O co Ci chodzi? - zapytał zdezorientowany zielonooki, a dziewczyna westchnęła.

- Po co się wpakowałeś w ten szlaban? I to jeszcze przeze mnie!

- Przyjaciele sobie pomagają. Wiem że nie lubisz jak ktoś tobie pomaga bo uważasz że marnuje czas na Ciebie, ale zrozum że będę Cię wspierać nawet jak tego nie chcesz. A poza tym przyjaźniąc się z Huncwotami nie pierwszy i nie ostatni szlaban - powiedział Remus na co dziewczyna go przytuliła.

- Dziękuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro