Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II

- Naprawdę siedział do zamknięcia? - spytał następnego dnia Harry, kiedy otwierałem bar. Kiwnąłem głową z uśmiechem zdejmując kurtkę i rzucając ją na jedno z krzeseł wiedząc, że przed otwarciem i tak wyjdę jeszcze na papierosa.

- Cały czas mnie zagadywał, ledwo się powstrzymywał, gdy musiałem zająć się innymi klientami. No i.. Dałem mu swój numer - powiedziałem cicho, a Harry złapał mnie za rękę w szoku.

- Jestem z ciebie taki dumny! Może w końcu poznasz ten słodki smak seksu! - pisnął chyba zdecydowanie bardziej podekscytowany niż ja byłem.

- Harry - westchnąłem zapalając wszystkie światła w barze. Niechętnie otwierałem knajpę, bo wiązało się to z przygotowaniem wszystkiego na przyjęcie wszystkich gości - Tłumaczyłem ci. Czekam na swoją alfę.

- Ty i te twoje wilcze ja - mruknął kierując się na zaplecze, po chwili słyszałem jak odkręca wodę zapewne by przygotować mopa na szybkie ogarnięcie podłogi - Gdybyś jeszcze widywał się z jakimiś wilkami, ale ty się całkiem od nich odciąłeś. Masz szczęście jak jakiś przyjdzie tu do baru. Najwyżej sobie zwalisz do jego zapachu.

- Dupek - prychnąłem, mimo iż miał racje. Mam dwadzieścia dwa lata i wciąż jestem prawiczkiem. Jednak mimo braku stada, zdawałem sobie sprawę, że nie będę miał szans na połączenie z alfą, jeżeli nie będę czysty. A mienie alfy jest wszystkim dla omegi, jak ja. W tym wypadku nie da się być silnym i niezależnym.

Było koło dwudziestej, kiedy szef wpadł do knajpy. Kręciłem się z tacą pomiędzy stolikami posyłając gościom uśmiechy, starając się zapamiętać wszystko, co chcieli bym przyniósł. Gdybym mógł cofnąć się o parę lat, na pewno wybrałbym inny kierunek w życiu niż praca jako kelner.

- Zayn, zmyj podłogę - rzucił do mnie mój pracodawca, a ja westchnąłem cicho. Nienawidziłem tego robić podczas takiego ruchu, bo nie miało to za grosz sensu. Przecież zaraz ludzie i tak nadepczą a do tego to niebezpieczne.

Myłem schody udając, że to nie problem, kiedy goście zostawiali mi ślady butów na świeżo umytej podłodze. Tak naprawdę miałem ochotę płakać.

Ktoś schodząc z piętra tak się spieszył, że nie zobaczył wiadra z wodą, które kopnął.

- Nie - szepnąłem widząc jak conajmniej dwa litry z wodą zaczynają płynąć po schodach. Kobieta nawet na mnie nie zerknęła, a co dopiero przeprosiła. Zeszła na dół starając się jak najmniej zamoczyć czarne zamszowe szpilki.

- Cholera - usłyszałem kilka schodków niżej. Zabrałem ręce z twarzy, kiedy starałem się uspokoić oddech i zobaczyłem blondyna klęczącego na samym dole schodów. Musiał się wywalić przez tą przeklętą wodę na schodach.

- Przepraszam, naprawdę mi przykro - powiedziałem schodząc szybko, a nawet zbyt szybko, bo straciłem równowagę na ostatnim stopniu. Szef złapał mnie w ostatniej chwili i mimo iż dzięki niemu nie rozbiłem głowy, to wyglądał jakby chciał to zrobić samodzielnie.

- To moja wina, schodziłem za szybko i wywaliłem kubeł - odezwał się Niall podnosząc z kolan i otrzepując je jakby z wody, która została na jego jeansach. Spojrzałem na niego w szoku - Nie najlepszym pomysłem jest mycie podłogi przy gościach - powiedział do mojego szefa, który zacisnął wargi.

- Racja - mruknął - Ale stało się. Zayn posprzątaj to - warknął odwracając się na pięcie. Zamknąłem na moment oczy.

- Wiesz, że jeżeli zajrzy w monitoring to będzie wiedział, że to nie ty? - spytałem wchodząc na schody i łapiąc za mop oparty o ścianę. Niall podał mi pusty kubeł z wodą i przystanął na jednym ze stopni.

- No i? - uśmiechnął się kącikiem ust - Macie tu jakąś szmatę? Pomogę ci posprzątać.

- Nie musisz - westchnąłem.

- Ale chce - spojrzał mi w oczy.

- Jesteś moim ulubionym klientem - zaśmiałem się cicho przechodząc obok niego, by zabrać z kantorka drugiego mopa.

- W takim razie chyba zasługuje na jakąś randkę? Z tobą? W piątek? - przystanąłem zaskoczony jego propozycją i uśmiechnąłem się delikatnie, by nie pokazać podekscytowania.

- Muszę sprawdzić w grafiku, czy będę miał wolne - powiedziałem wzruszając ramionami, na co uśmiechnął się szeroko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro