Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 2

W końcu nadeszła dwudziesta druga... Domy były pięknie oświetlone, a ludzie stali i czekali aż się pojawię i wysłucham ich próśb. Głupota. Zamiast się za siebie wziąć to proszą bożka by to zrobił za niego.

- Neeeh- westchnęłam patrząc przez okno. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Jeffa. Posłał mi pokrzepiający uśmiech, a ja go odzwajemniłam.

Raz kozie śmierć. Wyszłam z domu, a słońce mnie oślepiło, więc przymrużyłam oczy. Zakoninja zaprowadziła mnie do wielkiej, czerwonej platformy, gdzie były różne ozdoby jak kwiaty, a na środku był wielki tron. Czerwony i pozłacany. Nadal się zastanawiam czemu tak się tym podniecają.

Łaskawie wskoczyłam na platformę, potem na wielkie krzesło i oparłam głowę o ręke. (czy coś ;-; )

Po chwili pojawił się Jeff i usiadł obok. Zakoninje coś tam gadały między sobą, a pół godziny przed północą platworma ruchyła. Wymusiłam na twarzy uśmiech i patrzyłam na każdego człowieka machając ręką. Może i nienawidze tego święta, ale mam jeden ulubiony moment, jaki właśnie nastąpi. Idealnie o północy wystrzeliły sztuczne ognie, a ja razem z Jeffem zostaliśmy opsypani wszystkimi istniejącymi płatkami kwiatów. Wtuliłam się w kolorową "kołdrę" i podziwiałam fajerwerki. Lecz przeszkodził mi pisk. Spojrzałam w stronę hałasu i zobaczyłam wilki wielkości conajmniej dorosłych koni. Wymieniłam z Jeffem porozumiewawcze spojrzenia i zmieniliśmy się w bestie. Mimo wszystko trzeba chronić ludzi. Czarnowłosy rzucił się na trzy dziwadła, a ja na pozostałych dwóch. Mimo, że byłam o wiele miejsza to szybko ich rzuciłam na deski. W ogóle nie umieli się bić. Koniowilki uciekły z podkulonym ogonem, a czoła ludzi zaczęły całować ziemię.

- Tu nie jest bezpiecznie. Sprawdzimy co to było, a tym czasem idźcie do domu - mruknęłam. Posłuchali się, a ja natychmiast wbiegłam do domu, od razu gubiąc się w nim. Nie chciało mi się szukać sypialni, więc nadal w postaci wilka położyłam się na dywanie.

- Zajmiemy się tym, ale dopiero jutro- pomyślałam i zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro