Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXX

Zayn

Kiedy dotarliśmy do mieszkania Nialla w Londynie, zaczynało się już ściemniać. A może naszego mieszkania w Londynie?

Uśmiechnąłem się pod nosem, przysiadając na niskiej komodzie w korytarzu i zrzuciłem ze stóp buty.

Blondyn wszedł do mieszkania z moją walizką, z opuszczoną głową i niesamowicie mocnym zapachem ciągnącym się za nim. Czułem jak zaczynam mieć problemy z oddychaniem przez jego feromony. Podążyłem za nim do sypialni, gdzie stał przy otwartym oknie.

- Hej Ni - zacząłem cicho łapiąc za kołnierzyk swojej koszulki i pociągając go lekko, mając wrażenie, że mnie dusi - Nie masz przypadkiem rui? - zaśmiałem się nerwowo wpatrując się w jego plecy. Kiedy w końcu się do mnie odwrócił, dyszał jak dzikie zwierze z pochyloną lekko głową tak, że nie widziałem jego oczu.

Mój wilk nie wiedział czy jest przerażony czy podniecony. A ja sam byłem w stanie wyłącznie stać i wpatrywać się w niego. Podszedł do mnie, łapiąc za ramiona i prowadząc do łóżka. Próbowałem go dotknąć, pocałować, ale nie pozwalał mi na to, ściągając ze mnie ubrania.

- N-Niall, nie jestem przygotowany - wymamrotałem kiedy zawisł nade mną. Jakby mnie nie słyszał - Niall - powtórzyłem uciekając pod niego po łóżku i prawie biegiem dopadłem do plecaka w którym miałem prezerwatywy. Rozumiałem go, w tym momencie jego żądze nie pozwalały mu myśleć o czymś tak głupim jak zabezpieczenie, ale ja musiałem o tym pamiętać.

Kiedy wyprostowałem się z szukanym pudełeczkiem w dłoni, poczułem Nialla tuż za sobą. Zacisnął swoją dużą dłoń na moim ramieniu.

- Do. Łóżka. - powiedział głosem alfy przez zaciśnięte zęby, a całe moje ciało się spięło. Wszedłem na pościel, wpatrując się w niego, kiedy dołączył do mnie i wszedł we mnie bez wcześniejszego przygotowania, a mój naturalny nawilżać nie dał zbyt wiele.

Parę godzin później leżałem na boku, plecami do mojego śpiącego mężczyzny. Wpatrywałem się w otwarte okno, z częściową odsłoniętą firanką. Księżyc świecił nad Londynem, oświetlając fragment sypialni w której walały się ubrania moje i Nialla.

Poczułem jak porusza się w pościeli, obudził się po chwili wychodząc z łóżka i szybkim krokiem ruszył do łazienki. Przełknąłem z trudem ślinę, kiedy usłyszałem kilka przekleństw, które rzucił. Wzdrygnąłem się na nagłe uderzenie w blat. Odchyliłem kołdrę, krzywiąc się z bólu, gdy siadłem na pobrudzonej, spermą i moją krwią, pościeli.

Ostrożnie stawiając kroki, sięgnąłem po moją bieliznę wsuwając ją przez posiniaczone nogi. Bardzo powoli wszedłem do łazienki, w której Niall stał opierając dłonie na blacie, lekko pochylony nad umywalką z opuszczoną głową.

Momentalnie spojrzał w moją stronę, z czerwonymi od łez oczami.

- Ni - wyszeptałem podchodząc do niego i łapiąc za rękę.

- Przepraszam Zayn. Tak strasznie cię przepraszam - zaskomlał, pochylając się i opierając głowę na czubku mojej - Nie panowałem nad sobą-

- Hej - mruknąłem odsuwając się lekko by spojrzeć mu w oczy. Ułożyłem dłoń na policzku blondyna, uśmiechając się słabo by trochę go uspokoić. Rzeczywiście, sprawił mi ból, ale nie był moją alfą, która nigdy by mnie nie skrzywdziła, gdyby nie ruja - Twój wilk przejął kontrole. Rozumiem Niall i nie jestem zły - powiedziałem, a on wyglądał jakbym oszalał.

- W pewien sposób cię zgwałciłem Zayn - sapnął, na co przymknąłem powieki, kręcąc lekko głową - Użyłem na tobie głosu alfy mimo iż obiecałem, że nigdy już tego nie zrobię.

- Przestań Ni - powiedziałem, a on złapał mnie za biodra najdelikatniej jak umiał, ostrożnie sadzając mnie na blacie. Zagryzłem mocno policzek od środka, by nie skrzywić się z bólu. Mężczyzna stanął pomiędzy moimi udami przytulając się do mnie - To jest żądza, nasze wilki i ich potrzeby biorą górę. Nie jestem zły, rozumiem co się stało i wiem, że gdyby nie ruja, to by się nigdy nie stało - wyszeptałem całując czubek głowy alfy.

- Nienawidzę się za to, że cię skrzywdziłem - powiedział cicho, a ja uderzyłem go lekko w ramie - Przepraszam Zayn.

- Nie przepraszaj. Nie jestem zły.

- Powinieneś być wściekły, bo ja-

- Kocham cię Ni - mruknąłem pochylając się i całując go mocno. Położył dłonie na moich udach, głaszcząc je czule jakby próbując mi wynagrodzić to co stało się wcześniej. Spojrzał w dół na swoje dłonie i widziałem jak zacisnął wargi, na widok zaczerwień i siniaków na mojej skórze. Objąłem dłońmi jego twarz, zmuszając go do kontaktu wzrokowego - Nie jestem zły - powtórzyłem - To nie byłeś ty, tylko twój wilk. I ja to rozumiem. Taka już nasza natura. Wiem, że byś mnie nie skrzywdził.

Bez słowa przytulił się do mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro