Zasłaniasz mi scenę.
Właśnie oglądałam pewne przedstawienie w wampiteatrze. Moje straszyciółki tam występowały. Nie wiedziałam dokładnie o czym to było, ale i tak występ ten był bardziej interesujący, niż historia tworzenia koziego mleka w moim kraju. Miał się właśnie odbyć kolejny akt, Kiedy to nagle usłyszeliśmy, okropny krzyk, który wydobywał się z korytarza. Po chwili do sali, wbiegł nie kto inny, jak Heath. Był czymś bardzo podekscytowany. Schodził w cichy po schodkach, by nie być zauważonym. Krewnicka kiedyś zamknęła co w kozie, za przeszkadzanie, podczas przedstawienia. Wróciłam do oglądania spektaklu i przestałam się interesować chłopakiem. Kiedy tylko popatrzyłam na scenę, usłyszałam swoje imię.
-Hejka Abbey.
Wiadomo kto to był. Usiadł obok mnie na fotelu. Szkoda, że to miejsce było wolne.
-Mam super wieście.
Popatrzyłam na niego kątem oka.
-Krewnicka powiedziała, że za tydzień jedziemy na wyjazd zimowy w góry. Ferie rządzą!
Zaczął krzyczeć.
-Cicho bądź. Jesteśmy w teatrze.
Zwróciłam mu uwagę.
-Dobra, dobra. A poza tym, w przydziale pokoi, będziesz ze mną, Gilem i Lagooną. Fajnie co nie?
Co? Z nim, w jednym pokoju? Ja chyba zwariuje! Powinien być przydział, że dziewczyny z dziewczynami.
-Coś jeszcze? Masz jakieś inne "fajne" wieści?
Spytałam, cały czas lekko zaskoczona.
-Nie. Chodziło tylko o to, że będziemy razem w pokoju.
Wstał i kierował się w stronę wyjścia.
-O co mu chodziło?
Usłyszałam głos Frankie, siedzącą obok mnie.
-Chodzi o nasz wyjazd feriowy.
-O, to miło. I jak?
-Będę z nim w pokoju.
Oznajmiłam.
-Co? Przecież dziewczyny powinny być razem i chłopaki razem.
-Spoko. Będzie jeszcze Lagoona i Gil.
-No to pół biedy. Dasz sobie z nim radę. Jesteś córką potężnego króla Himalajów.
-Dzięki Frankie.
Wróciłyśmy do oglądania sztuki. Na szczęście udało mi się zapomnieć o spotkaniu z płonącym łbem.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Czekałam ze swoim plecakiem na straszyciółki przy wejściu do szkoły. Pod pachą miałam moją ukochaną deskę do snowboardu, a w kieszeniach aparat fotograficzny oraz iTrumnie. W chwili, gdy spostrzegłam moje znajome i chciałam im pomachać, poczułam lekki ból brzucha.
-Hej Abbey. Jak tam? Słyszałam, że będziemy w jednym pokoju z chłopcami.
Była to Lagoona. Bardzo się cieszyła z wyjazdu. Nie tak jak ja, która nie za bardzo była przekonana.
-Tak. Z Gilem i Heathem.
-Naprawdę? Nic o tym nie wspominałaś.
Był to głos Cleo.
-A nie boisz się, że nasza Smoczyca, Ci go zabierzę z przed nosa?
-O co ci chodzi? Abbey przecież nie kocha się w Heathcie.
Obroniła mnie Draculaura.
-To prawda.
Rzekłam.
-A jakoś przedtem Ci nie przeszkadzało, jak zaprosił Cię 2 razy do tańca.
-Z nią też 2 razy tańczył i co?
Odpowiedziałam. Kiedy tylko skończyłam to zdanie, poczułam dziwny skórcz brzucha. Nie wiedziałam co się dzieje. Złapałam się mocno za niego. Pod okiem znalazł się po chwili mały sopelek lodu.
-Hej Abbey. Wszystko dobrze?
Spytała Frankie.
-Tak. Jeszcze nigdy nie było mi lepiej.
Nagle nawiedziły nas głosy chłopaków.
-Hej upiorki. Co tam?
-Hej Dius.
Odpowiedziałyśmy mu.
-Nawet nie wiecie, jak się jaram tym naszym wyjazdem.
-Mamy tyle zaplanowanych zimowych atrakcji, że możemy się ze wszystkimi nie wyrobić.
Odparł cały zadowolony Clowd. Reszta uczniów, którzy się zgłosili na wyjazd feriowy, dotarła punktualnie pod szkołę, gdy przyjechał autokar. Spakowaliśmy torby do bagażników i zajeliśmy dobre miejsca. Siedziałam wtedy z Ghulią. Autokar ruszył z miejsca. Nie wiem dokładnie do jakich gór jedziemy, ale na pewno będzie fajnie. Jechaliśmy dopiero pół godziny, Kiedy to ponownie usłyszałam głos pewnego bardzo irytującego osobnika.
-Hej Abbey. Popatrz na to.
W chwili, kiedy na niego popatrzyłam, Heath zaczął przypinać sobie mroźne sople do twarzy. Parę zlepiły się z jego językiem. Kiedy jego twarz była pokryta lodem, od razu jego głowa zaczęła płonąć i po chwili był cały mokry. Z przyczyn takich, że w autokarze było chłodno, na jego twarzy, pojawiła się lodowa maseczka. Wyglądał jak jakiś grecki aktor w masce. Lekko się zaśmiałam i odwróciłam od niego głowę. Niestety znów mnie zaatakował skórcz i dziwne łaskotanie w brzuchu, co nie było dosyć przyjemne. Ghulia na mnie patrzyła z uśmiechem.
-Co jest?
Zdziwiłam się.
-Yhyyhhyuhuuhuhyh.
-Nie. On mi się nie podoba.
-Yhhhyyhyhyuhyhuyh. Hyuyuhyhyuhu.
-Od rana boli mnie brzuch. I nie sądzę, żeby to było przez niego. To absurd.
-Yhyhyhhhyyhyh?
-Nie wiem. Nigdy nie byłam zakochana w żadnym chłopaku.
-Yhyhyhyhhhhh. Hhyyyhyhhyhyyuuhuuhyhyyyhyy.
-Tak. On jest...fajny. Lubię go jako kumpla. A poza tym. Nie nadaję się do miłości. U mnie w wiosce, to nie miałabym żadnego wyboru, jeśli chodzi o męża. To starszyzna wybiera.
-Yyhy. Yyhhuhy.
-Wiem. Takie są jednak zasady.
Po tej jakże miłej konwersacji, ucięłam sobie drzemkę. Spałam do puki nie obudził mnie głośny odgłos. Był to krzyk Draculaury. Kiedy się odwróciłam, spostrzegłam straszyciółkę, która miała na całej głowie, rozbite, kurze jajko.
-Heath!!! Coś Ty mi najlepszego zrobił?
-To było przez przypadek...
-Przez przypadek?? Wiem dobrze co chciałeś zrobić! Moją fryzurą będzie się teraz cała lepiła!
Krzyczała spanikowana wampirzyca.
-Draculauro. To nie koniec świata. Nie słyszałaś, że kurze jajka pomagają na włosy? Teraz będziesz je miała bardziej lśniące i zdrowsze.
Uspokoiłam straszyciółkę.
-Naprawdę?
-Tak. W mojej wiosce używamy jedynie kurzych jaj do odżywiania włosów. Do tego pachnący szampon i mucha nie siada.
-Ojej. Nie wiedziałam. Super sposób. Dzięki Abbey.
-Podziękuj też Heathowi.
-Co?
-To dzięki niemu masz te rozbite jajko we włosach. On to na pewno zrobił przez przypadek.
-Dzięki.
Podziękowała.
-Tobie Abbey łatwo tak mówić, przeciesz on nigdy nie wykręcił Ci takiego numeru.
Usłyszałam głos Cloe.
-Wiadomo dlaczego. Ty mu się po prostu podobasz.
Dodał Minot. Popatrzyłam na Heatha, a on na mój widok zrobił się na policzkach dosyć czerwony. Ja jedynie co poczułam, to ponowny atak bólu brzucha i łaskotanie od zewnątrz.
Po dosyć długim czasie, nasz pojazd nagle się gwałtownie zatrzymał. Dyrektor Krewnicka była dosyć przerażona. Po rozmowie z kierowcą okazało się, że autobusowi pękł silnik. Nie mogliśmy dojechać na miejsce. Na szczęście droga była z górki, więc mogliśmy z łatwością z niej zejść.
-Już wiem jak się szybciej dostaniemy do ośrodka.
Wyszłam z autokaru, otworzyłam bagażnik, wzięłam swoje rzeczy na plecy, schowałam podręczne i pożołyłam swój snowboard na śniegu. Swoją mocą, zrobiłam lodową zjeżdżalnie i dzięki desce zjechałam szybko na dół. Wszyscy po chwili, od razu zrobili to samo. Dobrze się przy tym bawili. W chwili, kiedy byłam przy schronisku, usłyszałam krzyk.
-Abbey uważaj!!!
Heath jechał prosto w moją stronę. Nie zdążyłam zejść j jego drogi i wpadł na mnie. Leżał dosłownie na mnie. Plecak wylądował obok Lagoony. Kiedy już dotarło do niego, co się stało, popatrzył na mnie swoim szarmandzkim uśmieszkiem.
-No hej?! Co tam?
-Spytałabym Ciebie o to samo. Zejdziesz ze mnie?
Odpowiedziałam mu patrząc prosto w jego twarz. On lekko się zaczerwienił i wstał. Podał mi rękę na pomoc. Po chwili zauważyłam jak Frankie pokazuje mi kciuki do góry. Ja nie wiedziałam o co jej chodzi. Popatrzyłam nagle na Heatha, a on na mnie z dziwnym uśmieszkiem i podnosząc co chwilę swoje brwi.
-O co ci chodzi?
-O nic.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro