Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22

Nie no, super, jeszcze się okaże, że moja matka to jednorożec albo pegaz lub alicorn! Luke też przyszedł, zupełnie jak obiecał.

-Witaj Slenderman'ie. Gdzie moja córka?

-Siedzi w salonie razem z innymi moimi podopiecznymi. Chodź zaprowadzę was.

Do salonu wszedł Zalgo, to znaczy mój tata usiadł obok Slendera, a Luke naprzeciwko mnie.

-Witaj córeczko.

~Sweet Death, -zwrócił się do mnie Slendy- między innymi, dlatego, że Zalgo to twój ojciec pozwoliłem Bloody Painter 'owi sprowadzić Cię tutaj~

-Oh, emmm... Dobry wieczór... Tato?- Wyciągnęłam rękę, by się przywitać, ale on za to mnie przytulił. Dziwnie troszku, przynajmniej w moim odczuciu.

-Ależ Ty się zmieniłaś! I wyładnialaś! Jak ja długo nie byłem na powierzchni, ostatni raz jak cię widziałem miałaś chyba trzynaście lat, kochanieńka. A teraz? Pewnie nie jednemu się podobasz...- Zrobił sugestywny ruch brwiami, co oni z tym mają?- Usiądźmy i porozmawiajmy. -Teraz oficjalnie siedzieliśmy już na swoich miejscach. -Tooo masz chłopaka?

-Nie. -Odpowiedziałam stanowczo.

-Jak to nie?! -Krzyknęli Luke, Bloody , Ben i Jeff... Czy ja o czymś nie wiem?

-Jeszcze nie słyszałam słów ,,zostaniesz moją dziewczyną?".

-Nie ważne, -Zalgo machnął ręką- u nas w podziemiach na pewno Ci kogoś znajdziemy, bo w końcu tam zamieszkasz, księżniczko.

-Co!? Jak mozesz ustalać takie rzeczy beze mnie?! -Oburzyłam się.

-Jesteś następczynią tronu! To twój obowiązek. Nie dość, że musimy wykryć i uruchomić twoją moc, to jeszcze ją wytrenować.

-Nie zgadzam się! Nie zostawię przyjaciół. -Moje oczy przybrały barwę neonowej czerwoni.- I skąd mam wiedzieć, że to ty jesteś moim ojcem!? Od lat żyłam ze świadomością, że to TU jest moja rodzina! A ty?! Ja o Tobie nie miałam pojęcia, tak samo o innych!

- Twój przyrodni brat to Jason macie wspólna matke, a osobnych ojców! Jeśli ze mną nie pójdziesz, to cała reszta wróci do podziemi, za kratki. -Uśmiechnął się cwaniacko, już myślał, że wygrał.

-Ja... -Zająkałam się, nie wiedziałam co powiedzieć, spojrzałam na przyjaciół.

-A teraz pójdziesz ze mną i Lukiem! -Dał znak dodatkowym strażnikom, ci zaś chwycili mnie za ramiona.

-NIE! -Krzyknęłam, cudem się wyrywając. Dosłownie dostałam skrzydeł, roztrzaskałam okno i stanęłam na parapecie. -Nigdy więcej mnie nie zobaczycie! -Wściekła i we łzach poleciałam gdziekolwiek.

-Sweet wracaj!- Ostatnie co usłyszałam to...

*******
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wstawiłam wcześniej zły rozdział za co BARDZO BARDZO WAS PRZEPRASZAM. Dziękuję life_is_my_game za odkrycie tego błędu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro