Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV

Od autorki: Kto czyta, zostawia mały albo duży komentarz ❤️✨

W poniedziałek wieczorem zobaczyłem Nialla znów wchodzącego do baru. Uśmiechnąłem się delikatnie na jego widok i przerwałem przecieranie blatu obok kasy.

- Hej - powiedziałem bezgłośnie, nie potrafiąc powstrzymać uśmiechu na widok blondyna. Pochylił się jakby chcąc mnie pocałować, ale zagryzłem dolną wargę kręcąc głową.

Przecież nie mogę całować się z klientami, gdyby szef to zobaczył, byłoby po mnie.

Spojrzał na mnie zaskoczony i usiadł znów przy barze.

- Witam, co chciałbyś zamówić? - spytała Alyssa, jedna z moich koleżanek z pracy. To ja go zawsze obsługiwałem, więc poczułem się dziwnie, kiedy ona pierwsza zaczęła zbierać od niego zamówienie. Ale chyba tylko Harry wiedział o tym co było, a raczej zaczynało być pomiędzy mną a Niallem.

- Kawę Americano - odparł zerkając na mnie. Zacisnąłem wargi i odwróciłem się zaczynając układać butelki z syropami smakowymi do drinków, mimo iż stały idealnie równo. Alyssa rozmawiała z blondynem zagadując go, a ja starałem się powstrzymywać uczucie zazdrości.

Przed dwudziestą drugą zaczęli pojawiać się kolejni klienci, a nawet wyczułem dwa wilki, ale bety. Rzadko zdarzali się u nas w barze tacy jak ja, więc byłem zaskoczony obsługując ich.

- Powinniście mieć tu imiona - wskazał na swojej piersi miejsce, gdzie na mojej koszulce było logo baru. Przewróciłem oczami śmiejąc się do niego cicho, w trakcie nalewania piwa. Czułem jego intensywny wzrok na sobie, tak samo jak ten Nialla wwiercający się we mnie.

- Klienci muszą zasłużyć żeby je poznać - powiedziałem uśmiechając się delikatnie i stawiając przed betą piwo na podkładce, zacząłem napełniać drugi kufel dla jego kolegi.

- O której kończysz? - spytał brunet, a ja mogłem się tylko zaśmiać.

- No weź, moglibyśmy spędzić miło wieczór we trójkę - wymruczał pierwszy, pochylając się lekko do mnie ponad blatem, który nas dzielił.

- Nie wydaje mi się - odezwał się nagle Niall obracając pustą filiżankę po kawie na spodku. Spojrzałem na nią zdziwiony, tak samo jak te dwie bety. Zmierzyli go wzrokiem by prychnąć lekceważąco.

- Odwal się - warknął jeden z nich, a ja wróciłem do napełniania kufla piwem by jak najszybciej dać je jednej z bet - To jak? - spojrzał na mnie z czarującym uśmiechem, a przynajmniej on chciał by był czarujący. Nie był taki.

- Niestety, mogę być zbyt zmęczony. Pracuje od rana - powiedziałem opierając się o blat, kiedy postawiłem na nim drugie piwo. Musiałem być miły nawet dla takich klientów.

- To może jutro?

- Nie zrozumieliście, że on nie chce? - warknął Niall, a ja spojrzałem na niego z błaganiem w oczach. Nie potrzebowałem tu kłótni i bójek. Byłem jedynym meżczyzną, który został tu z obsługi razem z paroma kelnerkami. Do tego jestem słabą omegą i nie ma mowy bym poradził sobie z bijącymi się betami i alfą.

- Masz jakiś problem?! - zawołała jedna z bet, a Niall wstał ze stołka pokazując, że góruje nad nimi wzrostem. Złapał jednego z nich częstując pięścią i jak gdyby nigdy nic usiadł znów na stołku pokazując Alyssie, że chce jeszcze kawy. Wpatrywaliśmy się w niego wszyscy zszokowani.

- Mam problem z tym, że zagadujecie moją omegę - powiedział nawet na nich nie patrząc.

- S-spokojnie - odezwał się jeden z nich, podnosząc swojego kolegę z podłogi - Nie czuliśmy połączenia, już sobie idziemy - zaśmiał się nerwowo i kiwnął do nas głowami ruszając do wyjścia.

- Twoją omegę? - spytałem patrząc Niallowi w oczy. On naprawdę..?

- Moją omegę - zgodził się posyłając mi delikatny uśmiech. Ojejku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro