Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

RZDZIAŁ V

Nastał następny dzień, Hane obudziła się bardzo wcześnie i od razu przypomniała sobie o jej nieproszonym gościu. Weszła do salonu, ale jego już nie było. Jak to go nie było? Co tu się dzieje? Zostawił dziewczynę mocno zdezorientowaną i tak sobie poszedł?. Na pewno tu był, prawda? Chcąc poznać odpowiedź na coraz więcej pytań napływających do głowy chwyciła za telefon, żeby mu je zdać, jednak wtedy zauważyła, iż on napisał do niej o godzinie piątej trzydzieści.

-[Wybacz za zajmowanie twojego czasu i za brak pożegnania, ale musiałem szybko coś załatwić] - Hane tylko westchnęła gdy to przeczytała.

-[Nie przejmuj się tym teraz. Ale na przyszłość, lepiej zachowuje się lepiej.] - odezwała się jak do dziecka. Nikino nic nie odpisał, pewnie teraz nie ma czasu, lub odsypia jeszcze u siebie.

Dni mijały, a oni jak dotąd prowadzili ze sobą rozmowy tylko przez telefon. Niespełna tydzień później, pod wieczór dziewczyna poczuła się głodna, ale w swojej lodówce nie zastała żadnego pożywienia, z którego by można przyrządzić coś dobrego. Opcja pozostaje tylko jedna: iść do sklepu. Jednak wtedy przypomniała sobie o tym, że słońce już zaszło i na dworze jest ciemno, a ona przecież tego nie lubi. Przez chwilę rozważała opcje nie jedzenia niczego i przetrwania jakimś cudem, ale po chwili doszła do wniosku, że nie ma to sensu. Tak więc chwyciła za torbę na zakupy i portfel, pożegnała się z kotem mówiąc, że wróci za dwadzieścia minut, wielce wierząc w to, że tak właśnie będzie i nic się jej nie przytrafi, zaraz potem wyszła z mieszkania.

Szła sama ulicą mijając to co kolejne latarnie i okazjonalnie jakieś auta. Co chwile odwracała się za siebie, żeby upewnić się, że poza nią nikogo tutaj nie ma. W środku cała się trzęsła, ale ani jej się śniło to okazywać. Po bardzo stresującej podróży, trwającej zaledwie 8 minut, jednak dla dziewczyny była to co najmniej wieczność, dotarła do sklepu. Weszła do środka i białe światło wypełniające cały budynek błyskawicznie ją uspokoiło. Przemierzała półki w poszukiwaniu czegoś interesującego i na jej budżet. W pewnym momencie zauważyła makaron z dużym rabatem, idealny na jej potrzeby, ale był jeden problem, obiekt jej westchnień znajdował się na najwyższej półce, poza zasięgiem poirytowanej tym faktem dziewczyny.

Wyciągnęła ręce jak najwyżej mogła i stanęła na czubkach palców, zachowanie równowagi nie było problemem ze względu na to jakie ma hobby, ale to teraz nie jest ważne, ponieważ ona nadal nie była w stanie dosięgnąć makaronu, mimo tego, że wyciągnęła się jak struna. Nie chciała się zbytnio zbłaźnić w miejscu publicznym, jednak podskoczyła parę razy do obiektu jej westchnień. Nic z tego nie wyszło. W pewnym momencie jej walki z niesprawiedliwym rozmieszczeniem produktów zobaczyła rękę nad sobą, sięgającą po pudełko.

- Tego potrzebujesz? - zadał pytanie nie kto inny jak kobaltowo-oki.

- N... Nikino? - zdziwiła się bardzo dziewczyna. Co on tutaj robi o tej godzinie? Na reakcję dziewczyny, chłopak się tylko uśmiechnął.

- Co ty tu robisz? Śledzisz mnie? - wypaliła z rozmachu Hane, wcale tak nie uważała, bo przecież z nią był, kiedy stalker się pojawił, ale czasu już nie cofniesz, pytanie zostało wypowiedziane.

- Co? Nie. - zaśmiał się pod nosem.

- Przechodziłem koło sklepu i zauważyłem cię przez szybę jak skakałaś pomiędzy półkami. - usprawiedliwił się, a brązowo włosa zaczęła nabierać odcieni czerwieni na policzkach i nosie.

- Oh... W takim razie dzięki za pomoc. - powiedziała grzecznie, starając się zapomnieć o zawstydzającej chwili. Chłopak podał jej makaron.

- Czemu robisz zakupy tak późno? - zadał pytanie zaraz potem.

- Tak wyszło... - unikała odpowiedzi, żeby nie wyszło na jaw, jaka jest nieodpowiedzialna i nie umie sobie zapewnić pożywienia wcześniej.

- Hmmm rzadko robię zakupy spożywcze. - powiedział sam do siebie, ale nie umknęło to uwadze Hane.

- Naprawdę? Ktoś robi je za ciebie w takim razie?

- Taaa można tak powiedzieć. - te słowa wzbudziły w dziewczynie pewne nowe pytania. Ale nie zaprzątała sobie tym umysłu zbyt długo, bo nie po to tu przyszła.

Dokończyła robić zakupy, przy czym chłopak jej wiernie towarzyszył. Zapłaciła, po czym razem wyszli ze sklepu. Nadal jest ciemno, kto by się spodziewał. Jednak tym razem z Hane jest Nikino, więc strach trochę opuścił jej świadomość. Szli tak razem parę minut otoczeni przyjemną rozmową. Gdy nagle zza ich pleców dało się usłyszeć dźwięk przewracanych śmietników i czegoś co wybiegło z bocznej uliczki. Turkusowo oka, pozbawiona odcienia różu na skórze i z źrenicami pomniejszonymi niemalże trzykrotnie, odwróciła się za siebie, myśląc, że jest to ten kogo się przez ten cały czas tak bała, jednak przyczyną hałasu okazał się zwyczajny czarny kot. Na tę wiadomość z płuc dziewczyny wyleciał oddech pełen ulgi.

- Spokojnie to tylko kot. - Dodał Nikino widząc dziwne zachowanie dziewczyny, martwiło go to, bo nie wiedział co dokładnie się dzieje, a on lubił panować nad wszystkim.

- Tak w... wiem. Wybacz za to. - Stwierdziła zawstydzona i przeprosiła jak to miała w zwyczaju.

Szli dalej w niezręcznej ciszy ona zagłębiając się w zawstydzeniu a on z myślami gdzieś daleko, jednak zaraz potem zaczął:

- Pierwszy raz gdy u ciebie byłem... - te słowa wypowiedziane w poważniejszym niż dotąd tonie zwróciły natychmiastowo uwagę dziewczyny.

- Kiedy wychodziłem z twojego mieszkania, tuż przy drzwiach stał jakiś zamaskowany facet. - te słowa niemalże od razu zmroziły krew w żyłach Hane.

- Kiedy tylko mnie zobaczył zaczął uciekać... - kontynuował myśl.

- Wiesz kto to jest, prawda? - stwierdził co nie obeszło się bez reakcji dziewczyny. Zwróciła twarz w kierunku ziemi, nie chcąc mu wyjawić prawdy. Bała się, że gdy się o wszystkim dowie, ten stalker będzie mógł coś zrobić Nikino a tego by sobie nie wybaczyła...

- Masz przez niego kłopoty? Dlatego zachowywał się tak dziwnie teraz i wtedy gdy się pierwszy raz spotkaliśmy. - prowadził dalej swoją dedukcje w celu tego, żeby dziewczyna się przyznała.

- Ja... - zaczęła chcąc coś powiedzieć

- To nie twoja sprawa! - szybko się powstrzymała, przed dokończeniem poprzedniego zdania.

- Nie mów tak! Może ci się coś przez niego stać! - Zdenerwował się chłopak. Jeśli mógł sprawić, żeby dziewczyna była bezpieczna, nie zawahał się dołożyć wszelkich starań ku zrealizowaniu celu.

- Kim ty niby jesteś żeby cię to obchodziło? - To zabolało, jednocześnie jedną jak i drugą stronę. Zabawne w tej całej sytuacji jest to jak obydwoje chcą chronić się nawzajem, jednocześnie nie umyślnie się krzywdząc.

- To moje życie więc zostaw mnie w spokoju! - dodała na koniec.

- ... - Nikino nic nie powiedział a jedynie spojrzał w ziemię zbierając myśli. Wtedy Hane zakuło jeszcze bardziej w sercu.

- Ja po prostu, nie chce żeby stała ci się krzywda. - wyjawiła swój motyw.

- Jeśli on się o tobie dowie, kto wie co zrobi. Ja tylko nie chcę, żeby ktoś inny przeze mnie cierpiał. - w szczególności jeśli to był Nikino. Oczy jej się zaszkliły odbijając żółte światło latarni.

- Pomogę ci! Proszę...

- Wzywałam policje już wiele razy, ale nigdy go nawet nie widzieli nie mówić już o schwytaniu. Powiedzieli mi, że jeśli jeszcze raz po nich zadzwonię to ja będę miała problemy. Więc ty nie jesteś w stanie nic wskórać...

- ... - Znów nie wie co powiedzieć, nie sądził, że sytuacja jest tak poważna.

- Ja po prostu chce, żebyś była bezpieczna. - wyznał jej.

- Dlaczego? - Zapytała z wyrzutem jakby to, że ktoś się nią przejmuje było zbrodnią.

- Znamy się dopiero dwa tygodnie, kim ja dla ciebie mogę być? - spojrzała się wprost na niego.

- Lepiej dla mnie zapomnij dla własnego dobra... - Te słowa wypowiedziała już ze łzami w oczach, tak ją to bolało, nie chciała go zostawiać i to jeszcze w taki haniebny sposób.

- To dlatego że... - Zaczął myśl wysoki chłopak.

- W całym moim życiu... Nie mam nikogo! - Był zły i smutny jednocześnie, na samego siebie jak i na nieprzyjemną sytuacje.

- Nikogo kto by patrzył na mnie takiego jakim jestem! Nikogo tak ciepłego i dobrego jak ty! Trafiliśmy na siebie zupełnym przypadkiem, ale teraz nie chcę cię zostawiać, nie chce znów być sam...

- Więc prosze, bardzo cieę prosze! Nie zostawiaj mnie teraz w taki sposób... Obiecuję, że nie dam sobie ani tobie zrobić jakiejkolwiek krzywdy. - Wygląda jak taki bezpański pies, nie chcący opuścić pana, który go przygarnął.

Cała ta wypowiedź poruszyła Hane dogłębnie, teraz już nie wiedziała co należy zrobić. Jeśli dzięki temu będzie szczęśliwy, jeśli tego właśnie chce... To niech mu będzie.

- Obiecujesz? - dopytała po chwili ciszy przemyśliwszy swoją decyzje. Chłopak spojrzał na nią z niedowierzaniem, myślał, że to już koniec, że będzie musiał ją opuścić, ale jednak nie tym razem.

- Tak obiecuję! - oświadczył. Hane wyciągnęła do niego rękę z wysuniętym małym palcem, zdawała sobie sprawę z tego, że tylko dzieci tak robią, ale jest to jakiekolwiek przypieczętowanie ich obietnicy. Chłopak po chwili wyciągnął swój mały palec i zahaczył go o palec dziewczyny.

- To jest nasza obietnica jeśli ją złamię będę musiał połknąć tysiąc igieł! - wypowiedzieli formułke wspólnie.

- Co ja ci tak właściwie obiecałam? - zapytała dziewczyna w lekko rozluźnionej atmosferze.

- Że mnie już nie zostawisz i dasz sobie pomóc.- Odpowiedział bez chwili namysłu Nikino.

- W porządku. - Uśmiechnęła się, była szczęśliwa, że z kimś się tym podzieliła, bo do tej pory nikt nie wiedział.

W zupełnej ciszy doszli do mieszkania Hane, nie odzywali się ze względu na to, że musieli sobie to wszystko poukładać w głowie. Dość wiele się stało jak na tak krótki okres czasu.

Kiedy w końcu byli na miejscu, dziewczyna otworzyła drzwi aby zaraz potem w nich stanąć.

- W takim razie ja już będę szedł. - stwierdził uśmiechnięty jak zazwyczaj.

- Yhm... Napisz jak będziesz w domu. - pokiwał głową na zgodę i ucieszył się, że dziewczyna się o niego martwi. Ona zamknęła drzwi patrząc się na chłopaka do ostatniej chwili a on wrócił do siebie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro