Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXI

Wpatrywałem się w alfę stada. Najpiękniejszą alfę jaką widziałem w życiu. Moją alfę.

Chodziłem pomiędzy ludźmi na przyjęciu, którzy co chwila zagadywali mnie albo wciągali w pogawędki, które i tak skupiały się głównie na stadzie czy moim życiu po połączeniu.

Miałem na sobie biały, długi szlafrok z cieniutkiego materiału. Może nie był to szlafrok, chyba płaszcz do ziemi. Moje czarne włosy przyozdabiał wianek z białych róż i lilii świadczących o mojej niewinności.

Przed uroczystością alfa stada wraz z innymi wilkami udała się na polowanie. Niall przyniósł największą zdobycz obwieszczając ją prezentem dla mnie.

Ucieszyłbym się z kwiatów czy kartki, ale tradycja nakazywała alfie upolować zwierzynę jako podarunek dla omegi, przyszłej luny.

Nie byłem w stanie nic przełknąć, ani jedzenia ani picia mimo iż w mojej dłoni był kieliszek wypełniony białym winem.

Nie widziałem się z Niallem od wczorajszego popołudnia, gdzie przed pójściem na polowanie, które trwało całą noc, przeprowadziliśmy znów rozmowę na temat połączenia.

Poprosił bym przygotował się do naszego pierwszego razu, nie chcąc by stała mi się krzywda. Jakiś czas temu z rumieńcami na policzkach mimo iż byłem całkiem sam, rozciągałem się palcami. Pamiętałem też, że Niall ostrzegł mnie bym nie przestraszył się, gdy mnie zaknotuje. Gdyby wtedy chciał go wyjąc, zrobiłby mi krzywdę.

Teraz stałem przy stole z przekąskami obserwując blondyna rozmawiającego z Liamem i inną alfą. Na sobie miał podobny strój do mojego.

Wiedziałem, że to pora, gdy mamy powoli zabierały dzieciaki do domów. Niall ruszył w moim kierunku. Bez słowa wyjął z mojej dłoni kieliszek z nieruszonym winem i odstawił go na stół. W ręce miał jeden kwiat. Czerwoną róże, którą włożył w mój wianek na znak miłości.

Złapał mnie za rękę prowadząc powoli w odpowiednie miejsce - pustą polane przystrojoną kwiatami. Moje dłonie drżały, gdy te Nialla były spokojne podczas zdejmowania ze mnie mojego okrycia. Uklęknął, co i ja zrobiłem. Wpatrywaliśmy się w siebie, gdy ułożył mnie delikatnie na ziemi i rozsunął moje uda.

Moje serce uderzało szaleńczo o żebra. O dziwo byłem twardy jak Niall, ale i wilgotny, jakby moje ciało wiedziało dokładnie jak powinno reagować. Dobrze, że chociaż ono.

Oparł czoło o moje i musnął delikatnie moje wargi.

- Kocham cię - wyszeptał, na co ułożyłem dłonie wzdłuż ciała, całkowicie się mu oddając. Uśmiechnąłem się delikatnie.

- Ja ciebie też.

Czułem jak wsuwa się we mnie. Przymknąłem powieki starając się rozluźnić. Był do połowy wewnątrz, gdy wysunął się prawie cały by wypchnąć znów biodra. Przełknąłem swój jęk, wiedząc, że nie powinienem okazywać praktycznie nic. Żadnych jęków, żadnych ruchów. Muszę po prostu leżeć, gdy Niall będzie wchodził we mnie a na koniec wbije zęby w moją skórę tworząc połączenie.

Był duży, czułem pieczenie mimo nawilżenia i wcześniejszego przygotowania. Jednak było przyjemnie, gdy wchodził we mnie cały. Z jego ust uciekały cichutkie warknięcia, kiedy przyspieszał, a nasze skóry stykały się.

Nie zwracałem uwagi na ludzi wokół nas. Nie mieli dla mnie znaczenia, gdy Niall kochał się ze mną. Byliśmy tylko my. Złączeni.

Nagle zamarł, poczułem coś dziwnego w sobie, jakby rósł. Nie było to przyjemne. Po mojej skroni spłynęła samotna łza, którą Niall scałował całkiem łamiąc etykietę, zasady czy cokolwiek.

Tkwiliśmy bez ruchu, ja z knotem mojej alfy w sobie, póki nie doszedł. W tym samym momencie wbił kły w zgięcie mojej szyi a ja złapałem go za nadgarstek rozchylając wargi w niemym bólu.

Wszyscy klaskali, cieszyli się. Ale mnie obchodził wyłącznie Niall, biorący mnie na ręce i całujący czule.

- Oto Zayn, luna stada. I Niall, alfa stada - zawołał ktoś, a ja uśmiechnąłem się wtulając w mojego mężczyznę.

Przyjęcie trwało do rana, jednak my uciekliśmy od razu. Poszliśmy do domu, ale nie po to by znów się kochać, tylko żeby po prostu poleżeć w swoich objęciach. By szeptać sobie jak bardzo się kochamy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro