Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XV

Siedziałem na balkonie, z nogami wsuniętymi pomiędzy barierki, zwisającymi nad ziemią. Z dymem papierosowym powoli wypełniającym moje płuca. Przyglądałem się domom i ludziom, których miałem w zasięgu swojego wzroku z wysokości pierwszego piętra.

Miejsce w którym osiedliła się wataha Nialla jest piękne, domy tak samo. I ludzie.

- Zayney, jesteś gotowy? - usłyszałem wołanie blondyna. Zgasiłem papierosa na kremowej płytce, wrzucając niedopałek do doniczki z kwiatkiem stojącym obok.

- Wybacz - szepnąłem do roślinki i podniosłem się otrzepując spodnie. Alfa weszła do sypialni, w momencie, gdy przymykałem drzwi od balkonu. Podszedł do mnie, całując krótko by obejrzeć mnie od góry do dołu, z delikatnym uśmiechem. Ubrałem się w czarne spodnie i granatową koszulę.

- Wyglądasz pięknie - odparł łapiąc mnie za rękę.

- A ty bardzo przystojnie - wymruczałem poprawiając kołnierzyki jego białej koszuli. Materiał był dość cienki, a ja mogłem zobaczyć tatuaż, znak jego watahy, na lewej piersi. Obrysowałem go palcem i spojrzałem mu w oczy - Też będę musiał sobie taki zrobić? - spytałem cicho.

- Tylko alfy go robią - zaśmiał się. Przewróciłem oczami, nie chcąc zaczynać dyskusji na temat dyskryminacji omeg.

- Jesteśmy umówieni z twoją mamą na siódmą, czemu idziemy tak wcześnie?

Zegarek na szafce nocnej pokazywał w pół do siódmej, a Niall chciał już wychodzić. Jego matka mieszka przecież pięć minut stąd.

- Znam ją jakiś czas - powiedział z cichym śmiechem - I ona oczekuje przyjścia przed czasem, zaoferowania pomocy, mimo iż odmówi.

Weszliśmy do domu mamy Nialla, gdy ona krzątała się z inną kobietą przygotowując kolacje. Wnętrze było bardzo podobne do tego w którym zamieszkałem, Maura musiała maczać palce w wystroju.

- Witajcie - odezwała się blondyna posyłając nam delikatny uśmiech.

- Zee, to Ruby, przyjaciółka mojej mamy - przedstawił ją Niall, a ja wyciągnąłem w jej kierunku dłoń.

- Zaprosiłam parę osób, by mogli poznać twoją omegę - powiedziała blondynka. Może troszkę zacząłem się denerwować. Nie myślałem o tym, jak poznam watahę, ale nie wiedziałem, że tak szybko - Chyba nie macie nic przeciwko?

- Nie - odparłem, może zbyt szybko. Maura wyglądała na zaskoczoną, ale uśmiechnęła się, a ja poczułem, że Niall może będzie ze mną dumny - Może potrzebuje Pani pomocy?

- Radzimy sobie - rzuciła Ruby - Siądźcie, poczekajcie na resztę - wskazała salon. Blondyn pociągnął mnie na jedną z kanap. Resztą towarzystwa okazali się jedni z ważniejszych członów stada. Jednak brakowało tu kogokolwiek w moim wieku, więc byłem cały czas przyczepiony do boku Nialla.

Usiedliśmy do stołu, Maura podała pierwsze danie, a ja poczułem ślinę napływającą do buzi.

- Pachnie pięknie - powiedziałem nie mogąc się doczekać aż złapie za widelec, podejrzewam już skąd Niall, alfa, umie tak gotować.

- Uważaj, za chwile będziesz jej ulubionym synem - mruknął teatralnym szeptem blondyn, a ja zaśmiałem się cicho, nieśmiało spoglądając na Maurę.

- Mam nadzieję, że będzie Wam smakować - kobieta usiadła. Zacząłem jeść, gdy wszyscy inni wzięli sztućce. Czułem na sobie spojrzenie matki Nialla, jakby czekała na moją reakcje, kiedy przełknę pierwszy kęs. Pokazałem, że mi smakuje i dopiero wtedy przestałem czuć, że wypala mi dziurę w głowie wzrokiem - Zayn, opowiedz nam coś o sobie, swojej rodzinie - odparła, a ja zerknąłem na moją alfę, która uśmiechnęła się delikatnie chcąc dodać mi otuchy i odwagi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro