5
Popchnęła mnie na ścianę a ja mocno przywaliłam o niego głową. Uderzyła mnie kilka razy pięścią rozcinając mi wargę i brew.
-Bawią mnie osoby, które się tak zachowują.- mruknęłam i wyplułam krew.
-Ach tak? Szkoda. Chciałam abyś odczuwała strach i ból. Cóż widocznie za mało się staram.- uśmiech na jej twarzy sprawił, że poczułam obrzydzenie.
-Ej Delf..- usłyszałam czyjś głos.
-To do zobaczenia KO-LE-ŻAN-KO!- przywaliła mi na pożegnanie i pobiegła w stronę bramy szkoły.
-Co tu się.. boże Sena!- nauczycielka biologi chwyciła mnie za ramię.
Straciłam przytomność.
Odzyskałam ją po znalezieniu się u pielęgniarki, kiedy już moja twarz była po ogólnym opatrzeniu.
Wstałam i skierowałam się w stronę wyjścia. Po drodze zabrałam moja marynarkę i torbę.
Unnie nie było więc pewnie było już późno. Za oknami było ciemno a jedyne światło jakie wpadało do szkoły to światło pobliskich latarni.
Nigdy nie widziałam szkoły tak pustej i cichej, to dla mnie miła odmiana.
Policzek miałam cały opuchnięty a głowa była owinięta bandażem.
-Sena.- usłyszałam czyjś głos.
W ciemności ujrzałam znaną męską sylwetkę.
-Nie poszedłeś do domu?- zatrzymałam się na wprost Sehuna.
-Wiesz.. pasuje ci taki.. look.- prychnął.
W świetle latarni jego twarz wydawała się idealna a jego włosy lśniły.
-Śmieszne.- odwróciłam się i ruszyłam przed siebie.
Poczułam jak chwyta i ściska moją rękę. Automatycznie się zatrzymałam i spojrzałam na jego twarz. Jego oczy nic nie mówiły, tak samo jak jego usta. Zacznę pierwsza.
-Wiedziałeś, że czuję się jak twój worek na śmieci?- moja twarz nie okazywała uczuć bo każda mimika sprawiała mi ogromny ból.
-Ja ciebie nie traktuje jak worek na śmieci.- pokręcił przecząco głową.
-Dziwne bo tak się czuję.- wyrwałam mu swoją rękę.
Ruszyłam znowu w swoim kierunku. Słyszałam jak idzie za mną. Znowu ścisnął moja dłoń.
-Sena.. żałuję, że powiedziałem jej te rzeczy.- cały czas wpatrywał się w moje oczy.
Nigdy nie miałam pewności, że nie kłamie. Znajomość z nim to w pewnym rodzaju ryzyko.
Ale czy warto je podejmować?
-Kłamiesz.- mruknęłam.
-Nie.
-Tak.
-Niee.
-Taak.
-NIE!
Echo jego krzyku odbijało się od ścian, niosąc się po całej szkole.
-Sehun.. zrozum.. to ty mi zrobiłeś krzywdę nie ta dziewczyna.- opuściłam głowę.
-Ja.. naprawdę przepraszam.- zbliżył się i chwycił mój policzek.
Nie miałam ochoty na jego głupie gierki więc szybko odepchnęłam jego rękę.
-Mam po prostu dość. Chcę odpocząć.- znowu wyrwałam mu swoją rękę i stanęłam przed drzwiami. Były po prostu zamknięte.
-Po prostu je otwórz, Sena.- mruknął.
-Gdyby dały się otworzyć to już by mnie tu nie było.- szarpałam drzwiami do przodu i do tylu.
-Pięknie!- kopnął w nie i ruszył w głąb szkoły.
-Czekaj gdzie idziesz?!- krzyknęłam.
-Poszukać wyjścia.- prychnął i zniknął za zakrętem.
-Chyba lepiej poczekać na kogoś tutaj..
Cisza. Musiał już odejść. Znowu odwróciłam się w stronę drzwi i mocno w nie kopnęłam.
~~~
Obudziłam się oparta o ciepły grzejnik obok drzwi.
Sehuna nie było. Pewnie znalazł wyjście.
Dziś była niedziela więc nikt nie przyszedł do szkoły.
Nie mogłam przestać się zastanawiać dlaczego nona mnie nie obudziła.
Usłyszałam głośny trzask.
Zerwałam się na równe nogi.
Powoli i bezszelestnie przeszłam kawałek, zapadła cisza. Wystawiłam ręce przed siebie, byłam gotowa do ataku.
-Co robisz?
Podskoczyłam i lekko pisknęłam. Odwróciłam się i spojrzałam Sehunowi w oczy.
-Co ty robisz?!- tupnęłam noga.
-Szukałem wyjścia.- wsadził ręce do kieszeni.
-Ale nie musisz straszyć ludzi!- mówiłam przez zęby.
-Dobra, uspokój się. Przeszedłem cała szkołę.. w porównaniu do ciebie nie spałem.- podniósł jedną brew -Więc wszystko mnie teraz denerwuje.- wyjął ręce z kieszeni i stanął na przeciw mnie.
-Dobra.. przepraszam.- mruknęłam cicho.
-Jasne.- ruszył przed siebie.
-Cz-czekaj!- pobiegłam za nim -Gdzie idziesz?
-Okna na parterze da się otworzyć tylko w gabinecie dyrektora.. ale ma zamknięte drzwi.- pokazał palcem drzwi do gabinetu.
-Więc trzeba dostać się do pokoju nauczycielskiego po klucz.- zwróciłam się do niego.
-Otóż to.. ale mamy malutki kłopocik. Musisz prześlizgnąć się okienkiem w drzwiach bo tylko to jest otwarte.- uśmiechnął się podstępnie.
-Co?- odsunęłam się od niego.
Jego spojrzenie było przenikliwe a uśmiech rósł z każdą sekundą.
-Zboczeniec.- mruknęłam.
Sehun momentalnie się speszył a jego uśmiech zniknął.
-Jasne.. bo jedyne czego pragnę to dziewczyna przeciskająca się przez okno w drzwiach.- jego wzrok znowu przydział znudzony wyraz.
Obydwoje spojrzeliśmy na malutkie okienko. Westchnęłam głośno.
-Skoro tak.. to zrobię to.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro