14
Drżącą ręką podniosłam książkę z podłogi i szybko włożyłam ją do torby. Nie ośmieliłam się spojrzeć na kobietę. Ze spuszczoną głową odwróciłam się i ruszyłam w stronę wyjścia najszybciej jak potrafiłam.
-Moja córka mówiła z pewnością co się stanie, jeśli Sehun nie pojedzie- jej głos brzmiał przerażająco.
-Mówiła ale to była decyzja Huna, nie moja.- mruknęłam zwalniając trochę kroku.
-Mimo wszytko poniesiesz konsekwencję jego decyzji- echo jej słów rozniosło się po cichej szkole.
-To by było dziwne gdybyś mi odpuściła- zaśmiałam się gorzko.
Nie usłyszałam odpowiedzi, więc szybko opuściłam budynek.
~~~
-Cały czas mnie straszy i wmawia, że jestem zbędna w twoim życiu- bawiłam się kubkiem pełnym herbaty.
-To raczej one są zbędne- mruknął.
Nastała cisza. Byłam w kropce, zastraszanie nie skończy póki one nie znikną albo..
-Może wyjedziemy?
-Co? Wyjechać i zostawić brata na pastwę tych wiedźm?- usiadł na przeciw mnie.
-Ja też zostawiam siostrę, wojna się skończy, kiedy my znikniemy- uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.
-Wątpię. Pamiętasz co mówiła o szukaniu mnie? To się powtórzy- chwycił moją dłoń, i zaczął bawić się moimi palcami -czy będę sadystą jeśli poproszę cię abyś to wytrzymała?
-Tak- mruknęłam.
Miałam wrażenie, że nie chodziło o brata, ale o coś innego, coś bardziej ważnego od nas.
~~~
Wybiegłam ze szkoły, i zaczęłam biec w stronę domu Sehuna. Obiecał mi rekompensatę za wstrzymanie się z ucieczką. Byłam szczęśliwa, mimo gróźb i obecności osób trzecich w naszym związku.
Zatrzymałam się na zakręcie i lekko schowałam za latarnią.
Przy jego domu stała dyrektorka i wyglądała jakby na kogoś czekała. Z domu Huna wyszła ona. Uśmiechnięta i rozbawiona, zaraz za nią wyszedł Hun. Również był uśmiechnięty. Nie mogłam pojąć co się tam stało. Uścisnął dłoń dyrektorki i przytulił się do lafiryndy.
Gdy odjechały szybko ruszyłam się z miejsca. Nie dałam Sehunowi możliwości ucieczki.
-A to dasz radę mi wyjaśnić?- krzyknęłam.
-Oczywiście. Wyjaśnię jeśli tylko dasz mi okazję i wejdziesz do środka- jego twarz nie zdradzała żadnej emocji.
-Sama potrafię wyciągnąć z tego wnioski- mój krzyk przerodził się w pisk przez tonę łez, które próbowałam powstrzymać.
-Założę się, że źle to odebrałaś- mruknął.
-Nie jestem ślepa- ściszyłam głos i ruszyłam w stronę mojego domu.
-Ej! Sena! Czekaj!- zaczał mnie gonić.
Szybko przyspieszyłam. Nawet się nie odwróciłam.
-Jeśli odejdziesz bez wyjaśnień, to możesz się już do mnie nie odzywać- krzyknął za mną.
Zwolniłam lekko. Zadałam sobie pytanie, czy ja chcę jeszcze tego słuchać. Czy ma sens słuchania cały czas tych samych rzeczy, słuchania tych samych wymówek.
Znowu przyspieszyłam. Łzy spływały swobodnie po mojej twarzy rozmazując szminkę.
Zatrzymałam się dopiero pod stacją. Starałam się uspokoić ale nic to nie dawało.
-Czemu taka młoda dama płacze sama?- jakiś typ stanął obok mnie i podał mi chusteczkę.
-Dziekuje- wzięłam ją.
-Usiadź- wskazał ławkę niedaleko.
Zajęłam miejsce, zaraz obok mnie on. Szybko się ogarnęłam, nie chciałam beczeć przy jakimś obcym typie.
-Shiro Nakamura- podał mi rękę.
-Kang Se Na- uścisnęłam jego dłoń.
Oczywiście, Japończyk. Tylko oni są tak zdesperowani, że zaczepiają dziewczyny na ulicy.
Westchnęłam i przewróciłam oczami.
-Nie martw się nie jestem żadnym zboczeńcem- zaśmiał się i poprawił krawat.
-Oczywiście, że nie- mruknęłam.
Nastała grobowa cisza. Ani ja, ani Shiro nie wiedzieliśmy co powiedzieć.
-Jeśli mogę zapytać.. co jest powodem twojego płaczu?- nachylił się w moją stronę.
-Chłopak, oczywiście- mruknęłam i spojrzałam na jego twarz.
Był nawet przystojny.
-Bardzo oklepany powód- zaśmiał się cicho.
-Racja- również się zaśmiałam.
-Ale skoro płaczesz musiał być dla ciebie ważny- mruknął.
-Dalej jest, co nie zmienia faktu, że zachowuje się jak kretyn- pokręciłam głową.
-Kretyn, który chciał ci wszystko wyjaśnić!- przed nami stał Sehun.
-Oh, kto by się spodziewał- Shiro wstał i spojrzał na Sehuna.
-Nawet się nie odzywaj, Nakamura!- Hun agresywnie zbliżył się do Japończyka.
-Ej!- wcisnęłam się pomiędzy nich.
Oboje spojrzeli na mnie po czym spojrzeli na siebie i znowu na mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam i wpatrywałam się w ziemię.
-Odstąp, Sehun- mruknął Japończyk po czym lekko odsunął się ode mnie.
Sehun tego nie zrobił. Napierał na mnie swoim ciężarem. Shiro chwycił mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
-Przestań mu się tak dawać- spojrzał na mnie.
-Dawać?- mruknęłam i rzuciłam Hunowi spojrzenie.
-Ona jest jedyną osobą, którą nie chcę manipulować- agresywnie wpatrywał się w Shiro.
-W twoim świecie nie ma takich osób- Shiro również utkwił wzrok w Sehunie.
-A skąd ty to możesz wiedzieć?- prychnął i spojrzał na mnie łagodnym wzrokiem.
Nastała cisza, dość krępująca cisza. Japończyk dalej trzymał mnie za przedramię i nie zamierzał puścić.
-Dość- powiedziałam cicho i wyrwałam się Shiro.
Nikt się nie odezwał. Stali i czekali na moją reakcję.
-Wyjaśnicie mi o co chodzi i jak się poznaliście?
-Może nie tutaj. Skoro Hun ci ufa mogę chyba wszystko powiedzieć- Shiro spojrzał na Huna.
-Należy jej się to- mruknął Hun.
Jeszcze chwilę staliśmy w ciszy. W końcu Hun chwycił mnie za dłoń i zaczął prowadzić do swojego domu. Nie sprzeciwiałam się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro