Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XII

Przebudziłem się następnego, czując jak ktoś delikatnie przeczesuje palcami moje włosy. Zmarszczyłem brwi i nos, nie otwierając oczu, ale wiedziałem kto leży tuż obok mnie.

- Hej - wyszeptałem czując zapach mojej alfy. Znaczy jeszcze nie mojej, ale sprawiało mi przyjemność nazywanie Nialla w ten sposób. Rozchyliłem powoli powieki by zobaczyć blondyna wpatrującego się we mnie. Rozejrzałem się odrobine po pomieszczeniu, w którym byliśmy - W tej części twojego mieszkania mnie jeszcze nie było - wymruczałem wyciągając dłoń i kładąc ją na zarośniętym policzku Horana.

- Więc witaj - mruknął przysuwając się do mnie i chowając twarz w mojej szyi, złożył tam malutki pocałunek - Mam nadzieje, że nie jesteś zły, że zabrałem cię tutaj, a nie do twojego mieszkania.

- Nie, spało mi się dobrze - powiedziałem łapiąc za kołdrę i nakrywając nas oboje. Niall spojrzał znów na mnie, a ja zauważyłem siniak na jego prawym oku i kości policzkowej - Nie musiałeś go atakować, mogliśmy po prostu wyjść - wyszeptałem obrysowując opuszkiem palca okolice siniaka.

- Dotykał cię, mojej omegi. Nie masz pojęcia jaka złość mnie ogarnia, kiedy ktoś patrzy na ciebie tak łapczywie, jak tylko ja mogę. Nie panuje nad sobą Zayn - sapnął. Złapałem go za rękę, ściskając ją i pociągając do góry, by pocałować siniaki na kostkach jego dłoni - Jesteś piękny, każdy cię pragnie. Nawet jeżeli się połączymy, wciąż będą zwykli ludzie, którzy nie będą czuli naszej więzi i będą cię chcieli.

- Hej, spokojnie - uśmiechnąłem się do niego - Jestem twój Niall. Poza tym, pamiętam, że mieliśmy porozmawiać.

- Też pamiętam - westchnął odsuwając się ode mnie i przeczesując palcami włosy, by odrobine się rozbudzić - Wytłumaczę ci jak wygląda połączenie alfy i luny. To jak wyglada życie w stadzie. Po pierwsze, chciałbym żebyś przeprowadził się na teren watahy - powiedział, a ja uniosłem się na łokciach by zaraz również usiąść i wpatrywać się w błękitne oczy Nialla - Do mojego domu, ale wtedy już będzie on nasz. Tego mieszkania będziemy używać wyłącznie podczas dłuższych wyjazdów - uśmiechnąłem się delikatnie na to określenie - Chciałbym też żebyś zrezygnował z pracy. Dojazd nie ma sensu, poza tym mamy pieniądze. Wraz z watahą odziedziczyłem firmę ojca, która całkiem nieźle sobie radzi, a część naszego stada i przyjaciół pracuje w niej.

- W porządku - westchnąłem, gdy zrobił przerwę najwyraźniej oczekując mojej zgody lub sprzeciwu. A ja nie chciałem się kłócić znów na temat pracy, której rzeczywiście miałem niekiedy dość - Co dalej? Czy połączenie alfy stada wygląda inaczej niż zwykłe? Nie ma gryzienia w czasie.. seksu? - spojrzałem mu niepewnie w oczy. Uśmiechnął się unosząc jeden kącik ust.

- Jest, wszystko to samo oprócz tego, że.. musimy to zrobić przy stadzie - powiedział powoli, a ja poczułem jak coś mnie skręca w żołądku. Uśmiechnąłem się nerwowo.

- Mówisz poważnie? - mój głos zadrżał. Błagam, niech on żartuje - Nie dość, że będę tracił dziewictwo to jeszcze mam to robić przy całym stadzie?

- Taka tradycja Zayn i niestety, to nie jest jedna z rzeczy, którą moglibyśmy zmienić - zacisnął wargi, widząc moją minę - Do tego nie możemy się zabezpieczyć.

- Słucham? - sapnąłem i zacząłem energicznie kręcić głową. Odrzuciłem kołdrę, stając przy łóżku. Kiedy poczułem chłodny powiew, zdałem sobie sprawę, że jestem w samych bokserkach. Nawet nie myślałem o tym by się zakrywać, Niall pewnie się naoglądał wieczorem, a ja byłem zbyt zdruzgotany na myśl o stosunku bez prezerwatywy. Możliwość zajścia w ciąże we właśnie tym momencie mojego życia mnie przerażała. Zdawałem sobie sprawę, że dla Nialla jako alfy, dzieci to priorytet, ale miałem nadzieje, że chwile z tym poczekamy. Tak jak z połączeniem.

- Hej, spokojnie - powiedział wyciągając w moim kierunku dłonie, które po chwili złapałem. Ścisnął je, uśmiechając się delikatnie - Twoje ciało się zmienia podczas połączenia, nasze dusze się łączą i nie ma opcji by moja sperma się przyjęła - zaśmiał się, pociągając mnie do siebie i patrząc mi głęboko w oczy. Westchnąłem cicho zanim cmoknąłem jego wargi - Nie bój się - wyszeptał odsuwając się minimalnie bym znów mógł spojrzeć w jego niebieskie tęczówki - Będę zawsze przy tobie.

- Jak wiele dzieci chcesz mieć? - spytałem cicho. Niall uśmiechnął się pociągając za moje ręce, przez co wylądowałem na jego kolanach. Otulił mnie ramionami, a ja poczułem swego rodzaju bezpieczeństwo.

- Kilkoro, ale na wszystko przyjdzie czas Zayn - szepnął całując czubek mojej głowy. Zacisnąłem wargi i przymknąłem powieki, wtulając się w blondyna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro