Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

~Nataliaaaa!- Przeteleportował się, wspomniany wcześniej Slender, w złym humorze. -Gdzieś ty była?! -Wykrzyknął i... Przytulił mnie.~

-Mówiłam, że sama nie wiem.

~A mowili Ci coś? Ktokolwiek? Coś ważnego?~

-W piątek przybędzie na kolację mój ojciec...

~Co?! To już jutro! Musimy się przygotować! Błagam Cię, Natalio, musisz się na tę okazję ładnie ubrać i ogarnąć pokój.~

-Dobrze. -Odpowiedziałam, od razu biorąc się do roboty.

*Time skip*

,,Co ja mam ubrać?! Co ja mam ubrać?!" Spanikowana problemem pierwszej wagi, dreptałam po pokoju. W końcu zdecydowałam, że ubiorę zieloną sukienkę i do tego srebrne koturny oraz kopertówkę. Przefarbowałam włosy na blond, po czym upięłam je w koka. Do kolacji, a zarazem spotkania mojego prawdziwego ojca, zostało dwadzieścia minut, więc zeszłam na dół sprawdzając czy wszystko gra, jak się okazało wszystko było w rozsypce. Niedobrze..

-Nie, nie, nie, nie! Wszędzie bałagan ! Nie, nie, nie! To istna kotastrofa! [Nie, tu nie ma błędu-kotastrofa, moi Drodzy, kotastrofa]

-Ej! Natka, uspokój się wszystko będzie dobrze! -Byłam tak zajęta histeryzowaniem, że nie zauważyłam wchodzącego do salonu Bena.

-Nie, nic nie będzie dobrze!

-Ej! Spójrz mi w oczy...

-Krwiste oczy.

-Dzięki, a teraz głęboki wdech, a potem wydech. -Zrobiłam wg. instrukcji. -Już lepiej?

-Tak, jednakże salon nie będzie sprzątnięty,  a dekoracje same się nie powieszą, a ja nie dostanę nagle skrzydeł... Ben? Co tak patrzysz? -Nic nie powiedział, tylko pokazał, żebym się obróciła. -Wow. Kto to zrobił?

-Ty...

-Ja? Żartujesz? -Zaśmiałam się nerwowo.

-Nie. Gdy zaczęłaś wymieniać te wszystkie rzeczy, wtedy to się działo, a i masz skrzydła i to czarne. -Wzruszył na koniec ramionami.

-CO?!- Spojrzałam do tyłu. -Faktycznie! Jestem magiczna!

-Musimy iść z tym do Slendermana. -Chwycił mnie za rękę.

-Nie! Nie teraz, później, po kolacji.

-Okey, ale schowaj te skrzydła.

Po długiej próbie schowanua skrzydeł, w końcu nam się udało. Wszyscy zasiedli do stołu, włącznie z nami, a chwilkę później przyszli goście, gdyż zadzwonił dzwonek. Slenderman poszedł otworzyć drzwi, przy okazji się przywitać.

~Witam Cię Zalgo.~

Wait.....ZALGO TO MÓJ OJCIEC?!

********
-Kapitanie, widzę 21 rozdział na horyzoncie!
-Co?! to nie mozliwe!
-A jednak! Dotarliśmy tu cali!
No moi drodzy to już 21 rozdział i cieszę się, że dotrwaliscie aż dotąd. (Kto świętował wczoraj Dzień Żelków?)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro