10
Sehun grzecznie przepuścił mnie w drzwiach. Uderzył we mnie zapach męskich perfum. Pokój Huna był ogromny. Możliwe, że wydawał się taki przez ograniczoną ilość mebli.
Weszłam głębiej i zajęłam miejsce na małej sofie pod ogromnym oknem. Oblał mnie blask słońca przez co pozwoliłam sobie bardziej się rozwalić. Gdy Sehun usiadł obok oparłam się o niego plecami. Siedzieliśmy tak w totalnej ciszy. Co chwilę było słychać przekleństwa z dołu i ćwieki ptaków za oknem.
-Brat.. gra na konsoli.- szepnął Hun aby nie zniszczyć tej pięknej ciszy.
Poczułam jego głowę, która oparła się o moją. Po chwili podniósł ją i zmienił pozycje tak abym leżała na jego kolanach. Spojrzałam na jego spokojne oczy.
-Myślałem, że nie wiesz gdzie mieszka mój brat.- cały czas szeptał.
-Twój brat mi kiedyś powiedział.- przekręciłam głowę aby spojrzeć na wnętrze pokoju.
Uśmiechnęłam się i zaczęłam szukać wzrokiem oczu Huna. Słońce tak ślepiło, że wszystko mi się zlewało. Szybko zamknęłam oczy.
-Ale ślepi.- zaśmiałam się cicho.
Poczułam jego usta na moich. Szybko otworzyłam oczy. Jego usta smakowały jak lizak, który wcześniej zjadł.
Odważnie oddałam mu pocałunek. Oderwałam się na chwile przez co zobaczyłam jego grymas niezadowolenia. Uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam na jego kolanach, przodem do niego.
Hun od razu zaatakował. Niedługo po tym już zatapiałam się w jego mocnych ramionach i rozkoszy jaką sprawiał mi ten pocałunek.
Otworzyłam lekko oczy i spojrzałam za okno, które było za jego plecami.
Zamarłam.
-Hun.- oderwałam się od niego.
-Co jest?- spojrzał na mnie.
Wykonałam ruch głową aby spojrzał w to miejsce co ja.
Szybko się odwrócił i spojrzał na dyrektorkę która wpatrywała się w nas.
-Co ona tu robi?!- Sehun szybko wstał i wyszedł.
Niedługo po tym zobaczyłam go obok dyrektorki.
Dyrektorka tylko wpatrywała się gniewnie w niego i milczała. Nagle zauważyłam ruch na jej twarzy. Uśmiechnęła się i coś powiedziała. Nie czytam z ruchu warg więc nie mam pojęcia co powiedziała. Sehun również się uśmiechnął.
Zza rogu wyszło trzech dużych facetów. Dyrektorka gestem wskazała na nich, Hun tylko wzruszył ramionami.
Zaczęłam się denerwować. Szybko oderwałam się od okna i wstałam z kanapy po to aby zaraz znaleźć się przy Sehunie.
-Mam nadzieję, że wasz związek będzie kwitł.- uśmiechnęła się tylko i poszła.
-Dziekujemy.. na pewno tak będzie!- krzyknęłam tak aby wszystko usłyszała.
Nie mam pojęcia kiedy zrobiłam się taka pyskata i głupio odważna. Poczułam dłoń Huna trzymająca moje przedramię.
-Musisz iść.- szepnął mi do ucha.
Rzuciłam spojrzenie facetom idącym w moją stronę.
-Ja się tym zajmę.- posłałam mu pewny siebie uśmiech.
-Panowie.. porozmawiajmy.- rozłożyłam ręce i uśmiechnęłam się szeroko.
-Zamknij się lala.- jeden z nich mnie popchnął.
Mocno uderzyłam głową o słup i zraniłam oba kolana. Chwyciłam się za głowę w miejscu gdzie leciała mi krew.
Zero klasy.
Spojrzałam w stronę Huna, który był okładany pięściami.
-EJ!- krzyknęłam się i rzuciłam się w ich stronę.
Ten sam, który mnie popchnął zatrzymał mnie zanim zdążyłam dobiec do chłopaka.
-Panieneczko. Co ty robisz? To ciebie nie dotyczy.- przejechał ręką po moim policzku.
-Dotyczy bardziej niż sobie wyobrażasz.- uderzyłam go z pięści.
Kiedy popuścił uścisk szybko mu się wyrwałam i znowu zaczęłam biec w stronę Sehuna.
-Głupia!- mruknął kiedy chwyciłam dłońmi jego twarz.
Miał podbite oko opuchnięta wargę i przecięta brew. Przeczesałam jedną ręką jego mokre od potu włosy.
-Chciałem być miły.. suko!- oderwał mnie od chłopaka ten sam goryl, mocno trzymając mnie za rękę.
Syknęłam z bólu i zaczęłam się wyrywać. Spojrzałam na Huna który błagalnym wzrokiem spoglądał w moją stronę.
Poczułam łzy w oczach które niedługo po tym popłynęły mi po policzkach.
-Nie będziesz mnie tu brać na litość.- uderzył mnie w twarz z pięści i rzucił na ziemie.
~~~
Obudziłam się w łóżku o miłym zapachu było to ewidentnie łóżko od Sehuna. Pachniało identycznie jak on. Ból głowy nawet nie pozwolił mi się podnieść więc zrezygnowałam i odwróciłam się w drugą stronę.
-Sehun.- spojrzałam w jego oczy.
Już wiem dlaczego czułam jego intensywny zapach.
Uśmiechnął się i przejechał ręką po moich włosach. Wyglądał jeszcze gorzej niż wcześniej.
-Co się stało?- mruknęłam.
-Dyrka została zwolniona przeze mnie i zaprosiła kolegów swojego męża. Ty.. wyglądasz okropnie.- zaśmiał się cicho.
-Wyglądasz jeszcze gorzej.- nie było mi do śmiechu.
-Brat cię tu przyniósł bo ja nie dałbym rady.- ułożył się na plecach.
-Nie mam ci tego za złe.- przytuliłam się do niego i zaczęłam zamykać oczy.
-Dalej chcesz być blisko mnie?- mówił cicho.
-Owszem.- uśmiechnęłam się do siebie i zasnęłam.
~~~
Obudziłam się z mocnym bólem głowy ale starałam się go zignorować. Wolno podniosłam się na rękach i zaczęłam rozglądać się za Hunem.
Nie było go.
Stanęłam na nogi i zaczęłam iść w stronę schodów na dół.
-Co zrobisz z Iris?- usłyszałam głos brata Huna.
-Jeszcze nie wiem.- Sehun mówił naprawdę cicho.
Zatrzymałam się na czwartym od dołu schodku i usiadłam na szóstym.
-Jeszcze nie dawno mówiłeś że jest ona twoja przeznaczoną.- zaczął się śmiać.
-Potem poznałem Senę.
-Czyli Sena wszystko zepsuła?
Szybko się podniosłam.
Usłyszałam chrząknięcie i spojrzałam w stronę drzwi kuchni.
-Nie ujął bym tego w ten sposób.- głos Huna złamał się w jednym momencie.
Szybko zbiegłam z reszty schodów i stanęłam w drzwiach.
-To jak byś to ujął?!- krzyknęłam.
Moje serce zaczęło przyspieszać przez złość, która zaczęła z każdą sekundą rosnąć.
-Uratowałaś mnie od fałszywej miłości.- mruknął i spuścił wzrok.
Momentalnie się uspokoiłam.
Jestem naiwna? Czy tak bardzo go kocham?
Podeszłam do niego i przytuliłam się do niego.
-Ale Iris była twoją nauczycielką. Jakim cudem mogła być taka fałszywa?- mruknął brat Huna aby mnie od niego odciągnąć.
-Praca a życie prywatne to dwa różne światy.- mruknął zaciągając się zapachem mojej koszulki.
-I co teraz powiesz super gwiazdo?- brat spojrzał na mnie.
-Cóż.. romans z nauczycielem to nigdy nie jest coś do..
-To nie był romans. Ona nie miała męża ja nie miałem nikogo. To po prostu była miłość.. Sena.- Hun oderwał się ode mnie i usiadł normalnie na krześle.
-Miłość? To był po prostu seks.- brat Huna zaśmiał się i wyszedł z pomieszczenia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro