Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

część 5

Kiedy w końcu zebrali się wszyscy w wiosce, ja usiadłam przy biurku "sędzi" a Sebastian z pomocą wilków wpakował stwory do klatek, które w jednej chwili zamienili się w ludzi. Spojrzałam na nich z mordem w oczach.

- Zebraliście się tu by ukarać ich - -pokazałam osoby w klatce- za działanie wrogie naszemu życiu. Nie będziemy czekać z egzekucją, więc kto chce jej niech po prostu podniesie ręke - mruknęłam.

Większość była za egzekucją, więc po prostu otworzyłam klatke i jeden po drugim, zaczęłam im rozrywać brzuchy, potem wyjmować wnętrzności, część podgryzałam, a reszte rzucałam w hybrydy, których jeszcze nie zamordowałam. Kiedy chciałam zabić ostatniego, z oddali usłyszałam męski krzyk:

- Przestań!

Spojrzałam w tłum i zobaczyłam chłopaka o wygłądzie typowego Hipisa. Pokazałam ręką by podszedł, co uczynił.

- Powiedz czemu, a jeśli nie to masz stąd iść - powiedziałam krótko i zwięźle torturując moją ofiarę.

- To złe, nawet jeśli jesteś bogiem to nie możesz kogoś zabijać.

Ta wypowiedź sprawiła że miałam ochotę go rozszarpać.

- Złe? Złe to jest życie na tej planecie, ciągłe, nudne, by w końcu sie dowiedzieć że po śmierci jest nic! - krzyknęłam i po prostu rzuciłam sie na niego i zaczęłam dusić. Tak naprawdę nie miałam wytłumaczenia jakie by mogliście uznać za argument poczytalnego. Po prostu trzeba zabijać, inaczej traci się morale.
Jesteś dla ludzi dobry- no może by i byli wdzięczni, ale inni by wyczuli słabość i wykorzystywali to.
Jesteś dla nich neutralnie nastawiony- tracisz ich bo nie widzą korzyści.
Po prostu strachem można złapać jak najwięcej wiernych, z resztą jeśli ludzie już nie będą mi przydatni to ich wybije do ostatniego dziecka.

Nawet się nie obejrzałam gdy Hipis leżał już martwy. Rzuciłam jego zwłoki na stosik innych i pokazałam ręką że mogą iść, a sama poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i czekałam na sen. Jeff jest poraniony, a ja nie mogę nic zrobić, tylko czekać, co mnie martwi... Bardzo... strasznie mnie to martwi

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro