3. Gęsta atmosfera na około nas
Czteroosobowe mieszkanie z okazji niedzieli oraz dochodzącej godziny dwunastej zostało posprzątane, a lokatorzy zachowywali się cicho. Właściwe jeszcze odsypiali poprzednią noc. Poza jednym z nich.
Maks został wyznaczony na osobę odpowiedzialną za przyjęcie właścicielki posiadłości.
Starsza pani przyjeżdżała przynajmniej dwa razy na miesiąc.
- Ściany są białe, nie widzę żadnych śladów. - mówiła wpatrzona w farbę.
Pokazała kciuka w górę. Otworzyła drzwi pokoju Maksa, ten jak zawsze był zadbany.
Nie skomentowała leżącej na zagłówku łóżka sukienki, natomiast siedzącą w kuchni kobietę tak:
- Zaskoczyłaś mnie. - złapała się za serce. - Nie musisz wychodzić. - uprzedziła w razie czego.
W pokoju Mikołaja zasłoniła nos. - Coś tu naprawdę źle pachnie.
Rozejrzała się po pokoju.
Widząc wiaderko wypełnione płynem cofnęła się. - Już wszystko wiem.
Wyszła czym prędzej.
Reszta mieszkania nie wymagała większego komentarza.
- Jest u was czysto, zresztą to nic nowego. Całe szczęście. - podsumowała.
Czesława przyglądała się całej sytuacji z boku.
- I jak? - niemo poruszyła ustami.
- Bezproblemowo - podsumował Maks, po pożegnaniu właścicielki.
- A twoi kumple kiedy wstają? - Czesława mocniej chwyciła ciepły kubek z herbatą.
Czuła się niezręcznie na myśl o spędzaniu czasu samej pośród facetów.
- Po takiej imprezie... - zastanowił się Maks. - Nawet po piętnastej.
Odetchnęła.
- Chcesz coś do jedzenia? - zapytał Maks, niestety nie tak swobodnie, jak planował.
Głos mu zadrżał.
Mimo starań, nie był w stanie poczuć się komfortowo w obecnej sytuacji.
- Płatki? - zaproponowała Czesława.
Chwilę później Maks siadł naprzeciwko, z takim samym zestawem. Oboje zerkali na siebie od czasu do czasu.
Niedawno obudzili się dość blisko siebie, przez co czuli się zobowiązani do porozmawiania o czymś.
- A wczoraj – wypowiedziała powoli Czesława. Widząc delikatne kiwnięcie głową u chłopaka, kontynuowała. - Twoja dziewczyna, o co się zdenerwowała?
Maks wbił wzrok w miskę. - Założyłem nie tę bluzę, którą chciała. Wolała jaśniejszą, bo sama ubrała się na biało.
Czesława poruszyła brwiami w zdziwieniu.
Pożałowała zaczęcia tego tematu.
- Nie rozumiem - skomentowała pod naciskiem spojrzenia Maksa.
Chłopak prychnął krótko. - Ja też. - zawtórował.
- To nie pierwszy raz... - zaczął opowiadać o najdziwniejszych sytuacjach, jakie w ostatnich miesiącach przeżył z Natalią.
- Chciała abyś zamieszkał z nią i jej koleżanką? - powtórzyła Czesława. - Ale jak ona sobie to wyobraziła?
Maks uśmiechnął się. Ucieszył się widząc taką reakcję ze strony innej kobiety. Same zapewnienia kumpli, co do własnej racji nie do końca go przekonywały. Wiele razy słyszał o tym, że kobiety są bardziej wrażliwe i zwracają uwagę na inne rzeczy.
Nastąpił odgłos otwieranych drzwi.
- Yo, yo. - przywitał się Mikołaj.
Ziewnął przeciągle, a z racji dość bliskiej odległości, Czesława z łatwością zobaczyła wory pod jego oczami.
W przeciwieństwie do Maksa miał blond włosy.
Mikołaj odwrócił twarz, po czym znikł w toalecie.
- Wstał wcześnie, jestem w szoku - powiedział Maks.
Niedługo po Mikołaju w salonie pojawiła się reszta lokatorów.
Roch zaczął robić jajecznicę, a Olaf kawę.
- Sam powinieneś był zaproponować naszemu gościowi coś lepszego od czekoladowych płatek. - pokręcił głową Roch. Razem z Olafem przygotowali porcje na pięć osób.
- Czesława poprosiła mnie o płatki. - wyjaśnił Maks.
Nie chciał wypaść na nieuczynnego.
- Chcesz do tego chleb? - zapytał Roch, nie komentując słów Maksa.
Widząc aprobatę u Czesławy, postawił chleb na środku stolika.
- Pijesz kawę? - upewnił się.
Widząc zachowanie kolegi Maks poczuł się głupio.
Rano zrobił herbatę dla siebie i Czesławy, wcześniej nie pytając się jej o zdanie.
Dziewczyny, jakie spotykał nie pijały kawy, dlatego nawet o tym nie pomyślał.
Sam powstrzymał się od wypicia kubka na pobudzenie.
- Tylko poproszę z mlekiem. Bez mleka boli mnie głowa, raz pobolewała dwa dni.
Konwersacja toczyła się obok Maksa.
Widać, że nie przywykłem do kobiet...
Skarcił się w myślach.
Do tej pory nauczył się zachowywać jedynie przy jednej, nie licząc własnej matki - jednakże z nią nigdy nie miał problemów.
Kilkanaście minut później znów otrzymał szanse na swobodną rozmowę. Roch znikł w toalecie, Olaf poszedł do pokoju poćwiczyć, natomiast Mikołaj miał zamiar pójść po wiadro z rzygami, lecz wcześniej doszedł go dźwięk dzwonka.
Na zewnątrz zobaczył wrogie twarze.
- Gdzie jest Czess? - zapytała Eryka, ważąc każde słowo. Nie była w nastoju na uprzejmości.
Wejście dziewczyn usłyszał każdy domownik, dlatego chłopaki wyszli wesprzeć Mikołaja, w jak się zapowiadało, nieprzyjemnej rozmowie.
Roch miał mokre włosy.
To na wstępie rozdrażniło Erykę.
- Po co był ci prysznic? - zadała pytanie, wtedy też kątem oka zauważyła Czesławę rozmawiającą z Maksem.
Nie wydała się być skrzywdzona.
Mimo tego wrażenia nie mogła zakładać, że nic się nie stało.
Nie widziały się dwa lata.
Kto wie, jak zareagowałaby w kryzysowej sytuacji...
- Ty jesteś spocony. - skomentowała Olafa, ignorując ciężarek przy jego nodze. - A ty – zatrzymała wzrok na Mikołaju. - Masz porządnego kaca. Zapewne sam nie wiesz, co wczoraj robiłeś, a przypominam, że przystawiałeś się do Czess. - uniosła brew, tym gestem żądając wyjaśnień.
- W tym wszystkim gdzie byłyście wy? - uśmiechnął się prowokacyjnie Mikołaj.
Nie miał ochoty zachowywać się poważnie - na pewno nie mierząc się z takim nastawieniem z drugiej strony. Co ważne jego wczorajsza decyzja nie miała doprowadzić do nocowania obcej kobiety w tym mieszkaniu. Szanse na to były znikome.
Chciałem czegoś innego...
Myśl przerwała mu ręka zmierzająca w jego stronę.
Złapał pięść z łatwością.
Eryka próbowała się wyszarpać, jednak bezskutecznie.
- Może i jesteś silna, ale bez przesady. - zaśmiał się Mikołaj.
- Dlaczego ma na sobie męską koszulkę!? - wybuchła Eryka.
Mikołaj zagwizdał. - Kto wie. - zrobił duże, rozbawione oczy.
- Daj spokój. - Roch zwrócił się do kumpla. - Do niczego nie zaszło. - wyjaśnił.
Jowita zauważyła rękę Czesławy na dłoni chłopaka. Prędko podeszła do Maksa. Bez uprzedzenia trąciła go po głowie. - Nie uwodź Czess! - rozkazała.
Z drugiej strony stołu pojawiła się Hana. Stając nad Czesławą, objęła ją rękoma.
- To nie tak. - Czesława próbowała wyjaśnić.
Widząc, jak Maks masuje się po obolałej głowie spięła się.
Stwierdziła, że w tej chwili nie ma szans na rozejm.
Przyjaciółki nastawiły się do chłopaków negatywnie, wręcz wrogo.
- Chodźmy. - wstała, przez co Hana puściła ją.
Opuszczając dom, ruchem warg przepraszała chłopaków za zaistniałą sytuację.
- Tylko zajdę po sukienkę. - skręciła do pokoju.
Eryka nie dowierzała jej zachowaniu.
Idąc po chodniku nie wytrzymała i zapytała:
- Tak po prostu tam weszłaś? Do jego pokoju. - podkreśliła.
- Jest mokra, wczoraj oblałam ją wodą. - wyjaśniła Czesława, wskazując na ubranie.
Gaja szła za koleżankami, nie komentując niczego głośno.
*
Pomyśleć, że gdybym nie przyszedł pod ich mieszkanie i nie obudził ich dzwonkiem do drzwi, one spałyby jeszcze dłużej.
To dzięki mnie wróciły po ciebie wcześniej niż wieczorem.
Nie podobają mi się twoje koleżanki.
Już lepiej by ci było tylko ze mną. Na pewno nie dopuściłbym do zostawienia cię bezbronnej w obcym domu.
Moja droga, nawet nie uczesałaś włosów. Mogłabyś wypleść z nich tą kokardę.
Nie podoba mi się. Po co dalej ją nosisz?
___________________
Następny rozdział 02.03
W tle: Ao Haru Ride ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro