One-Shot
Rozłączyłem się na Skypie, rozmawiałem z Dookim. Kolejne słowa tej cholernej piosenki zaświeciły mi w umyśle, poprawiłem swoją grzywkę i wziąłem mój stary notatnik w którym miałem początek, złapałem jeden z długopisów leżących na biurku które, było zawalone papierami, długopisami i tym podobnymi rzeczami. Znalazłem odpowiednią stronę...
"Teraz boję się choćby otworzyć usta
Ponieważ jest coś głęboko we mnie" przeczytałem pierwsze słowa napisane pół roku temu, pamiętam tą chwilę jakby zdarzyła się dziś
Napisałem pierwsze słowa nowej piosenki, która może nie dojść do skutku. Nie! Jak tak dłużej nie mogę! Nie potrafię... Poczułem łzy w oczach. To głupie życie nie ma sensu! Nikomu nie jestem potrzebny, jestem zwykłym, nic nieznaczącym gównem bez którego wszystkim by było lepiej! Spojrzałem na notatnik czytając słowa tekstu. Boje się, tak cholernie się boje tego co może nastąpić jeśli dalej będę na tym świecie, ja nie mogę z tym żyć, poczucie winy zżera mnie od środka. Dlaczego ja to zrobiłem?! Odepchnąłem się od biurka i schowałem twarz w dłonie. Muszę to skończyć, oni wkońcu mnie znajdą i wezmą żywcem. Chyba że będę nie żył... Śmierć jest moją jedyną nadzieją... Wstałem z krzesła i poszedłem do łazienki po czym zacząłem przeszukiwać wszystkie znajdujące się tam szafki w poszukiwaniu jednej rzeczy >>Mam<< szepnąłem do siebie i wziąłem ostre narzędzie do ręki, poszedłem do swojej sypialni i usiadłem na łóżku. Pewnie złapałem żyletkę po czym zrobiłem cięcie, lekkie, płytkie cięcie, później było mocniejsze, głębsze rany aż w końcu pojawiły mi się mroczki przed oczami, ostatnimi siłami przeciąłem mocno żyłę wzdłuż ręki, żeby nie mogli mnie uratować, przed śmiercią usłyszałem głos mojej Mamy >>O mój Boże Nate! Synku!<< Później była już tylko ciemność i błogi stan szczęścia i wolności.
Dlaczego oni mnie odratowali? Ja nie chce żyć, to wszystko mnie zżera od środka. Zacząłem pisać kolejne słowa piosenki.
"Nie wiesz o tym nic
I pragnę, by był sposób byś mógł to zobaczyć"
Dlaczego tak to ukrywam, nawet przed nim, przecież to mój przyjaciel
Nie możesz mu o tym powiedzieć to jest tylko nasza tajemnica. To jest mój przyjaciel, muszę mu o tym powiedzieć.. Złapałem telefon i zacząłem pisać SMSa do Dookiego
"Stary zrobiłem coś okropnego, i co gorsza ukryłem to, ja już nie mogę z tym żyć, to zżera mnie od środka" wcisnąłem przycisk "wyślij" długo na odpowiedź nie czekałem.
"ej ej, jeśli użyłeś mojej szczoteczki to masz przerypane młody" uśmiechnąłem się smutno, żeby to było tylko to
"Spokojnie nie użyłem twojej szczoteczki" odpisałem
"To nie ma co się martwić" D.
"Jest Dook... Ja kogoś zabiłem... Dwa razy..." z dość dużym strachem wcisnąłem, wyślij.
" Będę za kilka godzin" odpisał... On tu jedzie... Nie może tu proszę,przyjechać! Jeszcze mu coś zrobię! Szybko zacząłem pisać" Nie! Nie przyjeżdżaj! Nie chce by coś ci się stało!"
"Jesteśmy przyjaciółmi, nie zostawię cię z tym samego" Nie, nie, nie! On nie może tu przyjechać! Nie chce mi czegoś zrobić... Schowałem twarz w ręce i zacząłem cicho płakać. Nie chce stracić przyjaciela... Nie jego. Znów kolejne słowa wpłynęły mi do głowy. Pomimo łez w oczach chwyciła notatnik i zapisałem wszystko.
"Gdyby był sposób może dowiedziałbym się
Czy jestem człowiekiem czy bestią"
Tez zwrot przypomniał mi coś o czym naprawdę chciałem zapomnieć...
>>Tam jest!<< usłyszałem krzyk sąsiada, biegłem ile sił w nogach, nie mogą mnie dorwać Biegnij szybciej patałachu! Zaraz nas dogonią! Krzyczała podświadomość. Przeskoczyłam przez jeden z płotów i ruszyłem dalej, znalazłem dość dobrą kryjówkę i schowałem się tam, kiedy mój sąsiad wraz z dwoma policjantami przebiegli dalej, położyłem się na trawniku, niebo rozświetlał księżyc. Nawet nie wiedząc kiedy, zasnąłem
Muszę się czegoś napić... Poszedłem do kuchni była tam tylko woda smakowa. Wziąłem szklankę i nalałem sobie połowę jej pojemności. Usłyszałem telefon, spojrzałem na wyświetlacz, "Mama" bez zawahania odebrałem >>Hej Nate<< usłyszałem w słuchawce miły głos mojej rodzicielki
>>Hej Mamo<< odpowiedziałem próbując ukryć smutek, udało się
>>Jak tam u ciebie? Bierzesz te leki co ci psycholog wypisał?<< spytała, no tak, zapomniałem ich brać, nie łykałem ich od tygodnia >>Tak, biorę je, Jak tam u was?<<
>>U nas dobrze, właśnie jedziemy do Nowego Jorku do twojej cioci<< odpowiedziała, >>Dobrze to ja wam nie przeszkadzam Pa! Kocham cię<< powiedziałem i się Rozłączyłem. Znalazłem notatnik i przyjrzałem się słowom.
" Now I'm scared to even open my mouth
Because there's something deep inside of me
You don't know about
And I wish there was a way you could see"
Ta piosenka... Czegoś jej brakuje... Nie wiem czego ale czegoś brakuje... Przeczytałem znów tekst... Dalsze słowa ułożyły się same, Rozejrzałem się po pomieszczeniu, nie ma go tu... Boje się że słowa mi uciekną kiedy stąd wyjdę... Trzeba to napisać prowizoryczne... Wiem! Wyjąłem z szuflady nóż i odsłoniłem skrawek nadgarstka, złapałem pewnie ostrze i przeciąłem sobie żyłę, krew zaczęła lecieć bardzo szybko, wziąłem jej trochę na nóż i zacząłem pisać
"Po prostu spójrz mi w oczy
Zobaczysz prawdę poprzez moje przebranie " trzeba teraz zahamować krwawienie... W łazience mam bandaż, nie patrząc na ranę, poszedłem do toalety i w jednej z szafek znalazłem to czego szukałem. Owinąłem nadgarstek bandażem elastycznym i wróciłem do sypialni. Rozejrzałem się po niej, wzrokiem znalazłem zdjęcie moje i mojej pierwszej dziewczyny... Oh Morgan , nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym cię teraz przytulić i powiedzieć przepraszam... Ale nie mogę... Spojrzałem w jej oczy uwiecznione na zdjęciu, wyrażały szczęście, to było tuż przed naszym pierwszym razem...
">>Nate no chodź!<< powiedziała ze śmiechem Morgan , właśnie szliśmy do mojego mieszkania. Tak zamierzaliśmy uprawiać seks po raz pierwszy. Trochę się stresowałem ale wszystkie zmartwienia zniknęły tuż po tym jak weszliśmy do mojego mieszkania, Mel zaczęła mnie całować co odwzajemniłem z podwójną siłą na co ona się uśmiechnęła. Złapałem ją za tyłek i podniosłem do góry po czym oparłem ją o ścianę. Mel objęła mnie nogami i Wsadziła swoje drobne rączki pod moją koszulkę i zaczęła jeździć palcami po mojej klatce piersiowej. Cicho zamruczałem, czułem jak się uśmiecha. Przestałem na chwilę i wymruczałem jej do ucha >>Idziemy do sypialni?<< uśmiechnąłem się, w środku mnie rozpaliło się pożądanie, pożądałem jej nie jako rzeczy ale jako kogoś dla mnie ważnego. Ona uśmiechnęła się co mogło oznaczać tak. Złapałem ją mocniej i oderwałem od ściany ponownie całując tylko namiętniej. Skierowałem się do mojego pokoju, położyłem ją delikatnie na łóżku przesuwając ją do siebie tak że nasze krocza się stykały Mel cicho zamruczała a ja czułem jak mój przyjaciel budzi się do życia. Ona działa na mnie jak narkotyk, chce jej coraz więcej i więcej. Przeczesała moje włosy swoimi drobnymi rękoma na co głośniej mruknąłem, powoli wsunąłem się swoją rękę pod jej koszulkę i zacząłem ją tam miziać. Po chwili była bez koszulki. Po chwili była bez koszulki tak samo jak ja. Później już poszło z płatka
„Ona powiedziała mi
Że gdy jestem blisko
Czuje każdy mój ruch"
Dopisałem kolejne słowa. Nie chciałem tego zrobić... Suka sobie na to zasłużyła Nie! Nie zasłużyła na to! Nie okłamuj się, pamiętasz waszą kłótnie po zerwaniu?
>>Nate! Czego nie rozumiesz we zwrocie że już cię nie kocham?!<< Krzyknęła >>Wszystkiego! Powiedz mi w czym on jest lepszy ode mnie?!<< Odpowiedziałem >>Nie wiem! Ale wiem że go kocham!!<< Oznajmiła >>Aha a on kocha ciebie tak jak ja?!<< Podszedłem do niej >>Tak kocha mnie! Bardziej od ciebie. Jesteś dla mnie nikim Nathan! Jesteś zerem! Zwykłym Frajerem!<< Czułem jak tracę nad sobą panowanie. Wyszedłem z jej domu trzaskając drzwiami roztrzaskując również moje serce.
Ona nic nie znaczyła! To była głupia kłótnia! Usiadłem na łóżku chowając twarz w dłonie... Dlaczego wspomnienia mnie tak prześladują? Złapałem notatnik i zacząłem pisać
„Gdy cały mój świat się rozpada
Coś zmienia się w moim sercu
Co możesz stwierdzić po bliznach"
Spojrzałem na mój lewy nadgarstek, Ten na którym nie miałem bandaża, Było tam mnóstwo blizn po wcześniejszych razach w tym jedna wielka, przebiegająca przez całe przedramię. Od ilu lat się tnę? Od 10-11 Od małego... Miałem powody
>>O patrzcie! To ten od pokemonów!!!<< Krzyknął jeden ze starszaków. Zawsze mnie zaczepiali bo grałem w gry. >>Zamknij się<< Warknąłem >> Bo co? Naślesz na mnie swojego Pikaczu? Nie bądź śmieszny kurduplu<< Zaśmiał się, odpuściłem... Zawsze odpuszczam, a nauczyciele tego nie widzą, nie widzą jak się ze mnie śmieją, rzucają we mnie czym popadnie, nie słyszą moich próśb o pomoc które są co najmniej raz na dwa tygodnie...
„Nie jestem człowiekiem którego znałeś wcześniej"
Muszę zająć sobie czymś myśli... Spojrzałem na półkę w witrynie... Był tam biały proszek... Heroina... Ona uśmierzy mój ból, ale zaszkodzi zdrowiu Jednak zapomnisz na jakiś czas o tym gównie które stworzyłeś Nie, nie mogę tego wziąć! To mnie zniszczy! Weź trochę, nic ci się nie stanie a poczujesz się lepiej ty nic nie warta kupo gówna Nie! Muszę stąd iść! Wziąłem notatnik wraz z długopisem i poszedłem do salonu może telewizja odwróci moją uwagę od tego chorego gówna które siedzi w mojej głowie...
„Znalazłem coś co sprawia że ożywam
Jednak w jakiś sposób umieram w środku
To sprawia że czuję
To paraliżuje mnie
To nie ma sensu"
Dopisałem i włączyłem telewizor, akurat leciały wiadomości, Może stało się coś ciekawego? >>Dzisiaj na osiedlu w LA znaleziono ciało dorosłej kobiety. Sławna Youtuberka Morgan Want została znaleziona dziś rano w swoim śmietniku z raną kłutą w klatce piersiowej. Przyczyna śmierci, wykrwawienie. Na razie brak podejrzanych<< O nie, oni już wiedzą... Nie minie dużo czasu zanim znajdą ślady... a później mnie... Schowałem twarz w ręce i załkałem cicho...
„Jednak nadal pomaga mi widzieć
Więc czy będę potworem którym dotychczas gardziłem?"
Kochałem ją... ale nie pozostawiła mi wyboru. Nie chciałem tego zrobić, to przez to gówno w mojej głowie, to ono mnie do tego zmusiło! Ja nie chciałem jej zabić...
Usłyszałem pukanie do drzwi... Kto to może być o tej porze? Podszedłem do drzwi i je otworzyłem, Poczułem usta Morgan na moich, od razu ją odepchnąłem, zerwała ze mną, ma teraz innego >>Nate skarbie! Kochajmy się jak nigdy w życiu!<< Krzyknęła roześmiana, piła coś, na sto procent. >>Morgan jesteś pijana<< Powiedziałem spokojnie >>Nie jestem pijana<< Odpowiedziała i lekko się zatoczyła >> Widzę, mnie nie oszukasz wiesz o tym<< Odpowiedziałem >>Eeeee tam! Zabawmy się!<< Zaśmiała się >>Morgan wracaj do domu i przyjdź kiedy będziesz trzeźwa<< Powiedziałem już trochę podirytowany >>Nathan, masz mnie zerżnąć tu i teraz!<< Powiedziała >> Wróć do domu<< Powiedziałem twardo >>Nie do póki mnie nie zerżniesz jak nic nie wartą sukę<< Zaśmiała się >> Wracaj do Domu teraz<< Warknąłem >>Nope<< Trzymałem nerwy na ostatniej smyczy >>Morgan, wracaj do domu teraz<< Syknąłem przez zęby >>Powiedziałam że nie<< Ostatnia deska ratunku poszła wraz z jej słowami, źrenice mi się zwęziły i straciłem panowanie nad sobą. Moje ciało skierowało się szybkim krokiem w stronę kuchni. Nie! Nie rób tego!! Suka sobie na to zasłużyła! Najpierw nas zdradzała a teraz chcę wrócić i to jeszcze chcę wrócić za pomocą dania dupy To nie zmieni jednak faktu że ją kocham! Za późno, nie masz już kontroli na sobą Zaśmiał się wrednie. Podszedłem do Morgan z nożem w ręce, była przerażona >N-Nate?<< Powiedziała ze strachem. Podszedłem do niej i po prostu ją dźgnąłem w sam środek klatki piersiowej... 10 razy. Miałem na sobie jej krew. Zabiłem miłość mojego życia
„Ona myśli że jest moja
Musi być poza swoim umysłem
Mówiłem „Wróć do domu" ale chciała więcej
Teraz jej ciało leży na podłodze"
Napisałem na kartce. To nie może się tak skończyć... Nie mogę już nikogo skrzywdzić... Nie mogę pozwolić by ktokolwiek już przeze mnie cierpiał. Tylko ranię... Nic więcej, nikomu nie jestem potrzebny, ten świat będzie lepszy kiedy z niego odejdę... To życie jest nic nie wartę... Osiągnąłem dużo jednak nadal jestem nikim. >>Jesteś frajerem!!!<< >>Ha nie bądź śmieszny! Co mi zrobisz? Jesteś słaby!!<< Jestem słaby, nic nie znaczę... Tyle razy zastanawiałem się jak to jest umrzeć... Jak czują się samobójcy... Dlaczego to robią... Teraz już wiem. Są bezradni w stosunku do swojej przyszłości oraz nie potrafią zapanować nad swoją teraźniejszością, a przeszłość zjada ich od środka, tak samo jak mnie. To mnie zjada od środka. Nic nie poradzę na to że jestem nic nie wart. Wszyscy mnie wykorzystywali, oszukiwali. Naprawdę nie chcę tego robić, jednak jestem zmuszony. To życie mnie męczy, po prostu mnie męczy, nie potrafię sobie poradzić z tym wszystkim co się stało. Nie mogę pozwolić żeby to gówno we mnie jeszcze kogoś skrzywdziło. To musi się skończyć, a najlepiej jakby to było teraz. I tak nic nie znaczę dla najważniejszych dla mnie osób. I tak nic nie osiągnę. Muszę ich ochronić ode mnie. Poszedłem do składziku, znalazłem tam linę... związałem ją odpowiednio. Skierowałem się do Jadalni i wziąłem krzesło. Tak będzie lepiej, dla każdego. Poszedłem do mojego pokoju. Line zawiązałem na starym haczyku po hamaku. Pod nią postawiłem krzesło. Wziąłem kartkę i zacząłem pisać
„Mam to coś w swoim sercu
Chce się chować
To zjada mnie od środka
Przepraszam was wszystkich. Wiem że zrobiłem dużo złego. Wiem że wiele osób cierpiało przeze mnie. To ja zabiłem Morgan, Przyszła do mnie po pijaku, straciłem nad sobą panowanie. Nie chciałem jej tego zrobić naprawdę. To coś mnie do tego zmusiło! Jeszcze raz was wszystkich przepraszam
Kocham was
Nate"
Odłożyłem długopis i stanąłem na krześle. Delikatnie wsunąłem głowę w węzeł. Jednym prostym ruchem zszedłem z krzesła... Poczułem chęć zaczerpnięcia powietrza i ból, jednak później była już tylko radość i błogi stan wolności od tego wszystkiego.
*Perspektywa Dookiego*
Wszedłem do jego domu. >>Nate!!!<< Krzyknąłem, nie uzyskałem odpowiedzi. Szukałem go po wszystkich pokojach... Znalazłem go... W jego pokoju... Powieszonego na linie... Obok niego była kartka. Wziąłem ją do ręki i przeczytałem... To był tekst piosenki
„Now I'm scared to even open my mouth
Because there's something deep inside of me
You don't know about
And I wish there was a way you could see
If I could show maybe I'd know
If I'm a man or a beast
Just take one look in my eyes
You'd see right through my disguise
She says that when I'm nearby
That she can feel my every move
When I fell apart
Yeah, something changed in my heart
As you can tell from these scars
I'm not the man that you knew before
I found something that makes me feel alive
Yet somehow dead inside
It makes me feel
It makes me numb at once
It makes no sense
Yet it still helps me see
So am I soon to be the monster that I despise?
She thinks she's mine
She must be out of her mind
I said "get back" but she wants more
And now her body's on the floor
I've got this thing in my heart
I have to hide
It's eating at me from the inside"
NateWantsToBattle „Monster Inside"
Nie wieże... To on zabił Morgan... Padłem na kolana przed jego martwym ciałem >>Nate dude dlaczego mi to zrobiłeś?<< Spytałem łamiącym się głosem. Dlaczego on to zrobił? Pomógł bym mu. Po to tu jestem, żeby mu pomóc. Żeby nie czuł się w tym wszystkim sam. Żeby miał poczucie własnej wartości. Zawiodłem, zawiodłem go, zawiodłem jako przyjaciel...
#3 Dni później#
Jestem na pogrzebie Nathana. Jego Matka jest załamana, tak samo fani. Nie mogę uwierzyć że nas opuścił... Widziałem go w kościele... Był uśmiechnięty... Teraz jest szczęśliwy, po drugiej stronie ale szczęśliwy. Ja też jestem szczęśliwy. Wiedziałem że od tygodnia nie bierze tabletek jednak nic z tym nie zrobiłem. Wiedziałem że one mu nie pomagają, wiedziałem że on tego potrzebował, potrzebował wolności, musiał się od tego odciąć... Teraz jest szczęśliwy, wkońcu jest szczęśliwy.
Więc tak... Tia... ten One Shot od początku miał się tak skończyć. Nie wiem czy było emocjonalnie czy nie. Chciałam jak najbardziej odwzorować jego emocje wtedy, drugą połowę pisałam drugi raz bo mi usunęło (Na co o mało się nie popłakałam bo jest to coś co zabrało naprawdę wiele czasu i emocji z mojej strony) Wiem że wcześniejsza wersja była o wiele lepsza od tej ale Wattpad mi ją usunął... Dobra ale wracając do tematu. Ta historia skończyła się tak jakby happy Endem. Nate jest szczęśliwy jednak jego rodzina i przyjaciele są załamani tym że popełnił samobójstwo. Wiem że dużo osób czytających mnie ma takie problemy, sama je mam. Dzisiaj na przykład (04.03.2016) stałam na peronie (Jeżdżę pociągiem do szkoły) i jechał pociąg towarowy i wtedy uświadomiłam sobie że stawiając jeden krok mogę zakończyć kolejne nic nie warte istnienie... Jednak potem przypomniałam sobie że mam was, i że was nie zostawię, nie potrafiłabym bo jesteście dla mnie jak rodzina, Więc jeśli macie jakiś problem to napiszcie do mnie, jestem tu dla was i pamiętajcie o tym. Nie życzę wam byście skończyli jak Nate z tego opowiadania, on nie znalazł w sobie siły by stawić czoło problemom, jednak mam nadzieje że wy ją znajdziecie :)
Podziękowania takie porządne oraz tekst piosenki po polsku i Angielsku będą w osobnej notce ;)
Bajoooooo!!!!!!!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro