Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXVI

Od autorki: Miłego dnia!

Po obiedzie, przy którym prawie w ogóle się nie odzywałem, wróciliśmy z Niallem do domu. Usiadłem na kanapie w salonie, sięgając po pilot by włączyć plazmę, gdy moja alfa poszła wziąć prysznic.

Wpatrywałem się w ekran przeskakując po kanałach, sam nie będąc pewien czego szukałem. Moje myśli wciąż uciekały do tego jak bardzo mama Nialla mnie nienawidziła.

Czy zrobiłem coś złego zakochując się w jej synu? Jeżeli już, to wszystko było jego winą. To on mnie wybrał, on stwierdził, że będę dobrą luną i rozkochał mnie w sobie. Czemu Maura Horan nie weźmie pod uwagę tego, że gdyby nie Niall, to nigdy bym nie postawił stopy na terenie jej watachy?

Chciałem mieć w niej wsparcie. Ona również była luną, przed śmiercią jej alfy i ojca Nialla, przed tym jak mój mężczyzna przejął władze. Myślałem, że będzie nade mną czuwać, pomagać mi i że będę mógł zwrócić się do niej w trudnej sytuacji.

Teraz jednak wiem, że gdybym przyszedł do niej z problemem, ona wyłącznie by się ucieszyła, bo miałaby dowód na to, że nie nadaje się na lunę.

Wzdrygnąłem się, czując niespodziewany pocałunek przy uchu. Spojrzałem przez ramie na Nialla, który uśmiechnął się do mnie lekko i wyprostował, chwaląc swoją idealną klatką piersiową. Zauważyłem ręcznik owinięty wokół jego bioder i wilgotne jasne włosy.

- W porządku? - spytał przypatrując mi się.

- Jakoś gorąco się zrobiło - powiedziałem zagryzając dolną wargę, sprawiając, że zaśmiał się cicho.

- Miałem na myśli twoją zmartwioną buzie - odparł okrażając kanapę i siadając obok mnie. Od razu przysunąłem się do blondyna, układając głowę na jego piersi, gdy objął mnie ramieniem. Pachniał alfą i żelem pod prysznic.

- Wszystko jest okay - odpowiedziałem wciąż uważając za zły pomysł, uświadomienie Nialla iż jego mama mnie nienawidzi. Nie chce sprawić, że będzie mu przykro.

- Może się ubiorę, wrócę tu do ciebie i coś obejrzymy? - spytał, wyjmując z mojej dłoni pilot, który nieświadomie wciąż trzymałem.

- A musisz się ubierać?

Niall pocałował moje czoło, wyplątując się powoli z moich objęć by zniknąć na korytarzu i podążyć schodami do naszej sypialni.

Kiedy wrócił, byłem w trakcie wybierania filmu na netflixie połączonym z telewizorem. Sam nie wiedziałem, co chciałbym obejrzeć. Moja alfa jednak wiedziała za mnie, wybierając jeden z filmów Marvela o tym chłopaczku bawiącymi się w Spider Mana. Czy niezdecydowanie również było cechą omeg? Potrzebowałem alfy, która zdecyduje za mnie?

Traciłem przez Liama rozum i moją pewność siebie. Ciągle dawał mi do zrozumienia, że jestem słaby i chyba zaczynałem w to wierzyć.

- Zayn - odezwał się nagle Niall, marszcząc brwi i wyglądając na złego. Co znowu zrobiłem? - Naprawdę, co się dzieje?

- Ja- Przepraszam, zamyśliłem się - wymamrotałem sięgając po poduszkę i układając ją sobie na kolanach by zacząć bawić się frędzelkami.

- Rano wszystko było w porządku, a teraz jesteś nieobecny. Czy zrobiłem coś nie tak?

Zamrugałem kilkukrotnie, zaczynając energicznie kręcić głową. Odrzuciłem poduszkę, przysuwając się do Nialla by ostatecznie znaleźć się na jego kolanach. Złapałem w obie dłonie jego piękną twarz.

- Oczywiście, że nie. Jesteś idealny Niall - wyszeptałem - Czasami mam wrażenie, że nawet nieprawdziwy. Nie podejrzewałem, że uda mi się znaleźć alfę mimo braku stada a jednak mam ciebie - powiedziałem nie chcąc już myśleć o Maurze czy Liamie. Tylko o moim Niallu i naszym stadzie - Najwspanialszą alfę na calutkim świecie.

- Ja mam najwspanialszą omegę - powiedział patrząc mi w oczy, na co parsknąłem krótkim śmiechem. Chciałem mu powiedzieć, że na pewno znalazłby kogoś lepszego ode mnie, jednak jego wilk musiał sobie upodobać mojego.

Nachyliłem się, smakując jego wspaniałych warg. Składałem na ustach Nialla pocałunki, rozchyliłem wargi pozwalając mu wsunąć język do mojej buzi. Jęknąłem cicho, a on przeniósł dłonie na moje plecy przysuwając moje ciało jeszcze bliżej mimo iż nie dzieliło nas już prawie nic.

- Kocham cię - wyszeptał, kiedy odsunęliśmy się tracąc oddech - Kocham cię moja luno.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro