XIII
Minął tydzień, podczas którego nie poszedłem do pracy, a spędzałem czas z Niallem. Wiedziałem, że nie mam już po co wracać do baru. Ale nie żałuje.
Przez siedem dni poznawaliśmy się, chodziliśmy na randki, kolacje albo siedzieliśmy po prostu u któregoś z nas w mieszkaniu rozmawiając.
Pakowałem powoli swoje rzeczy do kartonów, byśmy mogli zacząć je przewozić na teren stada. Byłem podekscytowany tym, że zaraz poznam watahę Nialla, a w wkrótce i moją. Byłem też równie przerażony. A jeżeli im się nie spodobam? Nie zabierałem wszystkiego, niektóre rzeczy spakowałem do wyrzucenia lub do oddania. Upchnąłem całe swoje życie w dwie duże walizki i kilka pudeł.
Pobiegłem do drzwi, gdy tylko usłyszałem dźwięk dzwonka. Otworzyłem je i ujrzałem moją alfę.
- Hej - uśmiechnąłem się do Nialla i pocałowałem w policzek zanim zdążył przekroczyć próg.
- Hej - odpowiedział - Gotowy?
- Tak - powiedziałem od razu, patrząc mu w oczy. Wygiął wargi w uśmiechu, zanim zamknął za sobą drzwi i ruszył ze mną po walizki.
- Zayn - odezwał się nagle, a ja przystanąłem spoglądając na niego przez ramie. Momentalnie znalazł się przy mnie, łapiąc za biodra. Wpatrywał się we mnie bez słowa, co właściwie odrobinkę zaczęło mnie przerażać - Kiedy masz gorączkę? - spytał marszcząc brwi.
- J-ja sam nie wiem - wymamrotałem by zaraz wzruszyć ramionami - Mam może dwie, trzy w ciągu roku. Raczej nie da się ustalić konkretnej daty, kiedy będę miał akurat ją miał.
- Będziesz miał niedługo - sapnął odwracając się i przejeżdżając dłonią po twarzy - Okay Horan, dasz radę, wytrzymasz - mamrotał do siebie kierując się do mojej sypialni. Zaskoczony odprowadziłem go wzrokiem - Twój cykl zmieni się całkowicie, gdy tylko zaczniesz żyć wśród wilków. Mam nadzieje, że nie będę musiał zagryźć alf ze swojego stada, kiedy dostaniesz gorączki przed naszym połączeniem - zawołał ze śmiechem z drugiego pomieszczenia.
- Też mam taką nadzieje - wymamrotałem. Jak to możliwe, że Niall czuł moją gorączkę, a ja nie? Objawy miałem zwykle dzień lub dwa przed. Byłem pobudzony, nie mogłem się na niczym konkretnym skupić. Czyli miałem jeszcze kilka dni, może Niall ma po prostu bardzo wyczulony węch.
- Czyli potrafisz wyczuć moją gorączkę? - spytałem, gdy siedzieliśmy już w samochodzie, dopiero rozpoczynając drogę do watahy. Zerknął na mnie kątem oka, kiwając głową - A ja będę wiedział, kiedy masz ruję?
- Wydaje mi się, że tak. Choć ty pachniesz wyjątkowo mocno, ale słodko. Co jest niespotykane, ale fajne - uśmiechnął się delikatnie sam do siebie, a ja ścisnąłem uda wpatrując się w nie. Nie byłem pewien, czy to komplement.
- A co jeżeli mnie nie polubią? - odezwałem się cicho po chwili. Niall zwolnił widząc pomarańczowe światło i spojrzał na mnie, wyciągając dłoń i niepewnie kładąc ją na moim kolanie - Albo nie uznają mnie za odpowiednią osobę i że nie nadaje się na lunę? - wyszeptałem, nawet nie patrząc na blondyna.
- Jeżeli chcesz poczekać, to możemy pojechać tam później. Ale moje stado wie, że nie wybrałbym na lunę kogoś, kto by się na nią nie nadawał - ścisnął delikatnie moje kolano, które drgnęło mimowolnie przez łaskotki. Niall uśmiechnął się i pochylił, całując mój policzek zanim pojawiło się zielone.
- Chcę ich poznać, ale też się boję - wymamrotałem przejeżdżając dłonią po twarzy i wzdychając.
- Nie pozwolę cię skrzywdzić Zayn.
Uśmiechnąłem się słabo na jego słowa i przymknąłem oczy, starając się uspokoić. Droga do stada Nialla to ponad godzina, jeszcze znajdę czas by się pomartwić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro