Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Usiadłam w swojej ławce i zaczęłam wyciągać potrzebne książki i przybory.
Cały czas myślałam o Sehunie. Na samą myśl o nim robiło mi się gorąco i niezręcznie.

-Ej Kang.. z kim tak ostatnio biegłaś przez miasto.- usiadła przy mnie niejaka Park Me Ah.

Nie lubiłam jej. Była puszczalską świnią. Nie ma co się oszukiwać.. nikt jej nie lubi.

-Z kimś.. nie pamiętam.- nie odrywałam wzroku od mojej torby i rzeczy w jej wnętrzu.
Zaśmiała się głośno przez co wszyscy przenieśli wzrok na nas.

-Czyżbyś sprzedała dziewictwo?- nie przetrwała się śmiać.

-Nie mierz wszystkich swoją miarą Meah.- spojrzałam jej w oczy.

-Czyli to był.. twój ojciec?- perfidny uśmiech to normalka na jej twarzy dlatego wyglądała bardzo naturalnie.

-Też nie trafiłaś.- mruknęłam.

-No na pewno nie był to twój chłopak..

-Dlaczego nie?- założyłam nogę na nogę i oparłam się rękami na moim stoliku.

-Bo nie ma szans abyś znalazła sobie chłopaka. Jeszcze tak przystojnego.- prychnęła niepewnie.

-Chyba jednak się pomyliłaś Me.. Ah.- wstałam i wyszłam.

Kiedy przekroczyłam próg klasy i zniknęłam za zakrętem zaczęłam się cieszyć. To co zrobiłam po prostu pobiło wszystkie moje wcześniejsze wypowiedzi w stronę Meah. Moja wypowiedź miała klasę i spokój.
To było boskie! Muszę..

-Przepraszam.- zaczepił mnie jakiś facet.

-Tak?- odwróciłam się w jego stronę.

To był on! Ten napastnik spod kawiarni.. ten po, którym Sehun tak pojechał.

-O! Więc chyba mnie pamiętasz.. kochanie?- pochylił się w moim kierunku.

-Nie sądzę.- postanowiłam zachować spokój.

-Szkoda. To ja ci wszystko przypomnę.- sięgnął do mojego biodra i przyciągnął mnie do siebie.

-Nie dziękuję.- zaczęłam się odpychać ale był zbyt silny.

On zaczął się śmiać a ja głupia traciłam siły aby się odepchnąć.

-O proszę, proszę. Jednak dajesz dupy.- zza zakrętu wyszła Meah.

-Głupia! Nawet nie wiesz co zrobiłaś.- mruknęłam cicho.

-Wiem co zrobiłam.. zafundowałam sobie rozrywkę i nową szkolną plotkę.- prychnęła i wyjęła telefon.

-Ale nasza umowa dalej aktualna?- odezwał się napastnik.

-Tak, tak Dip. Nie martw się.- uśmiechnęła się.

-Nie martw się kochanie. Załatwię ci najlepszy pokój w Love hotelu.- szepnął mi do ucha.

Momentalnie przywaliłam mu z główki dzięki czemu z łatwością mu uciekłam. Ominęłam Meah wytrącając jej przy okazji telefon.
Mimo iż uciekałam jak najszybciej na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pierwszy raz w moim życiu zrobiłam coś tak lekkomyślnego. Zatrzymałam się i odwróciłam.

-I co mi zrobisz?!- krzyknęłam.

Nagle zza zakrętu wybiegł napastnik. Momentalnie straciłam wszelkie chęci do życia. Miałam wrażenie, że się we mnie wbije i z bara mi wywali, ale poczułam jak ktoś ściska moją rękę i ciągnie w lewo.

-Co ty do jasnej cholery robisz?!- blond czupryna patrząca przed siebie oznaczała jedno.

-Co ty tu..

-Uczę się nie widać?!- jego mundurek faktycznie wyglądał jak mój tylko w męskiej wersji.

Pociągnął mnie w prawo i wylądowaliśmy w damskiej toalecie, w jednej kabinie.

-I co będziemy się chować jak szczury?- mruknęłam.

-Przeszkadza ci to?- przewrócił oczami.

-Odrobinę.. ale co ja mogę wiedzieć o takich rzeczach?- przerzuciłam włosy do tyłu.

-Wejdź na muszle.- wskazał na ubikacje.

-Po co?- spojrzałam na jego oczy.

Dziś o dziwo były brązowe ale i tak wyglądał olśniewająco.

-Aby nas nie zauważył.. geniuszu.- oparł się o ściankę kabiny i utkwił wzrok na mnie.

-Dobra, dobra.- ostrożnie weszłam na muszle.

-Halo?- usłyszałam głos napastnika.

Sehun szybko usiadł na muszli a nogi oparł na klamce.
Spojrzałam na niego i lekko straciłam równowagę ale szybko oparłam się o ścianę.

-Wiem, że nie mogę tu wchodzić ale lubię.- napastnik prychnął.

-Różowe?- usłyszałam głos Sehuna.

Spojrzałam na niego. On z perfidnym uśmieszkiem zaglądał mi pod spódnicę.
Szybko się zasłoniłam i lekko kopnęłam go w biodro.

-Przepraszam co pan tu robi?!- głos nauczycielki z angielskiego sprawił, że momentalnie zapomniałam o moich majtkach.

-Ja.. szukam tu chłopaka, który wszedł tu z dziewczyną.- słychać było, że napastnik jest zakłopotany.

-Proszę stąd wyjść! Natychmiast! Bo zawiadomię o tym odpowiednie straże!- krzyk nauczycielki wybił mnie z rytmu i noga ześlizgnęła mi się z muszli przez co upadlam na Sehuna.

-Widzi pani!- napastnik otworzył drzwi do naszej kabiny.

W środku byłam ja leżąca na nogach Sehuna w ten sposób, że Sehun idealnie widział wzór moich majtek.

-Pan niech stąd wyjdzie, a wy do dyrektora!- krzyknęła i chwyciła napastnika, wprowadziła go.

-Wariatka.- mruknął Sehun.

-Przecież nie zrobiłam tego specjalnie.- westchnęłam i podniosłam się na rękach, poprawiłam spódnice.

-Ale zrobiłaś.- wstał i otrzepał spodnie.

Usiadłam na tyłku i spojrzałam na kolana były całe odrapane tak samo jak łokieć.

-Aish. I na co było mi być lekkomyślną?- mruknęłam.

-W tym byciu lekkomyślną nie jesteś dobra.- wyciągnął do mnie rękę aby pomóc mi wstać.

-Dzięki.- podałam mu swoją dzięki czemu szybko wstałam, ale ból był bardzo mocny.

-Na początku dyrektor potem pielęgniarka.- wskazał palcem na moje kolana.

-Jestem za.- uśmiechnęłam się lekko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro