Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 1

Obudziłam się i wyskoczyłam prędko z łóżka. Dziś wielki dzień. A mianowicie czas parady. Nie lubię tego dnia. Zawsze jest głośno, nudno. Tuż przy drzwiach pojawiła się pokojówka. Nisko się ukłoniła.

- Witaj, Bogini Saro - rzekła cichutko i zaczęła ścielić moje zbyt duże łóżko.

- Dobry, która godzina? - powiedziałam jakby była moją członkinią rodziny. Tamta spojrzała na ogromny zegar z kukułką, na który nie miałam najmniejszej ochoty patrzeć.

- Dochodzi dwudziesta.

Uśmiechnęłam się. Obudziłam się przed czasem! Co się rzadko zdarza...

- Oki, doki cztery smoki - mruknęłam bez przekonania i wyszłam z poko... nie, to raczej komnata. Od razu moje kroki przeszkodziły dwa wilki, Sebastian i Rose bili się na środku korytarza, niszcząc ni zrywając tapetę z ścian. Ja też chcę być taka energiczna! Leniwie ominęłam członków szarpaniny i pokierowałam się do... kuchni? Gubię się w tym domu... mimo że mieszkam w nim około stu lat. Otworzyłam byle jakie drzwi. O, akurat trafiłam do jadalni. Jeśli przejdę przez nią to przejdę do kuchni... chyba. Zrobiłam tak jak pomyślałam i udało się! Zaraz w kuchni była kolejna pokojówka. Nie wiem czemu każda chodzi jak zakonnica ninja. Zakoninja dała mi jabłko, kanapki i sok pomarańczowy. Westchnęłam i szybko zjadłam i wypiłam to co mi dała. Rozciągnęłam się i wyszłam z kuchni pierwszymi lepszymi drzwiami. Był to korytarz... eem... chyba jak pójdę w lewo to dostane się na zewnątrz, a jeśli w prawo to dostanę się do pokoju Jeffa...

- No czemu nie mogliby mi dać jakiejś mapy?! - jęknęłam jak męczennik przed biczowaniem. Pokierowałam się w prawo mając już wszystko gdzieś. Patrzyłam sobie na dywan i stopy. Lecz tą jakże ciekawą czynność, wyczujcie tą ironie, przerwał mi upadek spowodowany wpadnięciem na kogoś. Wściekła spojrzałam wilkiem na rękę wyciągniętą w moją stronę i z całej siły chwyciłam ją mając w nadziei, że ta osoba poczuje ból. Wstałam, otrzepałam się z niewidzialnego kurzu i spojrzałam w twarz mojej "ściany" na którą wpadłam.

- Sorki - powiedział dobrze znany mi głos. - W ogóle nie mogę się na niczym skupić.

- Ja też, Jeff - prychnęłam. - Po fakcie przypomnij mi kogo był ten pomysł...









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro