Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII

Kilka wieczór później byłem w trakcie zamykania knajpy, kiedy poczułem coś dziwnego. Czyjąś obecność, oczy na sobie.

Rozejrzałem się po pustej ulicy, przekręcając kluczyk w zamku w drzwiach baru. Wykonałem ruch nadgarstkiem zabierając szybko pęk kluczy i ruszyłem drogą, którą zawsze wracałem ze względu na to, że była najbardziej oświetlona. Ale wciąż nie czułem się pewnie.

Odwróciłem się w kierunku wyczuwalnego zagrożenia i zawarczałem wpatrując się w przestrzeń. Musiało wyglądać to zabawnie, choć tylko tym mogłem się bronić.

Mogłem też zmienić się w wilka, czego nie za bardzo chciałem będąc na środku miasta, nawet jeżeli było puste.

- Zayn?

Odwróciłem się z piskiem, typowym dla omegi i zobaczyłem Nialla przypatrującego mi się. Poczułem swego rodzaju ulgę i bezpieczeństwo.

- Co ty tu robisz? - sapnąłem rozglądając się ponownie po ulicy. Uczucie zniknęło.

- Obiecałem przyjść po ciebie do pracy - przekrzywił głowę z delikatnym uśmiechem. Wyglądał jak szczeniaczek, jeden z tych, które tak zabawnie przekrzywiają główki słuchając czyjegoś głosu - Drżysz - powiedział łapiąc mnie za rękę, którą szybko zabrałem.

- Wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje - wymamrotałem - Ale opcja z tobą też nie jest lepsza - fuknąłem mijając go.

- Słucham? - sapnął doganiając mnie i zatrzymując. Spojrzałem w jego niebieskie oczy i wymalowane na twarzy pytanie.

- Okłamałeś mnie. Wiedziałem, że to wszystko było zbyt pięknie - zaśmiałem się kpiąco chcąc znów ruszyć przed siebie, ale zatrzymał mnie zaciskając dłoń na moim nadgarstku. Nie było to bolesne, ale zmusiło mnie do zostania w miejscu.

- Co zrobiłem? - zmarszczył brwi i mógłbym mu uwierzyć, że naprawdę nie wie o co chodzi.

- Czemu nie powiedziałeś mi, że jesteś alfą stada? - spytałem zaciskając wargi. Wyraz twarzy Nialla zmienił się momentalnie - Nie będę przygodą - wyszeptałem czując mały ból w klatce piersiowej.

- Przygodą? Nie, Zayn, nie - powiedział puszczając moją rękę, po to by złapał mnie za ramiona. Wziął głęboki oddech przymykając powieki by pochylić się do mnie nieznacznie - Nie powiedziałem ci, że nią jestem, bo wiedziałem, że tak zareagujesz. Nie umówiłbyś się ze mną, nie spotkałbyś się z alfą stada - wyszeptał.

- Masz racje. Nie spotykałbym się z kimś z kim nie miałbym przyszłości - wymamrotałem, a Niall otworzył szerzej oczy patrząc prosto w te moje brązowe.

- Co? Mamy razem przyszłość.

- Oh błagam - potrząsnąłem głową czując łzy w oczach. Nie rozumiałem tych wszystkim emocji, o które przyprawił mnie Niall pojawiając się w moim życiu - Przecież ktoś taki jak ja nie zostanie luną.

- Czemu? Chcę byś to właśnie ty był moją omegą, luną mojego stada. Jesteśmy sobie przeznaczeni Zayn - powiedział, a ja przełknąłem z trudem ślinę wpatrując się w niego z pojedynczą łzą ściskającą po moim policzku - Pamiętasz jak podałeś mi rękę? W barze? Gdy się dotknęliśmy.. Poczułem jakby małe trzęsienie ziemi, w środku. Mój wilk.. on oszalał. Na twoim punkcie. Też to czułeś, wiem, że poczułeś to samo, widziałem po twoich rumieńcach. Twoja omega pragnie mojej alfy, a moja alfa chce twojej omegi Zayn - wyszeptał opierając czoło o czubek mojej głowy będąc o te pare centymetrów wyższym - Czasami czuję jakbyśmy już byli połączeni. Kiedy odwiozłem cię po randce, poczułem coś w sobie, jakby twoje pragnienie. Chciałeś bym cię pocałował i zrobiłem to Zayn - powiedział kładąc dłonie na moich policzkach i odchylając się by spojrzeć w moje załzawione oczy - Tak jak powiedziałem. Już jesteś moją omegą.

Rozchyliłem wargi, chcąc nabrać choć odrobine powietrza, które wstrzymywałem słuchając go. Wpił się wtedy w moje wargi, a ja poczułem, że mówi prawdę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro