Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

DEVON

Od momentu, gdy Kamala pojawiła się w klubie, obserwowałem ją na monitorze w swoim biurze, czując jak palące podekscytowanie wypełnia mój krwioobieg na myśl, że znajduje się w tym samym budynku, tylko trzy piętra niżej.

Moje biuro wraz z mieszkaniem zajmowało prawie całą ostatnią kondygnację budynku. Czasami zostawałem tu na noc, gdy zabawa się przedłużyła, a nie miałem ochoty wracać do rezydencji. Było to też miejsce, gdzie zapraszałem kobiety, które po raz pierwszy pojawiły się w klubie. Moi przyjaciele nazywali je świeżynkami i tak po części było.

Miałem w dłoniach każdy wniosek, a żeby tego było mało, to dokładnie wiedziałem, kiedy każda z nich się pojawi. Klubem rządziły twarde zasady, a jedna z nich dotyczyła specjalnej ochrony dla kobiet. Kiedy pojawiały się tu same, miały zapewnionego prywatnego kierowcę; przywoził je do klubu i dbał o bezpieczeństwo w drodze powrotnej.

W sytuacji, kiedy Moon odwiedzali mężczyźni, również przywoził ich kierowca, ale nikt w klubie nie zwracał szczególnej uwagi na ich bezpieczeństwo.

Mimo że Kamala przyjechała z narzeczonym, to i tak przydzieliłem jej Rogera i dałem mu wyraźnie instrukcje. Miał jej strzec jak oka w głowie.

Byłem przekonany, że ten kutas Steven zapomni o jej istnieniu, jak tylko przekroczy próg klubu i tak się też stało.

Nie zasługiwał na nią.

Przez cały wieczór powstrzymywałem się przed wtargnięciem na najniższe piętro, tylko po to by ją stamtąd zabrać i schować przed wszystkimi pożądliwymi spojrzeniami innych mężczyzn.

Wyraźnie widziałem, że nie czuła się komfortowo i za wszelką cenę starała się ukryć rozczarowanie swoim narzeczonym. Bez żadnych skrupułów ją porzucił, żeby zająć się atrakcyjną blondynką. Kamala zerkała na niego co jakiś czas, marszcząc z obrzydzeniem brwi i ze złości wydymając dolną wargę.

Byłem nią coraz mocniej zafascynowany.

Steven znacznie ułatwił mi sprawę. Nie ruszałem zajętych kobiet, oczywiście poza klubem, więc dopóki Kamala miała narzeczonego, powstrzymywałem się przed działaniem, ale teraz absolutnie nie zamierzałem odpuścić.

Niestety dzisiejszy wieczór i miejsce nie były odpowiednie, by się z nią ponownie spotkać, porozmawiać i bliżej ją poznać. Musiałem poczekać na odpowiedni moment, a o klubie powiem jej w odpowiednim czasie.

Wyglądała olśniewająco w czarnej koronkowej sukience, idealnie przylegającej do jej ciała. Wszystkie krzywizny zostały perfekcyjnie podkreślone, a miękkość piersi była jedynie delikatnie zarysowana w niewielkim dekolcie.

Prezentowała się zjawiskowo i niesamowicie kusząco.

Szczupła talia, którą najpewniej objąłbym dłońmi, przechodziła w krągłe biodra i wypukłe pośladki. I te nogi... Długie, gładkie zakończone czarnymi szpilkami, cholernie pobudzającymi wyobraźnię.

Nie potrafiłem oderwać wzroku od jej gniewnie błyszczących błękitnych tęczówek. Nie potrafiłem odpowiedzieć, co w niej jest takiego interesującego, ale zdecydowanie pociągała mnie i hipnotyzowała z każdą upływającą minutą coraz bardziej.

Milion myśli tłoczyło się w moje głowie, a przede wszystkim fantazje, które na razie musiały pozostać tylko w sferze wyobraźni.

Dzisiejszy wieczór będzie dla niej niezwykle trudny. Sądząc po jej reakcjach na zachowanie narzeczonego, który trzymał teraz dłoń pod sukienką blondynki, to ich związek właśnie dobiegł końca.

Liczyłem, że w mgnieniu oka zakończy relację z Levinnem.

Steven zachował się jak wyrachowany skurwielem, ale też cholerny idiota. Blondynka wiła się na kanapie, posuwistym ruchem kręcąc biodrami, podczas gdy on nie tylko doprowadzał ją do orgazmu, ale pożerał jej wargi i pochłaniał jej wszystkie jęki.

Zupełnie nie zwracał uwagi na Kamalę. Nawet nie pomyślał, jak ona może się poczuć.

– Pieprzony kutas – warknąłem po nosem, i to nie dlatego, że miałem coś przeciwko, ale dlatego, że Kamala nie powinna być tego świadkiem.

Ten dureń nie docenił swojej kobiety, więc na nią nie zasługiwał.

Jego strata, mój zysk.

M.N.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro