9
Zajęłam miejsce w ławce oczekując rozpoczęcia zajęć. Sala była pełna i tętniła życiem. Ludzie rozmawiali, śmiali się i gestykulowali. Na środku tej całej wrzawy byłam ja.. sama, bez nikogo przy sobie.
Brak przyjaciół nigdy jakoś mnie nie ruszał. Dzisiaj było inaczej.
Cały hałas przerwał nauczyciel wkraczający na mały podest, na początku sali.
-Zacznijmy zajęcia.- rozłożył dziennik na małym biurku.
Coś ukuło mnie w brzuchu. To był impuls. Po prostu wstałam i wyszłam. Mimo gróźb nauczyciela nie zatrzymałam się.
Ruszyłam w stronę sali od Sehuna.
Musimy porozmawiać pasożycie!
Zajęcia dawno się już rozpoczęły dlatego tylko lekko odsunęłam przesuwane drzwi i zajrzałam do środka.
Wszyscy wpatrywali się w tablice. Nie było go. Zamknęłam drzwi i wolnym krokiem zaczęłam przemierzać korytarze.
Przebrałam buty i wyszłam przed teren szkoły.
Iść do niego czy iść do domu?
Spojrzałam w prawo a potem w lewo.
~~~
-Tak?- usłyszałam głos w domofonie.
-Wyjaśnij mi.. powoli.- mruknęłam i oparłam się ręką o chłodny marmur.
-Co mam ci wyjaśnić?- mówił naprawdę cicho.
Potem usłyszałam chichot jakby właśnie śmiał się do słuchawki domofonu.
-To dość poważna sprawa dla mnie. Proszę potraktuj to poważnie.- westchnęłam.
-Sehun jeszcze nie wrócił ze szkoły.- rozbawiony głos kontynuował.
Zamilkłam. Powiedzmy sobie szczerze.. nie lubię brata Huna. Po tym co się stało ostatnio.. było dziwnie ok!
-To powiedz, aby do mnie zadzwonił jak wróci.- westchnęłam głośno.
-Może wejdziesz?
-Może jednak nie.- przetarłam czoło ręką.
-A może jednak.- usłyszałam znajomy głos zza moich pleców.
Szybko się odwróciłam. Sehun z rozbawioną mina wpatrywał się we mnie. Po chwili ciszy między nami wyjął lizaka i zaczął go jeść.
-Nie było cię w szkole.- mruknęłam i spuściłam głowę aby zasłonić zawstydzenie na mojej twarzy.
-Ciebie też.- podszedł bliżej.
-To przez ciebie. Musimy porozmawiać. Bo wszystko zaczyna mnie drażnić!
Poczułam klejącą kulkę przy swojej szyi. Szybko podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
-Co ty kurna robisz będę się kleić!- zaczęłam się miotać.
Chwycił moją brodę przez co stanęłam nieruchomo. Przechylił moją głowę lekko w lewo. Moje policzki automatycznie zrobiły się ostro czerwone.
Przybliżył głowę do mojej szyi i na klejącym miejscu złożył soczysty pocałunek.
-Hun!- zaczęłam się szarpać.
Szybko zostałam unieruchomiona. Staliśmy tak przez kilka sekund. Poczułam jak Sehun zaczyna ssać miejsce pocałunku.
-Przestań!- wyrwałam mu się.
Chwyciłam się za miejsce na szyi. Dalej czułam jego palące usta.
-Przestań się mną bawić.- poczułam łzy w oczach.
-Nie bawię się.- cały czas się na mnie patrzył.
-BAWISZ! Rozkochujesz i nagle mówisz abym się do ciebie nie zbliżała!- mój krzyk przerodził się w pisk.
Nic nie powiedział. Cały czas milczał.
-Powiedz..
-Pamiętasz co się działo ostatnio?!- oparł ręce na biodrach.
-Chodzi ci o pobicie?- mruknęłam.
-Tak.
-To.. był tylko mały wypadek.
Przewrócił oczami i oparł się o murek. Słońce sprawiło że wyglądał naprawdę atrakcyjnie.
-Dlaczego tak wszystkiego się boisz?- westchnęłam.
-Tez byś tak miała.. gdybyś była mną i podobała by ci się taka nie potrafiąca się bić ani obronić dziewczyna.- zaśmiał się.
-Ej! Bronić się potrafię!- uderzyłam go lekko w ramie.
Przez chwilę przepychaliśmy się i wygłupialiśmy. Przerwał nam brat od Huna.
-Możecie dotykać się w domu?- oparł się o ogrodzenie zażenowany naszym zachowaniem.
-Możemy.- Hun wybuchnął śmiechem i popchnął mnie w stronę wejścia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro