XXXVIII (ostatni)
Od autorki: A tego to się nie spodziewaliście ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pół roku później, nasze stado wróciło do normy, a nawet staliśmy się silniejsi. Wiele osób zainteresowało się zielarstwem, gdy dowiedzieli się o tym, że roślinka uratowała życie ich czy bliskich. Zmieniliśmy też wiele rzeczy dotyczących polowań jak i ochrony naszego terytorium.
Nie powiedziałem jednak nikomu o tym, że wiem kto stoi za chorobą ani że stado mojej matki chciało bym stał się ich częścią. Nie chciałem martwić Nialla, a jeżeli rzeczywiście, byłem już dla nich bezużyteczny, to nie chciałem tego ciągnąć.
Szykowałem obiad dla mojego mężczyzny, gdy poczułem go wchodzącego do domu. Uśmiechnąłem się pod nosem, wiedząc, że zaraz poczuje jego dłonie owijając się wokół mojego ciała.
Opierałem dłonie o blat, gdy przylgnął do moich pleców. Położył dłonie na moim okrągłym już brzuchu. Zamknąłem oczy czując ciepło Nialla.
- Myślisz, że go zepsujemy? - spytałem, gdy wsunął dłoń pod moją koszulkę zaczynając gładzić mój ciążowy brzuch.
Pierworodnym dzieckiem alfy i luny zawsze był chłopiec o naturze alfy, który miał w swoim czasie przejąć stado, dlatego pewnie już mówiłem o płci naszego maleństwa. Przyzwyczaiłem się już do myśli o byciu rodzicem w takim młodym wieku po ukończeniu wyłącznie liceum. Miałem swoje stado, mężczyznę i chyba nie potrzebowałem do szczęścia nic więcej. Minusem było to jak przytyłem i Niall mówiący jaki mięciutki się zrobiłem. Nie było to fajne.
- Na pewno nie - Niall zaśmiał się składając malutki pocałunek w zagłębieniu mojej szyi. Odetchnąłem cicho, kiedy zaczął obcałowywać moją skórę.
- N-Niall - sapnąłem czując przechodzące przez moje ciało dreszcze. Przez ciąże byłem naprawdę napalony, ale uprawianie seksu w tym stanie było dla mnie.. dziwne. Czułem się z jakiegoś powodu niezręcznie.
- Pachniesz tak pięknie - wymamrotał jedną dłonią przesuwając z mojego brzucha na moje pośladki, gdzie wsunął dłoń pod moje spodnie i bieliznę - Ile mamy czasu? - spytał mając na myśli ile kolacja powinna siedzieć jeszcze w piekarniku - Wystarczająco bym...? - wsunął w moje wilgotne wejście opuszek palca.
Zagryzłem dolną wargę i rozluźniłem się, pozwalając mu wsunąć go całego.
- Mhm - potaknąłem wzdychając, gdy poruszał we mnie jednym palcem. Niby tak mało, a było mi tak przyjemnie.. Oderwałem dłonie na moment od blatu, by zsunąć moją dolną część garderoby. Niall rozciągał mnie dwoma palcami, gdy ja pojękiwałem i kołysałem biodrami. Opuściłem głowę czując jego członka przy moim wejściu i praktycznie pisnąłem, kiedy wsunął we mnie kilka swoich centymetrów.
Wszystko było takie intensywne.
Tak przyjemne, że starczyły mi dwa niepełne ruchy, by zaskomleć i dojść na podłogę. Jęknąłem zażenowany. Nie musiałem patrzeć na Nialla by wiedzieć, że powstrzymuje chichot.
- Spokojnie - wymruczał mi do ucha - Jeżeli nie masz nic przeciwko - zaśmiał się cicho, wysuwając się ze mnie i wsuwając znów w płynnym ruchu.
- Nie mam - wymamrotałem oblizując dolną wargę mając wrażenie, że znów robie się twardy. Tuż przed pierwszym orgazmem Nialla, ja osiągnąłem swój drugi. Poczułem pustkę w sobie, jak i jego spermę spływającą po moich udach. Plusem ciąży było to, że nie musieliśmy używać prezerwatyw, dzięki czemu nasze doznania były zdecydowanie lepsze.
Doprowadziliśmy się do porządku moment przed wyjęciem zapiekanki z piekarnika. Z zaróżowionymi policzkami podałem nam jedzenie, czując na sobie rozbawione spojrzenie mojego mężczyzny.
- Chcesz wziąć ślub? - spytał nagle. Zmarszczyłem brwi, wyginając wargi w niepewnym uśmiechu, gdy spojrzeć na Nialla.
- Słucham?
- Nasze dusze są ze sobą złączone, jesteś księżycem mojego życia - odparł, a ja zarumieniłem się jeszcze bardziej, jeżeli było to możliwe - Ale może chciałbyś i takiej ceremonii?
Sięgnąłem do jego dłoni, spoczywającej na stole, gdy nie zaczął jeszcze jeść. Przykryłem jego dłoń swoją i potrząsnąłem głową.
- Wszystko jest takie jak powinno być Niall. Nie chce nic więcej prócz tego by nasze dziecko urodziło się zdrowe i było szczęśliwe - powiedziałem unosząc jego dłoń i wargami muskając jej wierzch - Poza tym to najgorsze oświadczyny jakie słyszałem - westchnąłem sięgając po widelec i wbijając go w kawałek kurczaka oblepionego serem.
- Starałem się - wymamrotał.
- Wiem kochanie.
Od autorki: Mam nadzieje, że podobało Wam się to ff. Buziaki! x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro