3
Usiadłam w swojej ławce i zaczęłam wyciągać potrzebne książki i przybory.
Cały czas myślałam o Sehunie. Na samą myśl o nim robiło mi się gorąco i niezręcznie.
-Ej Kang.. z kim tak ostatnio biegłaś przez miasto.- usiadła przy mnie niejaka Park Me Ah.
Nie lubiłam jej. Była puszczalską świnią. Nie ma co się oszukiwać.. nikt jej nie lubi.
-Z kimś.. nie pamiętam.- nie odrywałam wzroku od mojej torby i rzeczy w jej wnętrzu.
Zaśmiała się głośno przez co wszyscy przenieśli wzrok na nas.
-Czyżbyś sprzedała dziewictwo?- nie przetrwała się śmiać.
-Nie mierz wszystkich swoją miarą Meah.- spojrzałam jej w oczy.
-Czyli to był.. twój ojciec?- perfidny uśmiech to normalka na jej twarzy dlatego wyglądała bardzo naturalnie.
-Też nie trafiłaś.- mruknęłam.
-No na pewno nie był to twój chłopak..
-Dlaczego nie?- założyłam nogę na nogę i oparłam się rękami na moim stoliku.
-Bo nie ma szans abyś znalazła sobie chłopaka. Jeszcze tak przystojnego.- prychnęła niepewnie.
-Chyba jednak się pomyliłaś Me.. Ah.- wstałam i wyszłam.
Kiedy przekroczyłam próg klasy i zniknęłam za zakrętem zaczęłam się cieszyć. To co zrobiłam po prostu pobiło wszystkie moje wcześniejsze wypowiedzi w stronę Meah. Moja wypowiedź miała klasę i spokój.
To było boskie! Muszę..
-Przepraszam.- zaczepił mnie jakiś facet.
-Tak?- odwróciłam się w jego stronę.
To był on! Ten napastnik spod kawiarni.. ten po, którym Sehun tak pojechał.
-O! Więc chyba mnie pamiętasz.. kochanie?- pochylił się w moim kierunku.
-Nie sądzę.- postanowiłam zachować spokój.
-Szkoda. To ja ci wszystko przypomnę.- sięgnął do mojego biodra i przyciągnął mnie do siebie.
-Nie dziękuję.- zaczęłam się odpychać ale był zbyt silny.
On zaczął się śmiać a ja głupia traciłam siły aby się odepchnąć.
-O proszę, proszę. Jednak dajesz dupy.- zza zakrętu wyszła Meah.
-Głupia! Nawet nie wiesz co zrobiłaś.- mruknęłam cicho.
-Wiem co zrobiłam.. zafundowałam sobie rozrywkę i nową szkolną plotkę.- prychnęła i wyjęła telefon.
-Ale nasza umowa dalej aktualna?- odezwał się napastnik.
-Tak, tak Dip. Nie martw się.- uśmiechnęła się.
-Nie martw się kochanie. Załatwię ci najlepszy pokój w Love hotelu.- szepnął mi do ucha.
Momentalnie przywaliłam mu z główki dzięki czemu z łatwością mu uciekłam. Ominęłam Meah wytrącając jej przy okazji telefon.
Mimo iż uciekałam jak najszybciej na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pierwszy raz w moim życiu zrobiłam coś tak lekkomyślnego. Zatrzymałam się i odwróciłam.
-I co mi zrobisz?!- krzyknęłam.
Nagle zza zakrętu wybiegł napastnik. Momentalnie straciłam wszelkie chęci do życia. Miałam wrażenie, że się we mnie wbije i z bara mi wywali, ale poczułam jak ktoś ściska moją rękę i ciągnie w lewo.
-Co ty do jasnej cholery robisz?!- blond czupryna patrząca przed siebie oznaczała jedno.
-Co ty tu..
-Uczę się nie widać?!- jego mundurek faktycznie wyglądał jak mój tylko w męskiej wersji.
Pociągnął mnie w prawo i wylądowaliśmy w damskiej toalecie, w jednej kabinie.
-I co będziemy się chować jak szczury?- mruknęłam.
-Przeszkadza ci to?- przewrócił oczami.
-Odrobinę.. ale co ja mogę wiedzieć o takich rzeczach?- przerzuciłam włosy do tyłu.
-Wejdź na muszle.- wskazał na ubikacje.
-Po co?- spojrzałam na jego oczy.
Dziś o dziwo były brązowe ale i tak wyglądał olśniewająco.
-Aby nas nie zauważył.. geniuszu.- oparł się o ściankę kabiny i utkwił wzrok na mnie.
-Dobra, dobra.- ostrożnie weszłam na muszle.
-Halo?- usłyszałam głos napastnika.
Sehun szybko usiadł na muszli a nogi oparł na klamce.
Spojrzałam na niego i lekko straciłam równowagę ale szybko oparłam się o ścianę.
-Wiem, że nie mogę tu wchodzić ale lubię.- napastnik prychnął.
-Różowe?- usłyszałam głos Sehuna.
Spojrzałam na niego. On z perfidnym uśmieszkiem zaglądał mi pod spódnicę.
Szybko się zasłoniłam i lekko kopnęłam go w biodro.
-Przepraszam co pan tu robi?!- głos nauczycielki z angielskiego sprawił, że momentalnie zapomniałam o moich majtkach.
-Ja.. szukam tu chłopaka, który wszedł tu z dziewczyną.- słychać było, że napastnik jest zakłopotany.
-Proszę stąd wyjść! Natychmiast! Bo zawiadomię o tym odpowiednie straże!- krzyk nauczycielki wybił mnie z rytmu i noga ześlizgnęła mi się z muszli przez co upadlam na Sehuna.
-Widzi pani!- napastnik otworzył drzwi do naszej kabiny.
W środku byłam ja leżąca na nogach Sehuna w ten sposób, że Sehun idealnie widział wzór moich majtek.
-Pan niech stąd wyjdzie, a wy do dyrektora!- krzyknęła i chwyciła napastnika, wprowadziła go.
-Wariatka.- mruknął Sehun.
-Przecież nie zrobiłam tego specjalnie.- westchnęłam i podniosłam się na rękach, poprawiłam spódnice.
-Ale zrobiłaś.- wstał i otrzepał spodnie.
Usiadłam na tyłku i spojrzałam na kolana były całe odrapane tak samo jak łokieć.
-Aish. I na co było mi być lekkomyślną?- mruknęłam.
-W tym byciu lekkomyślną nie jesteś dobra.- wyciągnął do mnie rękę aby pomóc mi wstać.
-Dzięki.- podałam mu swoją dzięki czemu szybko wstałam, ale ból był bardzo mocny.
-Na początku dyrektor potem pielęgniarka.- wskazał palcem na moje kolana.
-Jestem za.- uśmiechnęłam się lekko.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro